W debacie publicznej pojawiły się cztery propozycje dotyczące składki zdrowotnej. Oprócz rządowej, PiS i Polski 2050-TD, które zakładają obniżenie wpływów, swój pomysł przedstawiła także Lewica, który zakłada zastąpienie składki zdrowotnej podatkiem zdrowotnym, co miałoby przynieść dodatkowe 32 mld zł.
Koszt rządowego rozwiązania miałby wynieść 4-5 mld zł. O tyle mniej pieniędzy wpłynęłoby ze składek do NFZ. Autorzy projektu Polska 2050-TD piszą o 15 mld zł, które miałyby zostać uzupełnione z budżetu państwa. Money.pl zauważa tymczasem, że resort finansów obliczył koszty tego rozwiązania na 68,7 mld zł. Posłowie PiS przekonują z kolei, że ich rozwiązanie oznacza koszty dla budżetu państwa w wysokości do 9 mld zł.
"Obniżenie składki jeszcze bardziej pogorszy dostęp do świadczeń zdrowotnych. Nie stać nas na to" - oceniła prezes Ogólnopolskiej Federacji Onkologicznej Dorota Korycińska. Podkreśliła, że należy zwiększać nakłady na zdrowie. "Społeczeństwo się starzeje, medycyna dysponuje coraz nowszymi, skuteczniejszymi, a jednocześnie droższymi technologiami. Oznacza to większe wymagania finansowe społeczeństwa" - powiedziała PAP.
Ekspertka Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego Maria Libura do spraw zdrowia podkreśliła, że obietnice obniżki składki zdrowotnej składane przez polityków to bardzo niepokojący element komunikacji społecznej. "Mówienie o składce zdrowotnej jako czymś negatywnym obniża zaufanie do całego systemu publicznego. To groźne" - zaznaczyła.
W ubiegłym tygodniu 26 organizacji, w tym m.in. Alivia Onkofundacja, Fundacja Serce Dziecka, Fundacja Wspierania Rozwoju Transplantologii oraz Porozumienie Rezydentów OZZL, zaapelowało do premiera Donalda Tuska o zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia.
Dyrektor Onkofundacji Alivia Aleksander Pawłowski podkreślił, że obniżenie finansowania ochrony zdrowia niesie ze sobą poważne ryzyko i może w kolejnych latach skutkować ograniczeniami w dostępie do nowoczesnych oraz skutecznych terapii lekowych.
"W przypadku chorób nowotworowych będzie to miało naprawdę tragiczne skutki. Już od początku 2024 roku obserwujemy wyraźne spowolnienie, jeśli chodzi o wprowadzenie do refundacji nowych leków. Dziura w budżecie NFZ tylko pogorszy sytuację" - skomentował. Jak dodał, długoterminowo będzie to prowadzić do pogorszenia ogólnego stanu zdrowia społeczeństwa, a w związku z tym - drastycznego wzrostu kosztów samej opieki medycznej.
Ekspert ochrony zdrowia, prezes Public Policy, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP) Wojciech Wiśniewski podkreślił, że im mniejszy będzie przychód ze składki zdrowotnej, tym więcej trzeba dołożyć na ochronę zdrowia z budżetu państwa.
"W warunkach procedury nadmiernego deficytu rozpoczętej przez Komisję Europejską oznacza to zabranie pieniędzy z innych obszarów. Autorzy projektów zakładających obniżenie wpływów ze składki zdrowotnej powinni wskazać, które wydatki po stronie państwa trzeba ograniczyć" - podkreślił Wiśniewski.
Ochrona zdrowia finansowana jest przede wszystkim ze składek zdrowotnych. W projekcie planu NFZ na 2025 r. założono, że wpływy z tego tytułu wyniosą 173 mld 174 mln zł (87,5 proc. ogólnej sumy przychodów). Dotacja z budżetu państwa miałaby wynieść 18,3 mld zł. Na ogólną sumę składają się także przychody wynikające z przepisów o koordynacji systemów zabezpieczenia: 842 mln zł, a także z opłat alkoholowej i cukrowej, oszacowanej w projekcie na 1 mld 743 mln zł (opłata cukrowa to 1 mld 452 mln zł). W sumie przychody NFZ w 2025 r. wyliczono na 197 mld 844 mln zł.
Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego–PZH, Instytut Finansów Publicznych i Federacja Przedsiębiorców Polskich obliczyli, że luka w NFZ w stosunku do prognozowanych przychodów ze składki na ubezpieczenie zdrowotne, w scenariuszu zakładającym ograniczenie sprawności funkcjonowania systemu ochrony zdrowia, wyniesie nie mniej niż 92,5 mld zł łącznie w latach 2025–2027.
W czerwcowym raporcie „Luka finansowa systemu ochrony zdrowia w Polsce – perspektywa 2025–2027” zwrócono uwagę, że w 2023 r. Narodowy Fundusz Zdrowia wykorzystał prawie wszystkie rezerwy, które kumulowały się w trakcie pandemii w latach 2020–2022. Doprowadziła do tego m.in. zmiana w ustawie o zawodzie lekarza i lekarza dentysty z listopada 2022 r. Przeniosła ona ciężar finansowania wielu zadań z budżetu do NFZ. Dochodzą do tego koszty znowelizowanej w 2022 r. ustawy o sposobie ustalania minimalnego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. W efekcie od 2024 r. wydatki NFZ przekraczają znacznie poziom przychodów ze składek i muszą być finansowane dodatkowo dotacją podmiotową z budżetu. Jej kwota w kolejnych latach ma znacząco rosnąć.
Propozycja rządu dotyczy przedsiębiorców rozliczających PIT w jednej z czterech form: skali podatkowej, 19-proc. podatkiem liniowym, ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych lub przez kartę podatkową. Składka od początku 2025 r. miałaby wynosić w podstawowej wysokości 9 proc. liczonych od 75 proc. płacy minimalnej. W przypadku przedsiębiorców rozliczających się podatkiem liniowym lub ryczałtem, składka mogłaby wzrosnąć po przekroczeniu limitów, których wysokość jest uzależniona od średniego wynagrodzenia. Koszt rozwiązania oszacowano na 4-5 mld zł. Minister finansów i minister zdrowia założenia zmian przedstawili w marcu 2024 r.
W projekcie złożonym w Sejmie przez Polskę 2050-TD składkę zdrowotną uzależnioną od dochodu zastąpiono kwotą ryczałtową zależną od dochodu (pracownicy i osoby świadczących pracę w oparciu o inne rodzaje umów) lub od przychodu (jednoosobowa działalność gospodarcza). Miesięczna składka miałaby wynieść 300 zł, w przypadku gdy łączna kwota przychodu, wynagrodzenia, uposażenia lub świadczeń nie przekracza 85 tys. zł rocznie. I odpowiednio: 525 zł, gdy łączne kwoty mieszczą się w przedziale 85 tys. - 300 tys. zł, i 700 zł, gdy łączne kwoty przekraczają 300 tys. zł. Projekt zakłada waloryzację stawek.
Autorzy projektu oszacowali ubytek przychodów NFZ na 15 mld zł (miałby zostać zrekompensowany z budżetu państwa). Sławomir Dudek, prezes i główny ekonomista Instytutu Finansów Publicznych, zwrócił uwagę, że rozwiązanie przygotowane przez Polskę 2050-TD oznacza mniejsze wpływy do NFZ w kwocie 63 mld zł. Z kolei Money.pl zauważa, że resort finansów obliczył koszty tego rozwiązania na 68,7 mld zł. Projekt Polski 2050-TD został skierowany do pierwszego czytania w Sejmie.
Zmianę naliczania składki zdrowotnej proponują także posłowie PiS. Rozwiązanie to zakłada stałą opłatę ryczałtową jako podstawę wymiaru składki zdrowotnej dla przedsiębiorców oraz możliwość odliczenia składki zdrowotnej od PIT na zasadach obowiązujących przed Polskim Ładem. Chodzi o przywrócenie zlikwidowanych przepisów, które stanowiły podstawę odliczenia od podatku składki na ubezpieczenie zdrowotne w wysokości 7,75 proc. podstawy jej wymiaru. Posłowie PiS szacują, że koszt wprowadzanych zmian dla budżetu państwa nie powinien przekroczyć 9 mld zł. Projekt posłów PiS (złożony w marcu 2024 r.) został skierowany do pierwszego czytania w Sejmie.
Koncepcja Lewicy zakłada zastąpienie od 2026 r. obecnej składki zdrowotnej 9-proc. podatkiem od zdrowia, który będą uiszczać zarówno płatnicy PIT, jak i CIT. Osoby na etacie i część przedsiębiorców miałaby opłacać 9-proc. stawkę podatku, czyli tyle, ile obecnie wynosi składka. Także osoby płacące podatek liniowy i ryczałt miałyby płacić 9 proc. stawkę podatku (obecnie liniowcy płacą 4,9 proc. składkę zdrowotną, a tzw. ryczałtowcy w zależności od przychodu). Lewica przygotowała projekt założeń do projektu ustawy (przekazane do Ministerstwa Finansów).
Wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny oszacował dla portalu Money.pl, że propozycja Lewicy mogłaby zwiększyć nakłady na zdrowie o około 32 mld zł rocznie. Docelowo te stawki miałby określać minister finansów. Takie rozwiązanie oznaczałoby finansowanie wydatków na zdrowie w całości z budżetu państwa.
Ochronę zdrowia jako najważniejszy temat przed wyborami parlamentarnymi w 2023 r. w sondażu IBRiS dla "Rzeczpospolitej" wskazało blisko 78 proc. respondentów. Z kolei stan ochrony zdrowia był ważną politycznie kwestią dla 93 proc. badanych w czerwcu 2023 r. przez Kantar dla Gazety.pl.
Koalicja Obywatelska podczas kampanii wyborczej zapowiadała m.in. zniesienie limitów finansowania przez NFZ świadczeń w lecznictwie szpitalnym. PiS proponował m.in. zwiększenie liczby poradni lekarza rodzinnego, ułatwienie dostępu do usług medycznych i lekarzy, w tym na obszarach wiejskich. Trzecia Droga deklarowała refundację wizyty prywatnej u lekarza, gdyby brakowało terminów w systemie publicznym. Wizyta u specjalisty miałaby się odbywać nie później niż dwa miesiące od otrzymania skierowania. Z kolei Lewica podkreślała, że będzie dążyć do przekazywania 8 proc. PKB na ochronę zdrowia.
Ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych zakłada, że nakłady na zdrowie w 2027 r. nie mogą być niższe niż 7 proc. PKB (mechanizm w relacji do PKB sprzed dwóch lat). W okresie przejściowym, przykładowo w 2024 r., kwota ta nie może być niższa niż 6,2 proc. PKB, a w 2025 r. niż 6,5 proc. PKB. (PAP)
autorka: Katarzyna Nocuń
kno/