63-letni Freer sam nie jest Żydem, ale jako że od 2010 roku reprezentuje okręg Finchley and Golden Green w północnym Londynie, gdzie mieszka duża społeczność żydowska, jest zaangażowany w jej sprawy i ma wyraźnie proizraelskie poglądy.
W rozmowie z dziennikiem "Daily Mail" powiedział, że pogróżki - m.in. od nielegalnej grupy Muslims Against Crusaders (Muzułmanie przeciwko Krzyżowcom) - otrzymuje od 2011 roku, ale po ataku palestyńskiej organizacji Hamas na Izrael 7 października zeszłego roku pojawiło się ich więcej. Podpalenie biura poselskiego w okręgu w minione święta Bożego Narodzenia stało się momentem, w którym Freer uznał, że to zbyt wiele i że nie zamierza ubiegać się o reelekcję w tegorocznych wyborach do Izby Gmin. "Nadchodzi moment, w którym zagrożenia dla bezpieczeństwa osobistego stają się zbyt duże" - wyjaśnił.
Powiedział też, że w 2021 r. niewiele brakowało, by został zamordowany. Znajdował się bowiem na liście celów Alego Harbiego Alego, Somalijczyka z pochodzenia, który w 2021 roku wielokrotnie śmiertelnie dźgnął nożem innego posła Partii Konserwatywnej Davida Amessa. Jak wyjaśnił, być może uratowało go to, że zmienił plany w dniu, w którym Ali planował dokonać ataku i zamiast do swojego okręgu udał się do parlamentu. Ujawnił też, że od tego czasu on i pracownicy jego biura poselskiego na spotkaniach z wyborami noszą kamizelki chroniące przed dźgnięciem nożem.
W Wielkiej Brytanii w ciągu ostatnich ośmiu lat dwóch urzędujących posłów zostało zabitych - Amess w 2021 roku, a pięć lat wcześniej reprezentująca Partię Pracy Jo Cox.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
nl/