Pierwsza porażka Jagielloni w LK. "Jesteśmy rozczarowani, ale nie róbmy tragedii"

2024-12-13 08:54 aktualizacja: 2024-12-13, 10:52
fot. PAP/Łukasz Gągulski
fot. PAP/Łukasz Gągulski
"Nie ma co ukrywać, że jesteśmy rozczarowani, ale musimy widzieć, w jakim jesteśmy miejscu i nie robić z pewnych rzeczy tragedii" - tak podsumował mecz 5. rundy fazy zasadniczej Ligi Konferencji trener Jagiellonii Adrian Siemieniec. Jego zespół przegrał na wyjeździe 0:1 z FK Mlada Boleslav.

To pierwsza porażka mistrza Polski na tym etapie rozgrywek; wcześniej białostoczanie odnieśli trzy zwycięstwa i raz zremisowali. Porażka w Czechach zakończyła imponującą, trwającą od połowy września, serię siedemnastu meczów Jagiellonii bez przegranej w ekstraklasie, Pucharze Polski i Lidze Konferencji.

Na zakończenie tegorocznych występów, w 6. kolejce fazy zasadniczej LK białostoczanie zagrają u siebie za tydzień ze słoweńską Olimpiją Lublana.

"To był pierwszy mecz, który przegraliśmy od siedemnastu spotkań i pierwszy w Europie. Na tym etapie dzisiaj już jesteśmy pewni tego, że na wiosnę będziemy w Europie (Lidze Konferencji) grali. Gdyby ktoś nam rok temu powiedział, że będziemy w takiej sytuacji jak teraz i jeszcze w ostatnim meczu będziemy mieli szansę powalczyć, by bezpośrednio wejść do 1/8 finału LK, to na pewno wzięlibyśmy to w ciemno" - mówił Siemieniec na pomeczowej konferencji prasowej.

Zaznaczył, że Jagiellonia "nie przechodzi obojętnie obok porażki". "Bo porażka to też jest element sportu, który czasami jest potrzebny, żeby się zatrzymać, poddać pewne rzeczy refleksji, o niektórych rzeczach sobie porozmawiać" - mówił szkoleniowiec. Dziękował piłkarzom i gratulował im tak długiej serii bez porażki.

"To niebywała seria siedemnastu spotkań, ona dzisiaj się kończy na boisku Mlady Boleslav. Musimy to zaakceptować i iść dalej. Został nam jeden mecz i zrobimy wszystko, by zakończyć ten rok w taki sposób, w jaki on wyglądał. Czyli bardzo dobrze i zrobimy wszystko, żeby powalczyć z Olimpiją u siebie o zwycięstwo" - dodał.

Oceniając mecz z FK Mlada Boleslav przyznał, że zwłaszcza w pierwszej połowie przypominał on - poprzedzające grę w Czechach - spotkanie ligowe z Puszczą Niepołomice (1:1) w Krakowie. "Mieliśmy kontrolę nad spotkaniem (...), ale za mało było takich czystych wejść w pole karne i klarownych sytuacji do uderzeń, a jeżeli już w takich sytuacjach się znajdowaliśmy, to brakowało nam trochę dokładności, może jakości wykonania i decyzji" - powiedział Siemieniec.

Nie wykluczył, że powodem może być zmęczenie sezonem jego piłkarzy; Jagiellonia rozegrała od lipca 31 spotkań. "Ale nie chciałbym iść w stronę takich prostych tłumaczeń, bo nie jest to mój sposób myślenia, będziemy to analizowali" - mówił. Przyznał, że w drugiej połowie "ten mecz wyglądał tak, jak nie chcieliśmy, żeby wyglądał"; straty piłki napędzały akcje gospodarzy, a niemal każde ich zagranie do przodu kończyło się zagrożeniem pod bramką Jagiellonii.

"Nie jestem zadowolony z końcówki spotkania i tu bym postawił kropkę, bo więcej rzeczy poruszę z drużyną bezpośrednio w szatni" - mówił o zachowaniu zespołu w ostatnich minutach spotkania, gdy doszło na boisku do nerwowych zachowań, a Adrian Dieguez zobaczył czerwoną kartkę za faul bez piłki.

W meczu z FK Mlada Boleslav nie zagrał Taras Romanczuk, któremu przed tym spotkaniem odnowił się uraz odniesiony w meczu reprezentacji Polski z Portugalią w Porto w połowie listopada. Jak mówił Siemieniec, kapitan zespołu musi przejść zabieg, nie zagra za tydzień.

Prawdopodobnie również nie będzie gotowy do gry portugalski lewy obrońca Joao Moutinho. Nie wiadomo jak poważny jest uraz Dusana Stojinovica, który wyjątkowo zagrał w Czechach na lewej obronie, a boisko opuścił z kontuzją. Wobec czerwonej kartki Diegueza, dyspozycja słoweńskiego stopera jest kluczowa dla zestawienia defensywy w meczu z Olimpiją.(PAP)

rof/ wkp/ sma/