Paolini znów w finale turnieju wielkoszlemowego. O tytuł na Wimbledonie zagra z Krejcikovą

2024-07-12 14:26 aktualizacja: 2024-07-12, 17:16
Jasmine Paolini na Wimbledonie, fot. PAP/EPA/NEIL HALL
Jasmine Paolini na Wimbledonie, fot. PAP/EPA/NEIL HALL
Sobotni finał tenisistek na trawiastych kortach Wimbledonu ma nieoczekiwany skład, więc tym bardziej zapowiada się ciekawie. Rozstawiona z numerem siódmym Włoszka Jasmine Paolini, która jeszcze nigdy nie wygrała turnieju wielkoszlemowego, zagra z Czeszką Barborą Krejcikovą (nr 31.).

Bez względu na to, kto zwycięży w finale, zostanie ósmą triumfatorką w ostatnich ośmiu edycjach turnieju na obiektach All England Club.

W 2016 roku tytuł obroniła Amerykanka Serena Williams, a w kolejnych latach triumfowały: Hiszpanka Garbine Muguruza (2017), Niemka Angelique Kerber (2018), Rumunka Simona Halep (2019), Australijka Ashleigh Barty (2021), reprezentująca Kazachstan Jelena Rybakina (2022) oraz Czeszka Marketa Vondrousova (2023). W 2020 roku turniej nie odbył się z powodu pandemii.

Mająca polskie korzenie Paolini (jej mieszkająca w Łodzi babcia jest Polką) i umie mówić w tym języku, została pierwszą kobietą od czasu Sereny Williams w 2016 roku, która dotarła w jednym sezonie do finału French Open i Wimbledonu. W czerwcu w Paryżu uległa gładko "królowej kortów ziemnych", czyli Idze Świątek.

W poniedziałek Paolini zadebiutuje w pierwszej piątce rankingu WTA. Będzie najwyżej sklasyfikowaną Włoszką od czasu Sary Errani w 2013 roku.

"Ostatnie miesiące były dla mnie szalone" – przyznała z uśmiechem finalistka French Open i Wimbledonu.

Natomiast Krejcikova raz już wygrała imprezę wielkoszlemową - w 2021 roku triumfowała we French Open. Kilka miesięcy później awansowała na pozycję wiceliderki światowego rankingu.

Obecnie jest w nim 32., zaś w turnieju w Londynie występuje z numerem 31. Udział w finale Wimbledonu oznacza dla niej powrót do TOP 20, a jeśli zwycięży, będzie w pierwszej dziesiątce.

Awansując do finału, Paolini i Krejcikova już zapewniły sobie po 1300 punktów do rankingu i 1,4 mln funtów premii. W sobotę będzie o co walczyć, bowiem oprócz prestiżowego triumfu zwyciężczyni zdobędzie 2000 punktów i zarobi łącznie 2,7 mln funtów.

Obie tenisistki mają obecnie po 28 lat, choć nie pod względem rocznikowym. Paolini urodziła się 4 stycznia 1996 roku, a Krejcikova - 18 grudnia 1995.

Dotychczas grały ze sobą tylko raz, ale jeszcze nigdy w turnieju głównym. W 2018 roku w kwalifikacjach do wielkoszlemowego Australian Open górą była Czeszka, która zwyciężyła 6:2, 6:1.

"Przed turniejem w Londynie miałem ciężki okres. Powiedziałam sobie, że postaram się tutaj cieszyć wszystkim jeszcze bardziej. Osiągnęłam już sporo w karierze, więc chciałam po prostu mieć więcej zabawy niż stresować się tenisem i występami" – powiedziała Krejcikova.

"Nawet sobie nie wyobrażałam, że w ciągu kilku tygodni uda mi się dotrzeć do finału Wimbledonu i że mogę być inną zawodniczką. Ale jestem bardzo szczęśliwa, że tak się stało. I że udało mi się pokonać to wszystko" - dodała.

Obie zawodniczki miały ciężką przeprawę w półfinałach. Krejcikova pokonała uznawaną za jedną z wielkich faworytek turnieju Rybakinę (nr 4.) 3:6, 6:3, 6:4, natomiast Paolini po bardzo emocjonującej końcówce wygrała z Chorwatką Donną Vekic 2:6, 6:4, 7:6 (10-8).

"Myślę, że szaleństwem było uwierzyć w dwa finały Wielkiego Szlema z rzędu, prawda? Ja też jestem zdziwiona, jak w tej chwili. Czuję, że może w sobotę będę bardzo zdenerwowana, nie wiem. Ale czuję się też zrelaksowana. Jestem wciąż tą samą osobą. Robię te same rzeczy" - przyznała Paolini.

W fazie głównej turnieju pań uczestniczyły trzy Polki. Świątek, liderka światowego rankingu, odpadła w trzeciej rundzie, a Magda Linette i Magdalena Fręch - już w pierwszej.

Początek sobotniego finału pań o godz. 15 polskiego czasu.

sma/