Niemcy. Przestępcze klany rosną w siłę od lat, MSW żąda łatwiejszej deportacji ich członków

2023-08-09 16:59 aktualizacja: 2023-08-14, 11:15
Uzbrojony oficer niemieckiej policji. Fot. PAP/EPA/CLEMENS BILAN
Uzbrojony oficer niemieckiej policji. Fot. PAP/EPA/CLEMENS BILAN
Przestępczość klanowa w Niemczech to domena ostatnich dziesięcioleci. W siłę rosną dziesiątki wielopokoleniowych rodzin, zarabiających na nielegalnej działalności – w tym napadach, handlu narkotykami i bronią. MSW przedstawiło w ostatnich dniach propozycję, dotyczącą łatwiejszej deportacji członków klanów i innych zorganizowanych grup przestępczych – opisuje portal RedaktionsNetzwerk Deutschland (RND).

Gdyby projekt MSW został wprowadzony w życie, do deportacji nie byłby już potrzebny wyrok skazujący za przynależność do organizacji przestępczej. Propozycji tej bronią politycy SPD, ale koalicjanci (Zieloni) oraz opozycyjne CDU krytykuje projekt – podkreśliło RND. W Niemczech istnieje wiele klanów i wzrasta liczba popełnianych przez nie przestępstw.

Rozwój przestępczości klanowej w Niemczech datuje się na lata 80., gdy po wojnie domowej w Libanie do Niemiec wyemigrowały arabskie i palestyńskie rodziny bezpaństwowców. „Nie mogli podejmować pracy, dzieci nie były objęte obowiązkiem szkolnym, powstały społeczeństwa równoległe. Niektóre z rodzin zaczęły wówczas parać się nielegalną działalnością, a policja i wymiar sprawiedliwości często pozostawały bezsilne” – stwierdza RND.

Obecnie przestępstwa klanowe obejmują m.in. handel narkotykami, rabunki, wymuszenia i kradzieże. „Niektóre z klanów mają setki, a nawet tysiące członków, posiadają ogromną władzę w swojej strefie wpływów” – podkreśla RND. Najbardziej znane rodziny klanowe to Abou Chaker, Remmo czy Miri.

Palestyńska rodzina Abou Chaker uciekła do Niemiec przed wojną domową w Libanie. Odłam rodziny ma obecnie kilkuset członków tylko w samym Berlinie. Przestępstwa popełniane przez ten klan obejmują napady, wymuszenia, handel narkotykami i bronią, rabunki, porwania.

W 2010 roku czterech uzbrojonych młodych mężczyzn, członków klanu Abou Chaker, trafiło na czołówki mediów dzięki napadowi na berliński hotel, gdzie odbywał się międzynarodowy turniej pokerowy. Zrabowali wówczas 240 tys. euro.

Klan Miri działa głównie w Bremie, ale też w Essen i Berlinie. Przestępstwa popełniane przez członków tej rodziny to ściąganie haraczy, nielegalny handel narkotykami i bronią. Do Niemiec przybyli jako uchodź z Libanu na początku lat 80.

W Bremie do klanu Miri należy ok. 30 rodzin (w sumie 3,5 tys. członków), w całych Niemczech – ponad 8 tys. osób. Szefem klanu jest Ibrahim Miri, który został skazany w Niemczech w sumie 19 razy w latach 1989-2014, w tym za rabunki, kradzieże, paserstwo, handel narkotykami.

Rodzina Remmo również wywodzi się z Libanu. Liczy ponad 500 osób, działa głównie w Berlinie. Klan Remmo odpowiedzialny jest za liczne napady z bronią w ręku, wymuszanie haraczy, rabunki, handel narkotykami, pranie brudnych pieniędzy, paserstwo, kradzieże, handel bronią, a także morderstwa.

Dwie najbardziej znane sprawy, przypisywane klanowi Remmo, to włamania do muzeów. W 2019 roku z saksońskiego muzeum sprawcy ukradli 21 sztuk zabytkowej biżuterii, wykonanej z diamentów i brylantów, o łącznej wartości 116,8 mln euro.

W 2017 roku w berlińskim muzeum miała miejsce kradzież stukilogramowej złotej monety o wartości 3,75 mln euro. Monety nie odnaleziono do dziś, „prawdopodobnie została pocięta na kawałki i sprzedana” – stwierdza RND.

Rodzina Al-Zein, pochodzenia kurdyjsko-arabskiego, również wywodzi się z Libanu. Jej członkowie działają głównie w Berlinie i Zagłębiu Ruhry. Klan ma ponad 10 tys. członków w kilku krajach europejskich. Za głowę rodu uważany jest Mahmoud Al-Zein, nazywany też „Ojcem chrzestnym Berlina”. Od 2021 roku mieszka w Turcji, w Niemczech został kilkukrotnie skazany (m.in. za handel narkotykami, napaść, kradzieże).

Inne nielegalne działania, przypisywane klanowi Al-Zein, obejmują stręczycielstwo, pranie brudnych pieniędzy i liczne oszustwa. Dziełem Al-Zein było m.in. włamanie do domu towarowego KaDeWe w Berlinie w grudniu 2014 roku, skąd skradziono biżuterię o wartości 817 tys. euro. (PAP)

kgr/

TEMATY: