W ubiegłym tygodniu Biuro Edukacji wydało materiały dydaktyczne dla modułu dotyczącego związków intymnych w ramach nowego przedmiotu "Obywatelstwo, ekonomia i społeczeństwo" dla uczniów w wieku 12-14 lat.
Dokument radzi uczniom, aby unikali seksu przedmałżeńskiego, opisując go jako "jedną z form niewłaściwego podchodzenia do intymnych relacji". Pada w nim również stwierdzenie, że społeczeństwo "nadal uważa seks przedmałżeński za dewiację i że młodzi ludzie nie powinni podejmować zachowań seksualnych z innymi osobami bez ograniczeń".
Falę prześmiewczych komentarzy wywołała jednak sekcja, w której uczniowie są proszeni o zasugerowanie, co powinni zrobić w różnych sytuacjach, aby uniknąć seksu.
Przedstawiono w niej scenkę, w której dwoje uczniów odrabia wspólnie lekcje, a dziewczyna zdejmuje marynarkę mundurku szkolnego i zbliża się do ramienia chłopaka, u którego następuje "reakcja fizjologiczna". Zgodnie z przykładową odpowiedzią młodzi ludzie w takiej sytuacji powinni "natychmiast opuścić miejsce zdarzenia lub wyjść razem pograć w badmintona w hali sportowej".
Sugestia ta wywołała kpiny w sieci, a internauci sugerowali, że zaproszenie do gry w badmintona powinno stać się "hongkońską wersją 'Netflix i relaks', eufemizmu dla aktywności seksualnej" - wyjaśnia dziennik "South China Morning Post".
Jedna z posłanek, Doreen Kong, cytowana przez portal Hong Kong Free Press przyznała, że edukacja seksualna jest bez wątpienia ważna, jednak zwróciła uwagę, że władze "nie rozumieją młodzieży".
We wpisie w mediach społecznościowych Kong napisała, że doradzanie młodym ludziom, by grali w badmintona, gdy mają impulsy seksualne, jest nierealistyczne: "Jak mogą zarezerwować kort w tak krótkim czasie, aby zagrać w badmintona?".
Krzysztof Pawliszak
grg/