Norweskie pociski przeciwlotnicze miały trafić do Polski. Po drodze napotkano przeszkodę

2024-12-06 12:20 aktualizacja: 2024-12-07, 07:02
Sprzęt wojskowy wysyłany do Polski.  Fot. PAP/EPA/OLE MARTIN WOLD
Sprzęt wojskowy wysyłany do Polski. Fot. PAP/EPA/OLE MARTIN WOLD
Płynący do Gdyni frachtowiec Finlandia Seaways z pociskami rakietowymi NASAMS, przeznaczonymi do ochrony rzeszowskiego lotniska w Jasionce, nadal stoi w Stavanger w Norwegii. Podczas opuszczania portu kadłub jednostki zahaczył o dno nabrzeża. Do zdarzenia miało dojść w czwartek wieczorem.

Według Hanne Olafsen, rzeczniczki prasowej Dowództwa Operacyjnego Norweskich Sił Zbrojnych, uzbrojenie znajdujące się na pokładzie statku nie zostało w żaden sposób uszkodzone. Nie ucierpiał również nikt z członków załogi, w tym osób obsługujących dostawę pocisków.

"Zapewniamy, że polskie lotnisko w Rzeszowie pozostaje bezpieczne, a znajdujące się na miejscu jednostki NATO pozostaną w Jasionce tak długo, jak będzie to potrzebne. Oczywiście, że musimy liczyć się z opóźnieniami w dotarciu norweskiego sprzętu i obsługi, ale nie zajmie to więcej niż kilka dni" - powiadomiła Olafsen w rozmowie z PAP.

Finlandia Seaways to cywilna jednostka wynajęta przez norweskie wojsko, aby dostarczyć do Polski systemy przeciwlotnicze NASAMS, które - wraz z samolotami F-35 - miały chronić lotnisko wojskowe pod Rzeszowem. W tej chwili armator organizuje zastępczy transport. Ponieważ do zdarzenia doszło bezpośrednio w porcie, armia nie przewiduje problemów z podmianą statku.

Ponieważ zdarzenie dotyczy jednostki cywilnej, jego okoliczności badanie są przez służby policyjne. Wojsko ustanowiło wokół unieruchomionego statku strefę bezpieczeństwa.

Z Oslo Mieszko Czarnecki (PAP)

cmm/ szm/ ktl/ ał/