Nowy prezydent Iranu zabrał głos po zwycięskich wyborach. "Wyciągniemy przyjazną dłoń do wszystkich"

2024-07-06 14:02 aktualizacja: 2024-07-06, 21:50
Masud Pezeszkian, fot. PAP/EPA/STR
Masud Pezeszkian, fot. PAP/EPA/STR
Zwycięzca II tury wyborów prezydenckich w Iranie, reformista Masud Pezeszkian zapewnił w sobotę, że „wyciągnie przyjazną dłoń do wszystkich”. Pezeszkian zdobył ponad 16 mln głosów, podczas gdy jego konserwatywny rywal Said Dżalili ponad 13 mln.

„Wyciągniemy przyjazną dłoń do wszystkich. Wszyscy jesteśmy mieszkańcami tego kraju i wszystkich trzeba wykorzystać, by go chronić” – oznajmił w pierwszej wypowiedzi w charakterze prezydenta elekta.

69-letni Pezeszkian podczas kampanii wyborczej identyfikował się z reformistami i siłami umiarkowanymi w irańskiej teokracji, ale jednocześnie z respektem odnosił się do paramilitarnych Strażników Rewolucji, nawet miał na sobie ich mundur podczas wizyty w parlamencie. Zapowiedział też, że nie będzie podważał polityki duchowego przywódcy Iranu ajatollaha Alego Chameneiego.

Pezeszkian wielokrotnie krytykował Stany Zjednoczone i chwalił Strażników za zestrzelenie w 2019 r. amerykańskiego drona, twierdząc, że był to „silny cios w szczękę Amerykanów, dowodzący, że nasz kraj nigdy się nie podda.

Zapowiadał jednak prowadzenie pragmatycznej polityki zagranicznej, osłabienie napięć związanych ze wstrzymanymi obecnie negocjacjami ze światowymi mocarstwami w celu przywrócenia umowy nuklearnej z 2015 r., a także działanie na rzecz społecznej liberalizacji i pluralizmu politycznego.

„Jeśli uda nam się doprowadzić do zniesienia amerykańskich sankcji, ludziom będzie się lepiej żyło” – powiedział.

W irańskim systemie politycznym, gdzie kluczowe linie polityczne wyznacza Chamenei, prezydent nie może zmieniać w istotny sposób programu nuklearnego czy wsparcia dla grup militarnych na Bliskim Wschodzie. Może jednak nadawać ton irańskiej polityce i będzie miał wpływ na wybór następcy 85-letniego obecnie Chameneiego.

Pezeszkian jest parlamentarzystą od 2008 r. W 2022 r. zażądał od władz wyjaśnień w sprawie śmierci młodej Kurdyjki Mahsy Amini, która zmarła w areszcie, gdzie przebywała za rzekome złamanie przepisów dotyczących kobiecego ubioru. Jej śmierć wywołała wielomiesięczne protesty.

„Będziemy przestrzegać ustawy o hidżabie, ale nie powinno dochodzić do brutalnych czy nieludzkich zachowań wobec kobiet” – powiedział po oddaniu głosu w pierwszej turze.

Podczas spotkania w zeszłym miesiącu na Uniwersytecie w Teheranie, odpowiadając na pytanie o studentów uwięzionych w związku z protestami w 2022-23 r., powiedział: „więźniowie polityczni nie leżą w mojej gestii i nawet gdybym chciał coś zrobić w tej sprawie, nie mam uprawnień”.

Określa sam siebie „głosem ludzi bez głosu” i obiecał działać na rzecz poprawy warunków życia osób najbiedniejszych.

Pezeszkian, z wykształcenia kardiochirurg, podczas wojny iracko-irańskiej w latach 80-tych został obarczony zadaniem rozmieszczania na froncie ekip medycznych. Od 2001 do 2005 r. był ministrem zdrowia. Od 2008 r. reprezentował w parlamencie miasto Tabriz.

Urodził się w Mahabadzie w prowincji Azerbejdżan zachodni w północno-zachodnim Iranie. Mówi po azersku i kurdyjsku. Jako Azer popierał prawa mniejszości etnicznych i krytykował dławienie przez władze duchowe niepokojów politycznych i społecznych.

Stracił żonę i jedno z dzieci w wypadku drogowym w 1994 r. Pozostałych dwóch synów i córkę wychowywał samodzielnie - nie ożenił się powtórnie.

„Jeśli mimo prób nie uda mi się spełnić obietnic wyborczych, pożegnam się z działalnością polityczną. Nie ma sensu marnować życia, nie mogąc służyć naszemu drogiemu narodowi” – zadeklarował w nagraniu adresowanym do wyborców. (PAP)

sma/