"Nikt nie wierzy, że to jest przypadek". Wiceszef MON o uszkodzeniu kabli na Bałtyku

2024-11-19 16:44 aktualizacja: 2024-11-19, 19:28
Wiceminister obrony Paweł Zalewski. Fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET
Wiceminister obrony Paweł Zalewski. Fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET
Wiceminister obrony Paweł Zalewski powiedział PAP w Brukseli, że nikt nie wierzy, że uszkodzenie dwóch podmorskich światłowodowych kabli komunikacyjnych na Morzu Bałtyckim, to przypadek.

"Świat zachodni już został zaatakowany. Jeśli czytamy dziś o przecięciu kabli komunikacyjnych na Bałtyku, to nikt nie wierzy, że to jest przypadek" - powiedział Zalewski w Brukseli. Dodał, że presja ataków hybrydowych jest ciągła i nie dotyczy tylko Polski, ale wszystkich krajów Zachodu.

Minister w stolicy Belgii wziął udział w posiedzeniu ministrów obrony państw UE.

Dyskusja dotyczyła m.in. Ukrainy. Jak powiedział Zalewski, podczas rozmów postawił tezę o tym, że dziś nie mamy do czynienia z "izolowaną wojną w Europie, która nie ma charakteru globalnego". "Jest to konflikt globalny, który jest prowadzony przez faktyczny sojusz Rosji, Chin, które stają się sponsorem Rosji, Korei Północnej i Iranu" - podkreślił.

Z informacji PAP wynika, że podczas spotkania odbyła się dyskusja na temat tego, aby nie tylko wielkie koncerny zbrojeniowe - takie jak Thales czy Rheinmetall - otrzymywały wsparcie unijne, ale też średnie i mniejsze firmy oraz te, które są otwarte na współpracę technologiczną z państwami europejskimi.

Takie stanowisko wyrażało szereg państw UE, w tym Polska i Holandia. W tej kwestii zarysowały się jednak różnice. Francja i Niemcy postulowały potrzebę wsparcia tylko dla projektów ściśle europejskich.

17 listopada doszło do uszkodzenia podmorskiego kabla telekomunikacyjnego, który biegnie na dnie Bałtyku między Litwą a Szwecją – poinformował w poniedziałek koncern Telia. Tego samego dnia fińska firma Cinia ogłosiła przerwanie podobnego kabla łączącego Helsinki z niemieckim Rostockiem.

Według szefa technicznego szwedzkiej firmy Telia, Andriusa Semeskeviciusa, nie jest jeszcze jasne, czy kabel między Litwą a Szwecją uległ awarii w wyniku uszkodzenia, czy został celowo przerwany. Cytowany przez litewskiego nadawcę publicznego LRT Semeskevicius zapewnił jednak, że problem nie spowodował poważniejszych zakłóceń w transmisji danych, a klienci korzystają z alternatywnych połączeń.

Kabel między Litwą a Szwecją łączy się na dnie morza z kablem między Helsinkami a Rostockiem w Niemczech. W poniedziałek nad ranem fiński dostawca usług światłowodowych Cinia odnotował przerwanie kabla mniej więcej w połowie drogi, na południe od wyspy Olandia, w szwedzkiej strefie ekonomicznej. Przyczyna awarii pozostaje nieznana, a podejrzewane są zarówno przypadkowe uszkodzenia, jak i celowe działania.

Władze Finlandii i Niemiec wszczęły śledztwo w sprawie możliwego sabotażu. "Nasze bezpieczeństwo jest zagrożone nie tylko przez agresywną wojnę Rosji przeciwko Ukrainie, ale też przez wojnę hybrydową prowadzoną przez "złośliwych aktorów"" - napisali przedstawiciele obu krajów w oświadczeniu, cytowanym przez AFP.

Również szwedzka policja wszczęła śledztwo w sprawie możliwego sabotażu. Media w Sztokholmie podały, że chiński statek towarowy, za którym podąża marynarka wojenna Danii, może mieć związek z przerwaniem kabli na dnie Morza Bałtyckiego.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)

luo/ mal/ ep/