W czerwcowych wyborach Obajtek, który kandydował z listy PiS na Podkarpaciu, uzyskał mandat w Parlamencie Europejskim. W czwartek nowi europosłowie w gmachu Sejmu odbierali w zaświadczenia od Państwowej Komisji Wyborczej o wyborze do europarlamentu.
Dziennikarze zapytali b. prezesa Orlenu czy stawi się przed sejmową komisją śledczą ds. afery wizowej. Do tej pory nie stawił się on trzykrotnie na przesłuchanie.
Obajtek powiedział, że należy zapytać dotychczasowego przewodniczącego tej komisji Michała Szczerbę (KO), z racji tego, że - jak to ujął - "cyrk, który realizował, skończył się z dniem wyborów". Szczerba również kandydował do PE i również uzyskał mandat.
"W związku z tym, jeżeli komisja będzie miała ochotę, bym się stawił, to się chętnie stawię" - powiedział Obajtek. Zaznaczył, że nie unika organów państwowych, ale - dodał - "nie można tydzień lub dwa przed wyborami robić tego cyrku, napuszczać policję". Dodał, że termin odebrania awizo mijał dzień po posiedzeniu komisji, na które został wezwany, i że wielu świadków zwracało się o przełożenie ich przesłuchania, zatem on też taki wniosek złożył.
Komisja ds. tzw. afery wizowej bada nadużycia, zaniedbania i zaniechania w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców w Polsce w okresie od 12 listopada 2019 r. do 20 listopada 2023 r. Komisja chciała pytać byłego szefa Orlenu m.in. o zatrudnianie obcokrajowców przy inwestycji spółki Olefiny III.
7 czerwca, gdy Obajtek po raz trzeci nie pojawił się na przesłuchaniu, ówczesny przewodniczący komisji śledczej Michał Szczerba poinformował, że Sąd Okręgowy w Warszawie, po wniosku komisji, nałożył na b. prezesa Orlenu karę porządkową 3 tys. zł za niestawienie się przed komisją w drugim wyznaczonym mu terminie - 5 czerwca. Sąd nie uwzględnił natomiast wniosku komisji o zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie świadka.
Szczerba powiedział wówczas dziennikarzom, że Obajtek wysłał do niego wniosek o odroczenie przesłuchania, a swą nieobecność na przesłuchaniu 7 czerwca wyjaśniał obowiązkami związanymi z prowadzoną wtedy przez niego kampanią wyborczą.(PAP)
Autor: Olga Łozińska
kh/