Tusk odniósł się już do wizyty Orbana w Moskwie w czwartek, gdy informował o niej m.in. portal Radia Wolna Europa, a węgierski rząd oficjalnie jej nie potwierdził. "Plotki o wizycie w Moskwie nie mogą być prawdziwe Viktor Orban, czy mogą?" - napisał na portalu X, zwracając się bezpośrednio do węgierskiego premiera.
Do wizyty Orbana w Moskwie dochodzi krótko po pierwszej od początku wojny w Ukrainie wizycie w Kijowie, w którą Orban udał się dzień po tym, jak 1 lipca Węgry objęły półroczne przewodnictwo w Radzie UE.
Przed piątkową wizytą w Moskwie szef unijnej dyplomacji Josep Borrell podkreślił, że Orban nie otrzymał od Rady UE "mandatu" do reprezentowania Unii, która nie utrzymuje kontaktów z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, w związku z czym ma ona wyłącznie charakter dwustronny.
"Nie potrzebuję mandatu, ponieważ niczego nie reprezentuję" – podkreślIł jednak wcześniej szef węgierskiego rządu, rozmawiając z publicznym Radiem Kossuth. Jak dodał, Węgry mają prawo badać stanowiska "obu walczących stron". "Nie da się doprowadzić do pokoju z wygodnego fotela w Brukseli. Nawet jeśli rotacyjna prezydencja UE nie ma mandatu do prowadzenia negocjacji w imieniu UE, nie możemy siedzieć z założonymi rękami i czekać na cudowne zakończenie wojny. Będziemy służyć jako ważne narzędzie w podejmowaniu pierwszych kroków w kierunku pokoju. Na tym polega nasza misja pokojowa" - dodał na portalu X.
— Orbán Viktor (@PM_ViktorOrban) July 5, 2024
Do tych słów na tym samym portalu odniósł się polski premier. "Premier Orban w drodze do Moskwy: "Będziemy służyć jako ważne narzędzie w zrobieniu pierwszego kroku w kierunku pokoju". Pytanie brzmi, w czyich rękach jest to narzędzie?" - napisał.
— Donald Tusk (@donaldtusk) July 5, 2024
Od początku wojny Węgry wielokrotnie sprzeciwiały się działaniom Wspólnoty wobec Rosji, która do tej pory w związku z napaścią tego kraju na Ukrainę nałożyła na niego 14 pakietów sankcji.(PAP)
ep/