Wiarygodność wyborów budziła wątpliwości: ograniczono dostęp do niektórych mediów zagranicznych, odcięto dostęp do internetu, wprowadzono godzinę policyjną, nie było zagranicznych obserwatorów - komentuje agencja AFP.
Na zamach stanu zareagowała również Wspólnota Narodów. Sytuację w Gabonie określiła jako "głęboko niepokojącą". Sekretarz generalna Wspólnoty Narodów Patricia Scotland podkreśliła, że członkowie Wspólnoty, organizacji złożonej głównie z byłych kolonii brytyjskich, muszą przestrzegać "rządów prawa i zasad demokracji".
Włochy zapewniły, że "Rzym angażuje się w dyplomatyczne rozwiązanie kryzysu w Gabonie, w ścisłej koordynacji ze swoimi partnerami". Szef dyplomacji, Antonio Tajani podkreślił, że ważne jest by kraje europejskie zachowały pełną jedność celów w poszukiwaniu pokojowego rozwiązania, które zapewni pokój i stabilność w całym regionie Sahelu.
Zamach stanu skomentowała także Rosja. "Uważnie monitorujemy to, co się tam dzieje", powiedział w środę rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Natomiast rzeczniczka MSZ, Maria Zacharowa oświadczyła, że Moskwa z "niepokojem przyjęła doniesienia o gwałtownym pogorszeniu się sytuacji wewnętrznej w tym zaprzyjaźnionym afrykańskim kraju", i że "ma nadzieję na szybką stabilizację" sytuacji w Gabonie.
sma/