Hasłem tegorocznego dnia, który ustanowił św. Jan Paweł II, są słowa: „Nie jest dobrze, by człowiek był sam. Leczyć chorego poprzez leczenie relacji”.
W ogłoszonym w sobotę w Watykanie orędziu Franciszek wskazał: nasze życie "jest powołane do pełnego realizowania się w dynamizmie relacji, przyjaźni i wzajemnej miłości. Jesteśmy stworzeni, by przebywać razem, a nie samotnie”.
„I właśnie dlatego, że ów projekt komunii jest tak głęboko wpisany w ludzkie serce, doświadczenie opuszczenia i samotności przeraża nas i okazuje się dla nas bolesne, a nawet nieludzkie. Staje się ono jeszcze bardziej dotkliwe w czasie słabości, niepewności i poczucia braku bezpieczeństwa, często spowodowanych wystąpieniem jakiejś poważnej choroby” - dodał.
Papież przypomniał tych, którzy byli „przerażająco samotni podczas pandemii Covid-19”, napisał o pacjentach, którzy nie mogli przyjmować odwiedzających, pielęgniarkach, lekarzach oraz o personelu pomocniczym, wszystkich przeciążonych pracą i odizolowanych na oddziałach zamkniętych.
„Nie zapominajmy o tych, którzy musieli samotnie stawić czoła godzinie śmierci, wprawdzie pod opieką personelu medycznego, ale z dala od swoich rodzin” - podkreślił.
Zapewnił, że ze smutkiem dzieli cierpienie i samotność tych, którzy z powodu wojny i jej tragicznych następstw znajdują się bez wsparcia i pomocy.
„Wojna jest najstraszniejszą z chorób społecznych, a osoby najsłabsze płacą za nią najwyższą cenę” - stwierdził.
Zwrócił zarazem uwagę na to, że nawet w krajach, w których panuje pokój i są większe zasoby, czas starości i choroby jest często przeżywany w samotności lub opuszczeniu.
„Ta smutna sytuacja jest przede wszystkim konsekwencją kultury indywidualizmu, która wychwala wydajność za wszelką cenę i kultywuje mit efektywności, stając się obojętną, a nawet bezlitosną, gdy ludzie nie mają już siły, by dotrzymać kroku” - ocenił.
Zdaniem papieża jest to „kultura odrzucenia”; „ludzie nie są już postrzegani jako podstawowa wartość, którą należy szanować i chronić, szczególnie, jeśli są ubodzy lub niepełnosprawni, jeśli nie są jeszcze potrzebni – jak dzieci nienarodzone – lub nie są już potrzebni – jak osoby starsze” - wskazał.
Wyraził ubolewanie, że taka logika przenika również niektóre wybory polityczne, które nie umieszczają w centrum godności osoby i jej potrzeb oraz „nie zawsze sprzyjają strategiom i zasobom niezbędnym do zapewnienia każdej istocie ludzkiej podstawowego prawa do zdrowia i dostępu do leczenia”.
Zwrócił zarazem uwagę na to, że porzucanie osób słabych i ich samotność są potęgowane także przez ograniczenie opieki wyłącznie do usług zdrowotnych, bez mądrego wspierania ich przez - jak to określił - „przymierze terapeutyczne” między lekarzem, pacjentem i członkiem rodziny.
„Warto, abyśmy raz jeszcze usłyszeli to biblijne słowo: nie jest dobrze, by człowiek był sam!” - dodał.
Słowa te, wyjaśnił, ukazują, „śmiertelną ranę grzechu, którą wprowadzamy rodząc podejrzenia, pęknięcia, podziały, a zatem izolację”.
Izolacja, napisał, „sprawia, że zatracamy sens istnienia, odbiera nam radość miłości i doświadczamy przytłaczającego poczucia samotności we wszystkich kluczowych etapach życia”.
Franciszek wyraził przekonanie, że pierwszą formą opieki, jakiej potrzeba w chorobie, jest bliskość pełna współczucia i czułości.
„Jesteśmy stworzeni do miłości, jesteśmy powołani do komunii i braterstwa. Ten wymiar naszego jestestwa podtrzymuje nas szczególnie w okresach choroby i słabości, i jest pierwszą terapią, którą musimy wszyscy razem zastosować, aby uleczyć choroby społeczeństwa, w którym żyjemy” - napisał papież.
Chorych zachęcił: „nie wstydźcie się swojego pragnienia bliskości i czułości! Nie ukrywajcie go i nigdy nie myślcie, że jesteście ciężarem dla innych”.
„Troszczmy się o tych, którzy cierpią i są samotni, być może zepchnięci na margines i odrzuceni” - wezwał wszystkich.
Jak stwierdził papież, chorzy słabi i ubodzy są w sercu Kościoła i muszą być także w centrum naszej ludzkiej uwagi oraz duszpasterskiej troski.
Z Watykanu Sylwia Wysocka (PAP)
kno/