Od Szkoły Podchorążych do Arsenału. 30 listopada 1830 roku Warszawa była wolna [NASZE WIDEO]

2023-11-29 19:37 aktualizacja: 2023-11-30, 12:02
Obraz Marcina Zaleskiego z 1831 roku pt. Wzięcie Arsenału w noc 29 listopada 1830 roku. PAP/Reprodukcja Wojciech Kryński
Obraz Marcina Zaleskiego z 1831 roku pt. Wzięcie Arsenału w noc 29 listopada 1830 roku. PAP/Reprodukcja Wojciech Kryński
29 listopada 1830 roku w Warszawie wybuchło powstanie listopadowe. Podchorążowie pod wodzą Piotra Wysockiego przeszli przez Warszawę nawołując do przyłączenia się do walki. Następnego dnia miasto było wolne, ale jego mieszkańcy podzieleni.

Królestwo Polskie utworzone po kongresie wiedeńskim w 1815 roku miało szansę stać się jednym z najbardziej liberalnych w Europie państw.

“Miało jedną z najnowocześniejszych konstytucji swojej epoki, niestety od samego początku car rosyjski i król polski Aleksander I, a także wielu przedstawicieli jego administracji traktowało konstytucję w sposób wybiórczy, co wzbudzało coraz większe protesty i niezadowolenie bardziej świadomej części społeczeństwa” - wyjaśnił dr Jacek Konik, kustosz w Dziale Historii i Badań Naukowych Muzeum Niepodległości w Warszawie. Jeszcze gorzej było po śmierci Aleksandra II. Jego brat i następca Mikołaj I chcąc jeszcze bardziej  upokorzyć Królestwo Polskie, aż 4 lata kazał czekać, zanim zdecydował się na koronację na króla polski. 

Z drugiej strony, jak wytłumaczył kustosz, w 1830 r. w całej Europie panowało poczucie fermentu rewolucyjnego. We Francji wybuchła rewolucja, która obaliła króla Karola X, sukcesem okazało się powstanie w Belgii. Na jesieni nagle zarządzono mobilizację w armii Królestwa Polskiego.  

“To wywołało dość duży niepokój, że armia może zostać wysłana do stłumienia tamtejszego powstania. W tym momencie organizacje konspiracyjne, których było bardzo dużo i były bardzo aktywne, tym bardziej zaczęły działać, żeby doszło do czynu zbrojnego” - opowiedział.  

Właśnie tak się zdarzyło w nocy z 29 na 30 listopada. Zaczęło się w Łazienkach na terenie ówczesnej Szkoły Podchorążych Piechoty. Pod wodzą młodego wykładowcy taktyki por. Piotra Wysockiego, podchorążowie zaatakowali pobliskie koszary kawalerii rosyjskiej. Świadkiem tego starcia był stojący do dzisiaj przy Agrykoli pomnik króla Jana III Sobieskiego.  

Rosjanom udało się odeprzeć atak i podchorążowie zaczęli iść w stronę centrum miasta i Arsenału, krzycząc “do broni”. 

W tym samym czasie pod Arsenałem zaczęli się gromadzić kolejni spiskowcy mający go zaatakować i przejąć broń potrzebną do kontynuowania powstania.  “Jak wieść niesie, sygnałem do ataku miał być pożar drewnianych szop browarów na Solcu” - powiedział dr. Konik. Problemem było jego dostrzeżenie. Jak opowiedział nasz rozmówca, specjalnie w tym celu jedna z osób wypatrywała tego pożaru z najwyższego budynku w okolicy, czyli latarni na kopule Kościoła Ewangelicko – Augsburskiego św. Trójcy na dzisiejszym pl. Małachowskiego. Sygnał został zauważony i nastąpił atak na Arsenał, który okazał się udany.  

Mniej więcej w tym samym czasie inna grupa spiskowców zaatakowała Belweder, czyli siedzibę Wielkiego Księcia Konstantego, dowódcy wojsk Królestwa Polskiego. Historyk rozwiał legendę z tym związaną. “Książę Konstanty miał się chować i uciec przebrany za kobietę. Jest to legenda nieprawdziwa. Z relacji wiemy, że Konstanty zdołał się wydostać z Belwederu, zebrał rosyjską kawalerię i miał podjąć decyzję czy zaatakować organizujących się powstańców, czy się wycofać z miasta. Zdecydował się wycofać, pozostawiając po sobie manifest, że to jest rzecz Polaków i Polacy musza to załatwić sami” - opowiedział. 

30 listopada Warszawa była wolna, lecz jej mieszkańcy podzieleni.  

“Nie było tak, że wybuch powstania spotkał się z powszechną aprobatą, wprost przeciwnie. Było wielu przeciwników tego zrywu, którzy uważali go za głupotę czy bezsens” - podsumował dr Jacek Konik. (PAP) 

Autor: Paweł Stępniewski 

ps/kgr/