Pierwszy od 32 lat skoczek do wody zakwalifikował się na IO. "Już oswoiłem się z myślą o igrzyskach" [WYWIAD]

2024-04-18 13:16 aktualizacja: 2024-04-18, 13:34
Robert Łukaszewicz. Fot. PAP/EPA/MOHAMED MESSARA
Robert Łukaszewicz. Fot. PAP/EPA/MOHAMED MESSARA
Robert Łukaszewicz, który będzie pierwszym od 32 lat polskim skoczkiem do wody w olimpijskiej rywalizacji, przyznał, że zdążył się już oswoić z myślą o starcie w igrzyskach, choć tuż po wywalczeniu kwalifikacji to do niego nie docierało. Na razie leczy kontuzję, ale występ w Paryżu nie jest zagrożony.

Polska Agencja Prasowa: Podczas niedawnych międzynarodowych mistrzostw Polski w skokach do wody w Rzeszowie był pan tylko widzem. Dlaczego?

Robert Łukaszewicz: Skręciłem kostkę na treningu. Leczę ją już jakieś 4-5 tygodni, a zostało mi jeszcze ok. 2-3 tygodnie, jednak wszystko zmierza w dobrym kierunku. Później powinno być już tylko lepiej.

PAP: Jak wygląda proces rehabilitacji i dochodzenia do pełnej dyspozycji, by móc rozpocząć zajęcia na wieży i wrócić do skoków?

R.Ł: Na razie mam bardzo dużo zabiegów z fizjoterapeutą. Dużo robimy także zajęć na siłowni dla wzmocnienia tej stopy. Oczywiście, ćwiczymy też inne partie mięśni, żeby być gotowym na resztę sezonu.

PAP: Czy, choćby teoretycznie, można do tego zestawu dołączyć coś jeszcze jako element przygotowawczy?

R.Ł: Trenujemy np. różne elementy na batucie, żeby jak najbardziej odwzorować to, co się dzieje w powietrzu po skoku z wieży. Wykonujemy różne salta, z pleców, na plecy, bo z nóg na razie przez kostkę nie mogę. Trzeba być bardzo cierpliwym i czekać aż kontuzja się zaleczy.

PAP: W czerwcu odbędą się mistrzostwa Europy. Czy z pana udziałem?

R.Ł: Fizjoterapeuta powiedział mi, żebym na razie nie zaprzątał sobie tym głowy i się nie martwił. Dlatego na razie nie chcę niczego deklarować. Mistrzostwa Europy byłyby ostatnim sprawdzianem przed igrzyskami, ale zobaczymy, jak to będzie.

PAP: Program na igrzyska olimpijskie będzie taki sam, jaki do tej pory?

R.Ł: Tak, nic nie będziemy zmieniać. Trener powiedział mi, że aby zmienić coś, ulepszyć skoki przed igrzyskami, to trzeba o tym myśleć przynajmniej rok wcześniej. Tyle czasu wymaga praca nad nowymi elementami. Kwalifikację uzyskałem natomiast pół roku przed igrzyskami i tym programem, który skaczę aktualnie. Nie będzie zatem nic nowego, nie ma na to czasu.

PAP: Do występu w Paryżu zostało niespełna 100 dni. Czy czuje pan już dreszczyk emocji związany z olimpijskim startem? Wszak nie było pana jeszcze na świecie, kiedy po raz ostatni reprezentant Polski w skokach do wody, dobrze panu znany Grzegorz Kozdrański, brat bliźniak trenera kadry - Andrzeja, jako 16 latek wystąpił w 1992 roku w Barcelonie...

R.Ł: Na razie głowę mamy zajętą kontuzją, więc teraz skupiam się na tym, żeby ją wyleczyć. Potem dopiero będę myślał co dalej. Na pewno jestem bardzo zadowolony, bo spełniło się moje sportowe marzenie i nie mogę się już doczekać igrzysk. Już z tym się oswoiłem, gdyż po wywalczeniu kwalifikacji na mistrzostwach świata w Katarze przez jakiś czas nie docierało do mnie, co osiągnąłem.

PAP: Panuje opinia, że zawodnicy uprawiający pływanie czy skoki do wody podczas wakacji i urlopów unikają plaż oraz basenów. Faktycznie coś w tym jest?

R.Ł: Tak, jak jedziemy na wakacje, to lepiej pochodzić, pozwiedzać coś niż iść na basen. Cały rok jesteśmy w wodzie i trenujemy, więc lekki odpoczynek od wody zawsze się przyda. Bez wody lepiej się nam wypoczywa.(PAP)

kgr/