Dawniej w komunikatach ze szczytów G7 często określano Pekin jako partnera i wspominano o współpracy z Chinami w walce ze zmianami klimatu, terroryzmem czy proliferacją broni jądrowej. Na szczycie we Włoszech było jednak inaczej. Według „NYT” Chiny dołączyły do listy przeciwników grupy G7, gdzie znalazły się obok Rosji.
W komunikacie ze szczytu zapowiedziano dalsze kroki „przeciwko podmiotom w Chinach i krajach trzecich, które materialnie wspomagają machinę wojenną Rosji”. Zarzucono też Pekinowi praktyki zakłócające wolny rynek. Wyrażono sprzeciw wobec działań Pekinu na Morzu Południowochińskim oraz zaniepokojenie z powodu ograniczania autonomii Hongkongu i sytuacji praw człowieka w Sinciangu i Tybecie.
Zdaniem „NYT” główną zmianą w stosunku do poprzednich szczytów G7 był nacisk, jaki położono na wsparcie Chin dla Rosji. Wcześniej, jeśli o nim wspominano, to często w kontekście temperującego wpływu, jaki chiński przywódca Xi Jinping miałby wywierać na Władimira Putina.
Na włączenie do komunikatu zapisów o wsparciu Chin dla Rosji naciskała administracja Stanów Zjednoczonych. Według „NYT” jest ona coraz bardziej przekonana, że w ciągu ostatniego roku opinia Xi o roli Chin w wojnie na Ukrainie zmieniła się, i będzie on w coraz większym stopniu popierał Putina, z którym deklarował wspólnie „partnerstwo bez granic”.
Jeszcze kilka miesięcy temu większość urzędników w administracji Joe Bidena uznawało te słowa za hiperbolę, ale teraz ten pogląd uległ zmianie. Pekin nie wziął udziału w konferencji pokojowej, odbywającej się w ten weekend w Szwajcarii. Część amerykańskich urzędników informowała o podejrzeniach, że usiłował też zniechęcać inne państwa do udziału w tym wydarzeniu, na które nie zaproszono Moskwy.
Dyrektor Carnegie Russia Eurasia Center w Berlinie Aleksandr Gabujew ocenił w piątek na łamach magazynu „Foreign Affairs”, że Chiny będą dalej popierać Putina i będą się starały sabotować wszelkie propozycje pokojowe pod egidą Zachodu, bo zakładają, że są w stanie same doprowadzić do negocjacji pokojowych, wykorzystując swój wpływ na Rosję.
Jednak – jak ocenia „NYT” – zmiana opinii na temat Chin wykracza poza kwestię zakończenia wojny na Ukrainie. Europejscy członkowie G7, którzy jeszcze kilka lat temu oceniali postawę USA wobec Chin jako zbyt konfrontacyjną, w tym roku wezwali w komunikacie do wzmocnienia zachodnich łańcuchów dostaw i zmniejszenia zależności od chińskich firm - podkreśliła amerykańska gazeta.(PAP)
nl/