Dziennik "Ekstra Bladet" pisze, że choć Grabara pięciokrotnie wyciągał piłkę z siatki we wtorkowym pojedynku w Pradze ze Spartą, to popisał się kilkoma kluczowymi interwencjami, a przede wszystkim dwukrotnie nie pozwolił się pokonać w serii rzutów karnych.
Gazeta cytuje obrońcę mistrza Danii Nicolaia Boilesena, który przekazał, że przed konkursem "jedenastek" 24-letni Polak uspokajał kolegów i zapewniał, że mogą czuć się bezpieczni.
"Mamy bramkarza, który w moich oczach jest zawodnikiem światowej klasy. Kamil obiecał nam, że będzie bezpiecznie, gdy już dojdzie do rzutów karnych. Miał rację" - powiedział Boilesen.
Zdaniem polskiego bohatera FCK bronienie karnych nie jest wcale tak trudne, jak się powszechnie uważa.
"To o wiele łatwiejsze niż się wydaje. Wiedziałem, gdzie ich zawodnicy będą strzelać, więc byłem pewien, że jeśli my strzelimy co najmniej cztery z pięciu, to wygramy" - przyznał Grabara, którego z 11 metrów nie potrafili pokonać Ladislav Krejci i występujący w Sparcie Duńczyk Asger Soerensen.
"Jeszcze jeden strzał miałem na rękawicy, ale piłka wpadła do siatki, więc mogło być jeszcze lepiej" - dodał.
Poza grającym w specjalnej masce chroniącej twarz Polakiem, w głównych rolach w ekipie z Kopenhagi wystąpili... Szwedzi. Dwa gole w dogrywce, na 2:2 i 3:3, uzyskał doświadczony Viktor Claesson, 69-krotny reprezentant "Trzech Koron". Z kolei awans w serii karnych przypieczętował 17-letni Roony Bardghji.
"W ogóle nie czułem presji, wcale się nie denerwowałem. Uwielbiam takie stresujące sytuacje. Różni ludzie inaczej się w tym odnajdują, ale ja jestem typem, który lubi decydować o wyniku, brać na siebie odpowiedzialność, itp." - zaznaczył Bardghji, który trafił do siatki z 11 m strzałem techniczną podcinką.
"Wiedziałem, że Kamil obronił dwa strzały, że mamy margines błędu, więc pierwsza myśl - Panenka. I tak kopnąłem" - dodał.
"Lodowate zakończenie istnego horroru" - nawiązał do zimnej krwi młodego piłkarza telewizyjny kanał TV2. "Mecz zapowiadał się ekscytująco, ale skala emocji przerosła wszelkie oczekiwania" - skomentowano.
Publiczne radio relację ze stolicy Czech zatytułowało: "Dramat z mnóstwem goli. FC Kopenhaga przybliżyło się do Ligi Mistrzów".
Z kolei dziennik "Politiken" ocenił, że duńska drużyna "wygrała w karnych thriller w Pradze i jest w finale eliminacji Champions League".
"To było pełne dramatu 120 minut futbolu w stolicy Czech. A później jeszcze karne" - podkreślono.
Gazeta przypomina też, że goście prowadzili już po 15 sekundach, kiedy duńskiego bramkarza Sparty Petera Vindahla zaskoczył kolejny Szwed w składzie FCK - Jordan Larsson, syn słynnego przed laty napastnik Henrika Larssona.
O Rakowie praktycznie nic w duńskich mediach na razie się nie mówi i nie pisze. Poza tym, że w dwumeczu pokonał Aris Limassol 3:1.
Mecze częstochowian z FC Kopenhaga odbędą się 22 i 30 sierpnia o godz. 21. Pierwszy - w Sosnowcu, gdzie mistrz Polski będzie podejmował już wszystkich pucharowych rywali.(PAP)
ep/