Politico: ukraińska linia frontu może się załamać, władze niepotrzebnie odkładają mobilizację

2024-04-03 13:00 aktualizacja: 2024-04-03, 14:20
Ukraińskie wojsko. Fot. PAP/Vladyslav Karpovych
Ukraińskie wojsko. Fot. PAP/Vladyslav Karpovych
Ukraińska linia frontu może załamać się, a rosyjskie wojska mają szansę odnieść sukces na dowolnym kierunku, na którym zdecydują się na dużą ofensywę; jedną z przyczyn tej sytuacji jest niepotrzebne odkładanie mobilizacji przez władze w Kijowie - alarmuje portal Politico.

Portal przekazał te doniesienia na podstawie rozmów z ukraińskimi oficerami wysokiej rangi, w szczególności tymi, którzy służyli na froncie do lutego, czyli w czasie, gdy naczelnym dowódcą Sił Zbrojnych Ukrainy był generał Wałerij Załużny. Obecnie funkcję tę pełni generał Ołeksandr Syrski.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wprost ostrzega, że jeśli w Kongresie USA nie uda się podjąć decyzji w sprawie przekazania Kijowowi pomocy wojskowej o wartości 60 mld dolarów, ukraińskie wojska mogą stopniowo tracić terytoria pod naporem Rosjan. W ocenie głowy państwa zagrożone są nawet duże miasta. Smutna prawda jest jednak taka, że nawet jeśli Waszyngton udzieli wsparcia Kijowowi, nie musi ono okazać się wystarczające - ocenia Politico.

Jak podkreślono, poważne niepowodzenie Ukrainy na froncie, szczególnie podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA, zaplanowanymi na listopad, może zwiększyć presję na Kijów ze strony państw zachodnich, by Ukraina podjęła negocjacje pokojowe z Rosją. Według portalu taka sytuacja w oczywisty sposób faworyzowałaby Kreml, ponieważ Moskwa uzyskałaby możliwość wznowienia konfliktu w wybranym przez siebie momencie w przyszłości.

Wiele zależy od tego, gdzie dokładnie nastąpi rosyjska ofensywa, która rozpocznie się prawdopodobnie latem. Obecnie trudno to odgadnąć, bowiem najeźdźcy zintensyfikowali ataki przy pomocy pocisków rakietowych i dronów w wielu miejscach - od Charkowa i Sum na północy po Odessę na południu. Ryzyko przełamania linii frontu istnieje jednak właściwie wszędzie, ponieważ Rosjanie mają znaczną przewagę pod względem liczby żołnierzy i kierowanych bomb lotniczych - zauważyli ukraińscy wojskowi, wypowiadający się dla Politico pod warunkiem zachowania anonimowości.

W ocenie jednego z nich sytuację na korzyść Ukrainy mogą zmienić tylko wytrzymałość wojskowych tego kraju i rosyjskie błędy - takie, jak np. przeprowadzony w nieudolny sposób atak czołgów z 30 marca, zakończony potężnymi stratami. Poleganie na błędach wroga nie jest jednak strategią - zauważył jeden z oficerów.

Według rozmówców portalu zachodnia pomoc dla Ukrainy napływa często w niewłaściwym momencie, ponieważ przeciwnik szybko uczy się skutecznie reagować na nowe wyzwania. Jako przykład podali amerykańskie samoloty wielozadaniowe F-16, które "były potrzebne w roku 2023, a nie 2024".

"Załużny nazywał to 'wojną jednej szansy'. Mówiąc to, miał na myśli, że systemy uzbrojenia bardzo szybko stają się zbędne, bowiem są niezwłocznie zwalczane przez Rosjan. Przykładowo, z powodzeniem używaliśmy pocisków manewrujących Storm Shadow i SCALP (dostarczanych przez Wielką Brytanię i Francję - PAP), ale tylko przez krótki czas. Rosjanie zawsze się uczą. Nie dają nam drugiej szansy. I odnoszą w tym sukcesy" - przyznał ukraiński wojskowy.

"W ciągu ostatnich kilku miesięcy zaczęliśmy dostrzegać pociski wystrzeliwane przez Rosjan z miasta Dżankoj na północy Krymu. Nie były wyposażone w głowice bojowe. Nie mogliśmy zrozumieć, co oni robią, ale potem zrozumieliśmy - to pociski wykrywające zasięg (ukraińskich systemów obrony powietrznej). Rosja oblicza (w ten sposób), gdzie najlepiej rozmieścić swoje systemy rakietowe S-400 i radary, aby zmaksymalizować wielkość obszaru, który można (nimi) pokryć w celu zwalczania (samolotów) F-16, aby utrzymywać (te maszyny) z dala od linii frontu i rosyjskich centrów logistycznych" - wyjaśnił rozmówca Politico.

W ocenie ukraińskich oficerów ich kraj potrzebuje obecnie około 4 mln pocisków artyleryjskich i 2 mln dronów bojowych, ale także - a może przede wszystkim - nowych żołnierzy. W tym przypadku przeszkodą są jednak decyzje władz w Kijowie, które unikają mobilizacji na szerszą skalę z przyczyn politycznych, obawiając się wzrostu niezadowolenia społecznego.

Generał Syrski, przekonujący, że liczba personelu może okazać się wystarczająca, wpisuje się w narrację polityków. Mamy nie tylko kryzys wojskowy, ale też polityczny. Tymczasem Rosja właśnie gromadzi zasoby w celu inwazji i będzie gotowa do przeprowadzenia dużego ataku około sierpnia, a może nawet wcześniej - ostrzegły źródła Politico w ukraińskiej armii. (PAP)

jc/