Gaweł, który przebywa w Norwegii, wniósł akt oskarżenia posiłkowego w listopadzie 2021 r. po tym, gdy prokuratura dwukrotnie oddalała zarzuty jako bezzasadne. Zarzucił im, że "popełnili przestępstwa rasistowskie na terenie Polski", podając dalej lub lajkując w mediach społecznościowych spot wyborczy PiS z kampanii przed wyborami samorządowymi w 2018 roku. Spot dotyczył zagrożeń związanych z napływem nielegalnych imigrantów do Europy.
PE właśnie w radosnej atmosferze pozbawił mnie immunitetu za polubienie spotu na Twitterze, który pokazywał prawdziwe sceny przemocy nielegalnych migrantów w Europie. Oni nazywają to „mową nienawiści” i chcą nas skazać z par. 256 KK, za który grozi 3 lata więzienia.
— Patryk Jaki - MEP (@PatrykJaki) November 9, 2023
👉Więc tak… pic.twitter.com/bg2bKGtTsC
Następnie sędzia warszawskiego sądu, członkini stowarzyszenia Iustitia Edyta Snastin-Jurkun skierowała do Parlamentu Europejskiego wniosek o uchylenie immunitetu. Gilles Lebreton, poseł sprawozdawca w Komisji Prawnej PE, której zadaniem jest opiniowanie takich wniosków uznał, że jest on motywowany politycznie i rekomendował jego odrzucenie. Jednak we wtorek Komisja Prawna zagłosowała za przyjęciem wniosku.
— Beata Kempa (@BeataKempa_MEP) November 9, 2023
"Nie ma wolności słowa w UE - nie ma też wolności w internecie. Jeżeli nie jesteś liberałem albo lewakiem, stosują wobec Ciebie zamordyzm i zastraszanie" - skomentowała wtedy na platformie X (dawniej Twitter) Beata Kempa, a w oświadczeniu rozesłanym do wszystkich eurodeputowanych podkreśliła, że "pozbawienie immunitetu +za polubienie+ spotu na Twitterze zapisze się w negatywnej historii Parlamentu Europejskiego i wyraźnie uderza w zasady praworządności i wolności słowa, promując cenzurę i ściganie za inne poglądy".
Tomasz Poręba przypomniał, że "ścigany listem gończym i prawomocnie skazany kryminalista dostaje wsparcie od polskiego sądu, który wnioskuje do PE odebranie nam immunitetów".
"Komisja (Prawna) jest na tak, wbrew rekomendacji sprawozdawcy Gillesa Lebretona, który teraz chce wycofać swoje nazwisko, by nie firmować politycznej hucpy" - dodał.
Beata Mazurek: nie damy się zastraszyć i nie ograniczymy naszej aktywności politycznej
"Nie jesteśmy tą decyzją ani zaskoczeni, ani zdziwieni. Przewidywaliśmy, że tak się stanie, biorąc pod uwagę to, co w tym parlamencie się dzieje" - oświadczyła.
"Idziemy dalej, działamy dalej, w niczym nie jesteśmy ograniczeni. Na pewno nie ulegniemy takiej presji, że będziemy zastraszani, że będziemy ograniczać naszą aktywność polityczną" - zapowiedziała polska polityk.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz
mar/