Paryż - rosyjscy zapaśnicy szykują się do występu, choć w okrojonym składzie

2024-06-04 09:13 aktualizacja: 2024-06-04, 09:16
Sarah Ann Hildebrandt (z lewej) z USA i Nadieżda Sokołowa z Rosji w półfinale kategorii WW 50 kg na Mistrzostwach Świata w Zapasach 2021 w Oslo, For. PAPP/EPA/BERIT ROALD
Sarah Ann Hildebrandt (z lewej) z USA i Nadieżda Sokołowa z Rosji w półfinale kategorii WW 50 kg na Mistrzostwach Świata w Zapasach 2021 w Oslo, For. PAPP/EPA/BERIT ROALD
Rosyjska zapaśniczka Nadieżda Sokołowa jest zdeterminowana, by wziąć udział w tegorocznych igrzyskach, nawet jeśli będzie musiała występować bez symboli narodowych czy hymnu. Nie zamierza zrezygnować z olimpijskiej szansy, choć część jej kolegów została pobawiona możliwości startu w Paryżu.

Sokołowa, jak inni sportowcy z Rosji i Białorusi, będzie pozbawiona w Paryżu przynależności państwowej oraz narodowej symboliki. Przedstawiciele kilku dyscyplin, w tym boksu, gimnastyki czy gimnastyki artystycznej, zapowiedzieli, że ich zawodnicy opuszczą igrzyska na znak protestu przeciw takim ograniczeniom, które - ich zdaniem - są upokarzające i niesprawiedliwe. Zapaśnicy z Rosji jednak zamierzają pojawić się na olimpijskich matach.

"Trenujemy tak naprawdę całe życie. Naszym marzeniem i celem jest pojechać na igrzyska, nawet bez flagi" - powiedziała 27-letnia Sokołowa w przerwie od treningu w Moskwie.

Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) zażądał od rosyjskich i białoruskich sportowców poddania się rygorystycznym regulacjom, aby upewnić się, że nie popierają oni wojny na Ukrainie czy nie wspierają reżimu Władimira Putina, zanim zostaną dopuszczeni do rywalizacji.

Zawodnicy tych krajów zostali początkowo wykluczeni z międzynarodowej rywalizacji po wybuchu pełnoskalowej wojny na w Ukrainie, którą Kreml rozpoczął częściowo z terytorium Białorusi w lutym 2022 roku.

W okresie poprzedzającym igrzyska Moskwa oskarżyła MKOl o "spisek" mający na celu wykluczenie czołowych rosyjskich sportowców i zdecydowanie odrzuciła oskarżenia francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona, który stwierdził, że Rosja może mieć wrogie plany wobec paryskiej imprezy.

Rosja przekazała, że nie chce powtórki z letnich igrzysk 1984 roku w Los Angeles, które zostały zbojkotowane przez ZSRR i wiele państw bloku wschodniego po tym, jak Moskwa oskarżyła Waszyngton o podsycanie "antysowieckiej histerii". Stany Zjednoczone zbojkotowały z kolei zmagania olimpijskie w stolicy ówczesnego Związku Radzieckiego cztery lata wcześniej z powodu ataku ZSRR na Afganistan.

Były minister sportu Oleg Matycyn, który pełnił tę funkcję do maja, nakazał rosyjskim sportowcom, aby nie bojkotowali tegorocznej imprezy i zostawił im swobodę w podejmowaniu decyzji odnoście startu.

Zapaśnicy to jedna z grup, które chcą wykorzystać szansę i obsadzić wszystkie miejsca, jakie krajowa federacja ma do dyspozycji, aby "uhonorować lata ciężkiej pracy zawodników". W takim wypadku w tej dyscyplinie wystąpiłoby łącznie 16 Rosjan.

Trener rosyjskiej kadry w stylu wolnym Chadżimurat Gacałow powiedział, że nie będzie przejawu jakiejkolwiek agresji wobec Ukraińców w Paryżu. Kilku ukraińskich rywali odmówiło uściśnięcia dłoni rosyjskim zawodnikom podczas ostatnich zawodów kwalifikacyjnych.

"Konflikt na Ukrainie kiedyś się zakończy, ale my musimy dalej funkcjonować" - przekazał Gacałow.

W stolicy Francji szkoleniowiec ten nie będzie mógł liczyć na dwukrotnego mistrza olimpijskiego Abdułraszyda Sadułajewa, któremu MKOl odmówił prawa startu po tym, jak pojawiły się nowe informacje o jego poparciu dla rosyjskich działań w Ukrainie.

Matycyn skomentował wtedy, że paryskie igrzyska wobec tego nie będą "pełnoprawne". "Sadułajew jest nie tylko ikoną naszego sportu, ale sportu światowego, a jego brak to strata dla wszystkich" - zauważył.

Sam zawodnik, który zdobył złoto igrzysk w Rio de Janeiro w 2016 roku oraz w Tokio pięć lat później, wciąż nie traci nadziei.

"Gdzieś w głębi duszy jestem pewien, że jednak pojadę do Paryża" - powiedział Sadułajew.(PAP)

kno/