Film Patryka Vegi dotyka kluczowych momentów w życiu Władimira Putina. „Opowieść zaczyna się, kiedy Putin jest maltretowany w wieku 10 lat przez ojczyma w Gruzji. Oglądamy jego przystąpienie do pracy w KGB, katastrofę w Czarnobylu, jego delegaturę w Dreźnie. Widzimy jego, w mojej ocenie, przestępczą działalność jako wicemera Petersburga. Dalej akcja biegnie przez pierwszą i drugą wojnę czeczeńską, przez przejęcie przez Putina władzy od Jelcyna. Przez takie zdarzenia jak atak na teatr na Dubrowce, atak na szkołę w Biesłanie, wysadzanie przez FSB bloków w Rosji. Dochodzi wreszcie do tych najbardziej aktualnych, traumatycznych wydarzeń, związanych z wojną na Ukrainie, takich jak Bucza, Irpień, Mariupol” – reżyser wyjaśnia w rozmowie z PAP Life. Vega na tym nie poprzestaje. „W tym filmie wychodzę również w przyszłość i pokazuję śmierć Putina. Ponieważ uważam, że to jest obraz, którego podświadomie wolny świat łaknie i potrzebuje” – ujawnia Vega.
W swoim filmie wykorzystał technologię deep fake, która pozwala nałożyć na twarz aktora wizerunek Putina. Tym sposobem widzimy bardzo realistycznie wyglądającego prezydenta Rosji. Vega przedstawił polityka w wielu kompromitujących go sytuacjach – na przykład w pielusze w szpitalu czy pobrudzonego własnymi ekskrementami. Film może mocno podkopać wizerunek Putina, zwłaszcza na Zachodzie, jako że Vega ma ambicję wytłumaczyć absurdy rosyjskiej polityki i szaleństwo Putina Francuzom, Niemcom czy Amerykanom.
Vega uważa, że Kreml boi się jego filmu i dlatego jego projekt stał się przedmiotem zainteresowania rosyjskiego wywiadu. Reżyser zarysował, jak wyglądały działania podejmowane przez Rosjan. „Od mniej więcej dwóch miesięcy przeżywamy gigantyczny atak polegający na próbach kupienia przez Rosjan scenariusza bądź obszernych fragmentów filmu, czy też screenera (robocza kopia filmu – red.), bądź jakichś materiałów z planu. Oni podają się zarówno za kongresmenów ze Stanów Zjednoczonych, którzy są rzekomo zainteresowani tak ważnym tematem, za deputowanych z Ukrainy, za przyjaciół sprawy ukraińskiej. Mamy kilometry screenów konwersacji z nimi na Whatsappie” – opowiada reżyser.
Kontakty Vegi i jego współpracowników z rosyjskimi agentami łączyły się z różnymi absurdalnymi sytuacjami. „Paranoją m.in. było to, kiedy szybko uświadomiłem sobie, że komunikują się z nami wyłącznie pomiędzy 9 a 17 czasu moskiewskiego i po tym czasie przerywali konwersacje, pisząc często, że 'Nie chcę ci zaburzać miru domowego. Pozwól, że wrócimy do tej rozmowy jutro'” – relacjonuje Vega.
Filmowiec i jego ekipa prowadzili pozorowane negocjacje z Rosjanami. Artysta podał nawet pewne kwoty, jakie padały w ich rozmowach. „Proponowali niekiedy 200 tys. dolarów za materiał związany z filmem. Negocjowałem z nimi, udając jedną z osób z ekipy, sprzedaż screenera. Stanęło na 150 tys. dolarów. I przez długi czas próbowałem wymusić na nich, żeby wykonali pierwszą transzę przelewu, za którą uzyskają materiał. W końcu się złamali i kiedy poprosili o dane do przelewu, wysłałem im numer Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i napisałem, żeby w tytule wpisali 'Próba skorumpowania przez rosyjski wywiad'. Mniej więcej przez 50 minut była cisza. Potem przysłali znak zapytania. Kiedy na ten znak zapytania nie odpowiedzieliśmy, napisali, że 'zniszczyłem naszą przyjaźń'” – wspomina reżyser.
Artysta nie przyznał, aby się bał zemsty ze strony reżimu Putina. Uważa bowiem, że „jeśli my, Zachód, będziemy się bać, to za chwilę Putin będzie w Europie. To on ma się bać nas”.
Konkretna data premiery filmu nie została jeszcze wyznaczona. Obecnie Vega prowadzi rozmowy z dystrybutorami z kilku kontynentów. Kluczowa jest dla niego dystrybucja w Stanach Zjednoczonych, gdyż to do niej zostaną dopasowane daty premier w innych krajach. Vega zaznaczył, że najprawdopodobniej film trafi na ekrany kin w pierwszej połowie 2024 r. (PAP Life)
Andrzej Grabarczuk
ag/kno/