We wrześniu Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres ostrzegł, że globalnemu systemowi zarządzania grozi „wielkie pęknięcie”.
"Powszechny pesymizm co do przyszłości ONZ idzie w parze z utratą zaufania do całej organizacji. Sceptycyzm co do skuteczności instytucji zaprojektowanej tak, by odzwierciedlała XX-wieczne stosunki władzy i zajmowała się problemami powojennymi, nie jest niczym nowym, jednak w ciągu minionego roku ONZ wydawała się bardziej pozbawiona steru niż kiedykolwiek" - uważa autor artykułu w "FA", Richard Gowan z Międzynarodowej Grupy Kryzysowej.
Jego zdaniem "Rosja coraz częściej odgrywa rolę szkodnika w ONZ", np. kiedy w czerwcu współpracowała z rządem Mali, by zmusić siły pokojowe ONZ do wycofania się z terytorium tego kraju i wprowadzić tam Grupę Wagnera, a w lipcu zawetowała przedłużenie mandatu Rady Bezpieczeństwa dla agencji pomocowych ONZ w kontrolowanych przez rebeliantów rejonach północno-zachodniej Syrii. Moskwa wycofała się także z Inicjatywy Zbożowej Morza Czarnego, porozumienia wynegocjowanego przez ONZ i Turcję w lipcu 2022 r., które umożliwiło Ukrainie eksport produktów rolnych bez ingerencji Rosji.
Jednak to "bezwarunkowe wsparcie Stanów Zjednoczonych dla Izraela spowodowało większe szkody dyplomatyczne" - przekonuje Gowan.
Skutki tego są najlepiej widoczne na Zgromadzeniu Ogólnym, gdzie koalicja państw, które wcześniej wspierały Ukrainę, podzieliła się w sprawie wojny w Strefie Gazy. 27 października Zgromadzenie Ogólne przyjęło uchwałę wzywającą do „humanitarnego rozejmu” między Izraelem a Hamasem, jednak kraje europejskie były podzielone – część głosowała za, część przeciw, a część wstrzymała się od głosu.
"Dyplomaci z krajów rozwijających się prywatnie mówią, że być może będą odrzucać przyszłe rezolucje ONZ wspierające Ukrainę w reakcji na brak solidarności Zachodu z Palestyńczykami" - podkreśla analityk.
Twierdzi on, że skala obecności ONZ w regionie zależy od długości i zasięgu wojny między Izraelem a Hamasem. Jeśli działania wojenne zakończą się szybko, agencje ONZ odegrają znaczącą rolę w wysiłkach naprawczych. Według jednego ze scenariuszy pokonfliktowych proponowanych przez urzędników amerykańskich i izraelskich ONZ mogłaby zostać poproszona o administrowanie Strefą Gazy po tym, jak izraelskie wojsko wyruguje Hamas z tego terytorium. Jeśli wojna potrwa na tyle długo, by rozprzestrzenić się na cały region, zagrozi to długotrwałej obecności ONZ w ramach sił pokojowych w południowym Libanie i na Wzgórzach Golan oraz pracy humanitarnej i dyplomatycznej tej organizacji w Iraku i Jemenie.
"Wydaje się jednak, że ONZ ma apetyt na utrzymanie swojej roli polegającej na promowaniu globalnego bezpieczeństwa, nawet jeśli przyjmie bardziej ograniczone zaangażowanie, niż miało to miejsce w przeszłości" - pisze autor artykułu.
Zamiast rozmieszczać własne siły, ONZ mogłaby wspierać organizacje regionalne, a nawet poszczególne kraje. Na przykład w październiku Rada Bezpieczeństwa upoważniła Kenię do kierowania międzynarodową misją wspierania bezpieczeństwa na Haiti. Stany Zjednoczone współpracują także z kilkoma krajami afrykańskimi nad propozycjami dla ONZ dotyczącymi finansowania misji stabilizacyjnych na kontynencie, w nadziei że siły te będą bardziej zmotywowane do walki z lokalnymi milicjami i buntownikami niż siły pokojowe ONZ.
"Chociaż Stany Zjednoczone, Chiny i Rosja spierają się obecnie w ONZ w licznych sprawach, Rada Bezpieczeństwa może jeszcze osiągnąć nową równowagę (...) w zakresie działań przypominających funkcję ONZ podczas zimnej wojny. Jest mało prawdopodobne, by wielkie mocarstwa osiągnęły porozumienie w wielu kwestiach, ale są przypadki – w tym porozumienie Rady Bezpieczeństwa z marca 2021 r. o pozostaniu Misji Wsparcia ONZ w Afganistanie – w których Waszyngton, Pekin i Moskwa nadal mają powody, by pracować za pośrednictwem ONZ" - zaznacza Gowan.(PAP)
jc/