W wyborach do PE, które odbyły się 9 czerwca, partia TISZA zdobyła niemal 30 proc. głosów i siedem mandatów. Choć sam Magyar twierdził wcześniej, że w przypadku wyboru nie zasiądzie w przyszłym europarlamencie, to w poniedziałek poddał tę kwestię pod głosowanie na stronie internetowej partii.
W uzasadnieniu Magyar napisał m.in., że TISZA ma szansę na ważne stanowisko w Europejskiej Partii Ludowej (EPL), jeśli będzie on zasiadał w PE. Ponadto członek partii KDNP, która rządzi na Węgrzech razem z Fideszem, uzależnił swoje pozostanie w EPL od niewstąpienia w jej szeregi Magyara.
"Jako poseł do PE mogę zabierać głos w węgierskim parlamencie, dzięki czemu mogę zadawać pytania bezpośrednio tym, którzy w przeciwnym razie starają się unikać odpowiedzi na nie pod każdym względem" – napisał lider partii TISZA.
Według niego rekompensowałoby to po części fakt, że jego ugrupowanie – choć najsilniejsze po stronie opozycyjnej – nie ma obecnie reprezentacji w krajowym parlamencie.
W głosowaniu ponad 75 proc. wyraziło poparcie dla objęcia przez Magyara mandatu w PE.
Przebywający w piątek w Budapeszcie lider EPL Manfred Weber stwierdził, że drzwi dla partii TISZA są szeroko otwarte.
Rządząca koalicja Fidesz-KDNP zdobyła w wyborach do PE 44,8 proc. głosów, co przełożyło się na 11 mandatów. Drugie miejsce zajęła TISZA z wynikiem 29,6 proc. (siedem mandatów). Sojusz trzech partii opozycyjnych DK-MSZP-Dialog otrzymał 8,1 proc. głosów (dwa mandaty), a nacjonalistyczny Ruch Nasza Ojczyzna - 6,7 proc. (jeden mandat).
Z Budapesztu Marcin Furdyna (PAP)
sma/