PiS złożył do marszałka Sejmu projekt uchwały o prymacie NATO nad UE w dziedzinie bezpieczeństwa
Politycy PiS złożyli do marszałka Sejmu projekt uchwały o prymacie NATO nad UE w dziedzinie bezpieczeństwa. Zachodzi konieczność, aby Sejm wezwał polski rząd do stanowczego sprzeciwu wobec prób wypchnięcia USA z Europy i marginalizacji NATO - mówił poseł PiS Marcin Ociepa.

"Klub PiS przedłożył marszałkowi Sejmu projekt uchwały o prymacie NATO nad UE w dziedzinie bezpieczeństwa. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek w ciągu 26 lat obecności Polski w NATO, trzeba przypomnieć politykom PO, (partii) która jest częścią Europejskiej Partii Ludowej, że fundament bezpieczeństwa Polski i całej Europy to NATO, które każdego dnia sprawia, że Wojsko Polskie jest częścią systemu bezpieczeństwa, i że wreszcie doczekaliśmy się sytuacji, w której mamy realne scenariusze udzielenia nam pomocy w sytuacji zagrożenia" - mówił Ociepa, który za rządów PiS był wiceszefem MON.
Jak ocenił w środę na konferencji prasowej w Sejmie, w ostatnim czasie można zaobserwować "próby przesunięcia wajchy w stronę UE, która została powołana przede wszystkim do celów gospodarczych". "Próba odrywania od państw członkowskich kolejnych kompetencji, w tym przypadku w dziedzinie polityki obronnej, może się skończyć tragicznie" - mówił Ociepa.
"Chcą wypchnąć Amerykanów z naszego kontynentu"
Jak dodał, część struktur Unii "dąży do zdublowania kompetencji NATO". "W imię źle pojętego interesu europejskiego chcą wypchnąć Amerykanów z naszego kontynentu, co nieuchronnie obniży nasze bezpieczeństwo" - ocenił poseł PiS. Zdaniem Ociepy, z tego względu zachodzi konieczność, aby Sejm wezwał polski rząd do "stanowczego sprzeciwu wobec prób wypchnięcia Stanów Zjednoczonych z naszego kontynentu, wobec marginalizacji NATO, poprzez zdublowanie kompetencji" Sojuszu.
Sprawa projektu uchwały ma związek z przyjętą w minionym tygodniu rezolucją Parlamentu Europejskiego, dotyczącą wzmocnienia obronności UE. W jej ramach przyjęto także poprawkę zaproponowaną przez delegację PO-PSL, uznającą Tarczę Wschód za projekt flagowy dla wspólnego bezpieczeństwa UE. Dokument został przyjęty zdecydowaną większością głosów (419 do 204).
Poseł PiS Andrzej Śliwka mówił podczas środowej konferencji w Sejmie, że każdy, kto miał okazję zapoznać się z rezolucją "pewnie ze zdumieniem wsłuchiwał się w to, co mówili politycy koalicji rządzącej". "Wprost zostało wskazane, że suwerenne kompetencje dotyczące obronności i bezpieczeństwa, które w tym momencie są w gestii polskiego rządu zostałyby przeniesione do Brukseli" - mówił Śliwka.
Jak ocenił, "intencją działania obecnej ekipy rządzącej i liderów w PE było to, żeby wypchnąć Amerykanów z Europy, co z perspektywy Polski jest bardzo niepokojące.
"Nie było ani słowa o Tarczy Wschód"
Śliwka przekonywał też, że rezolucja PE nie dotyczyła Tarczy Wschód, gdyż w jej pierwotnym projekcie "nie było ani słowa o Tarczy Wschód". "De facto jedno zdanie dotyczące Tarczy Wschód zostało dodane poprawką i de facto nie zmienia sytuacji prawnej tego projektu. Ani nie zostało zapewnione finansowanie ze środków europejskich, ani żadne inne kwestie w tym zakresie nie zostały w tej rezolucji uwzględnione"- powiedział Śliwka.
Rezolucji PE ws. wzmocnienia obronności nie poparli europosłowie PiS i Konfederacji, co spotkało się z krytyką przedstawicieli rządu. Premier Donald Tusk napisał w ubiegłą środę na platformie X, że rząd robi wszystko, żeby Polska była bezpieczna, a Tarcza Wschód, żeby była wspólnym zadaniem dla całej Europy. "W Parlamencie Europejskim tylko poplecznicy Rosji zagłosowali przeciw. W tym... PiS! Koniec złudzeń" - podkreślił szef rządu.
Po ubiegłotygodniowym głosowaniu w PE europoseł PiS Michał Dworczyk powiedział PAP, że PiS poparło poprawkę dotyczącą Tarczy Wschód, natomiast zagłosowało przeciwko całej rezolucji dotyczącej białej księgi w sprawie przyszłości europejskiej obrony i miało ku temu "siedem powodów".
Europoseł na X wymienił najważniejsze powody, dla których PiS zagłosowało przeciwko rezolucji. Według niego, dokument de facto uderza w NATO, które jest jedynym gwarantem bezpieczeństwa państw członkowskich. Po drugie - jak dodał - postuluje on, aby głosowania dotyczące Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony odbywały się kwalifikowaną większością głosów, co godzi w zasadę jednomyślności i sprawia, że kraje UE tracą realny wpływ na własną obronność i stają się "ubezwłasnowolnione".
Po trzecie, jak napisał, w rezolucji brakuje zapisów o solidarności w zakresie wydatków państw członkowskich na obronność. Po czwarte, oddaje ona kwestie obronności, które są kompetencjami państw członkowskich, w ręce instytucji unijnych, w tym KE i Rady. Po piąte - dokument promuje europejską produkcję sprzętu zbrojeniowego i technologii, co uderza w pozaunijnych partnerów NATO. Po szóste - promuje konfrontacyjną postawę wobec USA. I po siódme - jak ocenił - osłabia rodzime przemysły zbrojeniowe państw członkowskich, promując konsolidację i utworzenie Jednolitego Europejskiego Rynku Obronnego. (PAP)
rbk/ mrr/gn/