Politolog: do wyborów prezydenckich nie powinno wydarzyć się nic, co mogłoby wstrząsnąć rządem

2024-10-07 09:42 aktualizacja: 2024-10-07, 14:03
Nie wyobrażam sobie dzisiaj rządów mniejszościowych; do wyborów prezydenckich - które odbędą się w przyszłym roku - nie powinno wydarzyć się nic, co mogłoby wstrząsnąć rządem - oceniła w poniedziałek w Studiu PAP dr Anna Materska-Sosnowska, politolożka z Uniwersytetu Warszawskiego i Fundacji Batorego.

Ekspertka odniosła się m.in. do słów lidera Polski 2050, marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który w sobotę podczas konwencji swego ugrupowania zapewniał, że nie odpuści tematu składki zdrowotnej.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że od przyszłego roku najprawdopodobniej uda się zlikwidować jedynie składkę zdrowotną dla przedsiębiorców od sprzedaży środków trwałych. Jednak pod koniec września Hołownia zapewnił, że Polska 2050 zrobi wszystko, by oprócz środków trwałych była zrealizowana jeszcze jakaś ulga w tej składce.

"Jeżeli jakikolwiek projekt pójdzie 'na noże' tak, że partie nie będą się w stanie porozumieć, to mamy PiS u bram szybciej niż myślą. I mam nadzieję, że wszyscy liderzy zdają sobie z tego sprawę. Demokracja polega na szukaniu kompromisu. Wspólne rządzenie to jest kompromis" - powiedziała dr Materska-Sosnowska.

Zdaniem politolożki, koalicji rządzącej nie grozi rozłam. "Nie wyobrażam sobie dzisiaj rządów mniejszościowych. W moim przekonaniu do wyborów prezydenckich nie powinno wydarzyć się nic, co mogłoby wstrząsnąć rządem" - oceniła.

Według Materskiej-Sosnowskiej, jeżeli dojdzie do zmian w rządzie, to kluczowe decyzje będą podejmowane po wyborach prezydenckich.

Lider Polski 2050 - odnosząc się wystawienia kandydata w wyborach prezydenckich - podkreślił w sobotę, że do tej pory żadna decyzja nie zapadła, zarówno wśród koalicjantów, jak i w Polsce 2050. Z kolei europoseł, lider Nowej Lewicy Robert Biedroń poinformował w sobotę, że jego ugrupowanie w najbliższych tygodniach zdecyduje kogo wystawi. Nie wykluczył prawyborów, jeśli zgłosi się wielu kandydatów. 

Dr Anna Materska-Sosnowska: połączenie z Suwerenną Polską raczej pomoże Prawu i Sprawiedliwości

PiS będzie dążyć do zjednoczenia z Suwerenną Polską, bo ta ma twardy elektorat, który będzie w sposób zdyscyplinowany na nich głosować - powiedziała w poniedziałek w Studiu PAP dr Anna Materska-Sosnowska, politolożka z Uniwersytetu Warszawskiego i Fundacji Batorego.

Zdaniem ekspertki zapowiadane połączenie PiS i SP, do którego ma dojść na kongresie PiS 12 października, "raczej pomoże" tej pierwszej partii. Podkreśliła, że "sama Suwerenna Polska ma niezbyt dużo do dołożenia, jednak ma dość zdyscyplinowany i twardy elektorat, który w którymś momencie może 'ważyć'. Chodzi tu o te kilka punktów procentowych" - dodała.

"Chodzi o ten twardy elektorat, który będzie w sposób zdyscyplinowany na nich głosować" - podkreśliła.

Jej zdaniem testem współpracy PiS i SP będzie sprawa posła Marcina Romanowskiego, któremu prokuratura chce postawić zarzuty. Prokuratura Krajowa zarzuca Romanowskiemu - politykowi Suwerennej Polski, posłowi klubu PiS, który w latach 2019-2023 był wiceszefem MS nadzorującym Fundusz Sprawiedliwości - popełnienie 11 przestępstw m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z tego funduszu na łączną kwotę ponad 112 mln zł.

"Pytanie, jak zachowają się w samym PiS w kwestii obrony posła Romanowskiego? Czy będzie decyzja, że muszą zostać poniesione jakieś ofiary, czy będziemy bronić do ostatniej kropli krwi?" - powiedziała. Dr Materska-Sosnowska wskazała, że nawet jeżeli komuś w PiS nie podoba się połączenie obu partii, to wciąż ostatnie słowo należy do prezesa Jarosława Kaczyńskiego.

"Jego rolą jest próba minimalizowania sporów wewnętrznych, które są, ale są one naturalne i muszą być w takim dużym organizmie jak Prawo i Sprawiedliwość" - oceniła.

Politolożka powiedziała PAP, że frakcje na prawicy będą próbowały zaznaczyć swoją obecność, ale należy się również spodziewać szybkiego gaszenia wewnątrzpartyjnych pożarów. "Będą wyraźne próby podporządkowywania frakcji, aby nie stały się one zbyt silne. To po to, żeby utrzymać główny tor, który jest wyznaczany przez Kaczyńskiego i jemu najbliższych" - podsumowała.

Formalnie do połączenia obu partii ma dojść na kongresie PiS w Przysusze. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Kaczyńskiego, po połączeniu do kierownictwa PiS mieliby wejść: lider Suwerennej Polski Zbigniew Ziobro i europoseł Patryk Jaki. Do momentu, kiedy Ziobro nie wyzdrowieje, miałaby go zastępować - według nieoficjalnych informacji - b. europosłanka Beata Kempa, obecnie doradczyni prezydenta Andrzeja Dudy.

W minioną środę (2 października) odbyło się posiedzenie Prezydium Komitetu Politycznego PiS, podczas którego omawiano kwestię połączenia z SP w kontekście niedawnej wypowiedzi europosła Michała Dworczyka, który krytykował ten pomysł.

"Była ożywiona dyskusja, ale prezes od razu tę dyskusję przeciął, mówiąc, że nie ma mowy o zawieszeniu Dworczyka. Potem w toku dyskusji oczywiście tego typu głosy padały, ale skończyło się to bez konkluzji" - podał jeden z polityków ugrupowania.

Dworczyk w ubiegły poniedziałek (30 września) w TVN24 powiedział, że jest przeciwnikiem połączenia PiS z Suwerenną Polską i ta decyzja oddali ugrupowanie od zwycięstwa w wyborach i odzyskania możliwości koalicyjnych. Europoseł ocenił ponadto, że środowisko SP jest w dużej mierze winne przegranych wyborów w 2023 roku. Powiedział też, że w kierownictwie SP jest sporo osób, które są "cyniczne, radykalne i nastawione na swój indywidualny albo partyjny interes polityczny". Odnosząc się do Ziobry ocenił, że jest on "wyrachowanym cynikiem grającym wyłącznie na siebie".

Autor: Jarema Jamrożek

grg/