PAP: Czym jest i skąd się wywodzi żydowskie święto Chanuka?
Piotr Kowalik: Chanuka, czyli Święto Poświęcenia, upamiętnia ponowne poświęcenie i wznowienie kultu w Świątyni Jerozolimskiej w roku 165 p.n.e. Jest to ośmiodniowe święto żydowskie należące do świąt tzw. historycznych. To znaczy nie tych najważniejszych, wywodzących się wprost z Tory, Pięcioksięgu Mojżesza, tylko powstałych w wyniku wydarzeń historycznych. Żydowscy liderzy duchowi ze starożytności zdecydowali, że znaczenie tych wydarzeń jest tak duże zarówno dla współczesnych, jak i dla przyszłych pokoleń, że wpisano je do kalendarza świąt żydowskich. Jest to święto o mniejszej randze niż święta biblijne, ale od ponad 2 tys. lat ma swoje stałe, istotne miejsce w kalendarzu żydowskim.
PAP: W tym roku Chanuka rozpoczyna się wieczorem 25 grudnia, a kończy wieczorem 2 stycznia 2025 r. Nie zawsze tak jest. Dlaczego?
P.K.: Kalendarz żydowski biegnie swoim trybem. Jest czymś odrębnym od kalendarza gregoriańskiego. Chanuka to święto ruchome, którego rozpoczęcie wyznacza 25. dzień miesiąca kislew. Zazwyczaj wypada mniej więcej w pierwszych dwóch dekadach grudnia.
PAP: Co jest najważniejszym elementem obchodów Chanuki?
P.K.: To, żeby przez kolejnych osiem wieczorów, począwszy od 25. dnia miesiąca kislew, aż do 2. dnia miesiąca tewet, zapalać światła chanukowe. Przyjęło się, chociaż istnieją różne interpretacje tego, jak ten zwyczaj można wykonywać, że światła zapala się w porządku rosnącym, to znaczy - pierwszego wieczoru zapalane jest jedno światło, drugiego dnia - dwa światła, trzeciego dnia - trzy, aż do ósmego wieczoru, ostatniego dnia święta, kiedy świeczniki chanukowe, tzw. chanukije, jarzą się pełnym blaskiem ośmiu świateł. Najlepszą formą wykonania micwy, nakazu religijnego, jest zapalenie lampek oliwnych w związku z historią, która kryje się za tym zwyczajem, natomiast najczęściej zapala się po prostu świece.
PAP: Czym był chanukowy cud, który wiąże się ze wspomnianymi lampkami oliwnymi?
P.K.: Miał się zdarzyć w starożytnej Judei w II w. p.n.e. w czasie, kiedy trwała wojna o wolność religijną między żydowskimi powstańcami Machabeuszami a okupującą kraj armią władcy Państwa Seleucydów Antiocha IV, który usiłował przemocą hellenizować Żydów.
Żeby to zrozumieć, musimy się cofnąć do IV w., czasów imperium Aleksandra Wielkiego, który na potężnym obszarze od Macedonii, Grecji, aż po Indie, zaprowadził hellenizm, kulturę grecką, której był miłośnikiem i propagatorem. Po jego śmierci doszło do rozpadu imperium, powstały mniejsze królestwa. Judea (taka była nazwa państwa żydowskiego w okresie hellenistycznym i nieco później) była na styku dwóch - państwa Ptolemeuszy, którzy rządzili głównie w Egipcie, oraz państwa Seleucydów, z centrum na terenie Syrii. Początkowo Judea znalazła się w państwie Ptolemeuszy. Kultura grecka nie była Żydom narzucana, Żydzi zachowywali odrębność religijną i swoje obyczaje. Była to dosyć harmonijna koegzystencja. Zmiana nastąpiła na przełomie III i II w. p.n.e., Judea przypadła wtedy w udziale Seleucydom, którzy podbili Judeę oraz Fenicję i przyłączyli je do swojego terytorium. Od tego czasu sytuacja zaczęła się zmieniać. Pod rządami Seleucydów część Judejczyków uległa hellenizacji. Stało się to w dużej mierze na skutek fascynacji modną światową kulturą. Reszta społeczeństwa żydowskiego trwała w wierze ojców, dochodziło przez to do starć zbrojnych w Judei.
Jeden z władców seleucydzkich, Antioch IV, wyjął judaizm spod prawa. Przemocą, bardzo brutalną, narzucił hellenizację, przymusowy kult bogów greckich, okazywał również pogardę judaizmowi. Sprofanował, zniszczył i przekształcił w pogańskie sanktuarium świątynię w Jerozolimie, czyli najświętsze miejsce dla Żydów. Nakazał m.in. ustawienie w niej figury Zeusa i składanie ofiar ze świń na ołtarzu. Doszło do sytuacji krytycznej. Żydzi w obronie wiary ojców pod wodzą rodziny Machabeuszy (Hasmoneuszy) wszczęli powstanie. W czasie długiej i krwawej wojny Żydom udało się wyzwolić Jerozolimę, dotrzeć do wzgórza świątynnego. Postanowili jak najszybciej wznowić kult w świątyni, rozwalili ołtarz splugawiony przez ofiary ze świń, postawili nowy. Stąd nazwa święta Chanuka - od ceremonii poświęcenia ołtarza.
Żydzi postanowili też wskrzesić tradycję zapalania świateł w menorze, siedmioramiennym świeczniku. Tutaj relacje historyczne się różnią. Jedni mówią, że menora przetrwała walki o świątynię i na niej doszło do zapalenia świateł, większość przekazów jednak twierdzi, że menorę zrabowano i stworzono prowizoryczny świecznik złożony z siedmiu dzid, które wypełniono oliwą. Pojawił się jednak problem, brakowało oliwy. Znaleziono jedynie małe naczynie z pieczęcią arcykapłana, wiadomo było, że ta ilość oliwy wystarczy na palenie się światła przez jeden dzień, a przygotowanie nowej oliwy zajęłoby kolejny tydzień. Wedle przekazów wydarzył się cud: zamiast przez jeden dzień oliwa paliła się przez osiem dni, zdążono dowieźć nową, świeżą oliwę i menora paliła się nieustannym światłem. To było potwierdzenie dla powstańców, że ich walka ma aprobatę boską, dlatego wpisano to święto do kalendarza żydowskiego.
PAP: Chanuka jest świętem wesołym i rodzinnym. Jakie inne tradycje wiążą się z tym czasem? Czy jada się specjalne potrawy?
P.K.: Charakter tego święta, co tłumaczy sama historia, jest rzeczywiście bardzo radosny, optymistyczny, dodający wiary i nadziei. To święto nie ma aż tak bogatych zwyczajów jak inne tzw. wielkie święta żydowskie. Najważniejszą rzeczą, którą należy czynić, jest zapalanie świateł chanukowych. Odmawia się odpowiednie modlitwy i błogosławieństwa, śpiewa określone pieśni.
Cud jest związany z oliwą, olejem, dlatego na stole królują potrawy zrobione na tych dwóch rodzajach tłuszczu. W kuchni Żydów aszkenazyjskich są dwie koronne potrawy - placki ziemniaczane, zwane latkes, oraz pączki. Jest to czas, kiedy ludzie się spotykają - nie tylko rodziny, bo zapraszani są goście, są gry i zabawy. Główna idea kryjąca się za zapalaniem świateł Chanuki, które ustawia się przy oknach, żeby światło wychodziło na zewnątrz, albo nawet przed domem, to manifestowanie cudu chanukowego.
PAP: W trakcie Chanuki dorośli zasiadają do kart, a dzieci grają w drejdel. Co to za zabawa i dlaczego świąteczny bączek oddaje myśl przewodnią Chanuki: pamięć o cudzie?
P.K.: Według legendy jest to gra, w którą bawiły się dzieci żydowskie nawet w tym trudnym czasie, kiedy pobożni Żydzi walczyli o przetrwanie, o swoją wiarę i religię. W czasie rządów bezwzględnego Antiocha IV studiowanie Tory, wszelkie publiczne praktykowanie judaizmu, nawet w prywatnych domach, było zakazane pod karą śmierci. Dzieci żydowskie, które w ukryciu uczyły się judaizmu, miały zawsze przy sobie bączki - na wypadek gdyby żołnierze seleucydzcy ich nakryli. Gdy dochodziło do takiej sytuacji, dzieci błyskawicznie wyciągały swoje zabawki, chowały modlitewniki i udawały, że się tylko bawią.
Dzisiaj ta zabawa ma ścisłą relację z Chanuką. Drejdel to czworoboczny bączek z pojedynczą literą hebrajską po każdej stronie. W diasporze na wszystkich drejdlach znajdują się litery nun, gimel, hej i szin, które są pierwszymi literami słów w zdaniu: Nes gadol haja szam ("Cud wielki zdarzył się tam"). W Izraelu na drejdlu znajdują się litery nun, gimel, hej i pej, które są pierwszymi literami słów w zdaniu: Nes gadol haja po ("Cud wielki zdarzył się tutaj").
Istnieje kilka sposobów grania w drejdla. Jest wspólna pula cukierków, kamyczków, żetonów, ewentualnie pieniędzy, i w zależności od tego, jaka literka wypadnie, to albo się wygrywa, albo przegra, a czasami nie dzieje się nic. Kiedy zostaną zabrane wszystkie fanty, gra rozpoczyna się na nowo.
Rozmawiała Katarzyna Krzykowska
ksi/ aszw/ miś/kgr/