Pijany 30-latek przyjechał do szpitala kradzionym autem, bo bolała go głowa

2024-08-14 14:03 aktualizacja: 2024-08-15, 08:56
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Albert Zawada
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Albert Zawada
Ponad 2,5 promila alkoholu miał w organizmie 30-latek, który przyjechał na SOR szpitala w Pabianicach, bo bardzo bolała go głowa. Wezwana na miejsce policja ustaliła, że kierował skradzioną wcześniej toyotą, a poza tym nie ma uprawnień do kierowania pojazdem.

We wtorek o godz. 4.50 - dyżurny pabianickiej policji odebrał telefon od pracownicy szpitalnego oddziału ratunkowego. Zauważyła, że kierowca toyoty yaris, który zaparkował na podjeździe dla karetek, ma problem z wyjściem z pojazdu. Kiedy już mu się to udało, ruszył w kierunku SOR-u chwiejnym krokiem. Szukał tam pomocy, bo bardzo bolała go głowa.

"Już na pierwszy rzut oka było widać, że mężczyzna spożywał wcześniej procentowe trunki. Skierowani na miejsce policjanci wykonali badanie stanu trzeźwości 30-latka, które wykazało w jego organizmie ponad 2,5 promila alkoholu. Ponadto okazało się, że mężczyzna nie posiada uprawnień do kierowania pojazdem" - zrelacjonowała mł. asp. Marta Bączyk z komendy w Pabianicach.

Już w trakcie interwencji do dyżurnego wpłynęła kolejna informacja - tym razem o skradzionej z powiatu łaskiego toyocie yaris. Szybko ustalono, że jest to pojazd, którym przyjechał 30-latek. Mężczyzna wykorzystał pozostawione w pojeździe kluczyki i zabrał samochód, który był zaparkowany na podwórku jego sąsiadów. Właścicielka, która rano odkryła kradzież pojazdu, na jego miejscu zastała jedynie znany sobie rower, należący do 30-latka. Od razu postanowiła zgłosić to na policję.

Mężczyzna stanie teraz przed sądem. Za kradzież pojazdu kodeks karny przewiduje karę do 5 lat pozbawienia wolności, natomiast za jazdę w stanie nietrzeźwości grozi do 3 lat więzienia, wysoka grzywna oraz sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.(PAP)

pp/