Kaczmarek czasem 48,90 poprawiła w Londynie własny rekord Polski w biegu na 400 m. Poprzedni wynosił 48,98. W stolicy Wielkiej Brytanii wygrała Nickisha Pryce, która uzyskała najlepszy w tym roku wynik na świecie - 48,57.
Trenowana przez Rożeja zawodniczka w czerwcu poprawiła 48-letni rekord Polski, który należał do Ireny Szewińskiej. W finale mistrzostw Europy w Rzymie triumfowała wynikiem 48,98, a w sobotę w mityngu Diamentowej Ligi była jeszcze szybsza, dokładnie o 0,08 sekundy.
Start w Londynie był jej ostatnim przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu, gdzie lekkoatleci będą rywalizować od 1 do 11 sierpnia.
"Poziom 400 m w Paryżu będzie kosmiczny, to można już teraz na pewno powiedzieć. Jestem dumny z Natalii, jak zawsze. Mam nadzieję, że igrzyska w stolicy Francji będą jej igrzyskami" - powiedział trener Rożej.
Szkoleniowiec podkreślił, że z Natalią robią wszystko, aby szczyt jej formy wypadł na Paryż.
"Robimy wszystko, aby rywalizowała z najlepszymi na świecie. Tak, aby ta walka była zwycięska. To wieloletni plan przygotowań. Zakładaliśmy już kilka lat temu, że wszystko podporządkowujemy pod igrzyska w Paryżu" - podkreślił.
Wskazał, że są na bardzo dobrej drodze, a wszystkie sprawdziany pośrednie mówią: "będzie bardzo dobrze".
Trener przyznał, że nigdy ani on, ani Natalia nie byli na Stade de France.
"Poznamy dopiero ten obiekt. Natalia jest sprawdzona w bojach na wielkich stadionach, przy pełnych trybunach. Ona bardzo to lubi, pasują jej duże, wypełnione obiekty. Mam nadzieję, że to ją tylko zmobilizuje, zmotywuje do jeszcze większego wysiłku" - wskazał.
Rożej zaznaczył, że jeszcze się nie stresuje. "Jeszcze jesteśmy na etapie treningów w Spale, żeby się wyciszyć, zrobić ostatnie szlify, złapać świeżość. Ten stres się na pewno pojawi, ale sądzę, że będzie on mobilizujący, motywujący, a nie paraliżujący" - ocenił.
Pytany o to, czy w lekkiej atletyce możliwy jest podobny sukces do dziewięciu medali zdobytych trzy lata temu na igrzyskach w Tokio, odpowiedział, że będzie o to trudno.
"Sądzę, że aż tak dobrze jak w Tokio może nie być. Natomiast jadąc do Tokio też się nikt tych dziewięciu medali nie spodziewał. Każdy mówił o czterech, może pięciu. Przywieźliśmy dziewięć i staliśmy się światową potęgą. W tej chwili mamy dobrą sytuację. Startujemy nieco z drugiej linii, będziemy atakować. Nie jedziemy tam jako główni faworyci do wielkiej liczby krążków. Widzę jednak co się dzieje na treningach. Drużyna jest bardzo dobrze przygotowana. Będzie wiele niespodzianek, przynajmniej finałów, a także niespodziewanej walki o medale" - zadeklarował Rożej.
Dopytywany przez PAP, czy w Paryżu lekkoatleci usłyszą Mazurka Dąbrowskiego odpowiedział: "bardzo byśmy chcieli, mam nadzieję, że tak będzie". (PAP)
autor: Tomasz Więcławski
ep/