Politolog o poparciu PSL dla kandydatury Hołowni: to kontynuacja projektu "Trzeciej drogi"

2024-12-14 20:38 aktualizacja: 2024-12-14, 21:25
Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia. Fot. PAP/Leszek Szymański
Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia. Fot. PAP/Leszek Szymański
Poparcie przez PSL kandydatury Szymona Hołowni, jako kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich, to znak, że Hołownia i Kosiniak-Kamysz stawiają na kontynuację projektu "Trzecia droga" i już myślą o wyborach parlamentarnych - powiedział PAP Politolog z Uniwersytetu Łódzkiego, dr Maciej Onasz.

"Sama decyzja PSL nie zaskoczyła mnie. Uważam, że nie tyle została dziś podjęta, co raczej ją ogłoszono. Poparcie Ludowców dla Szymona Hołowni pokazuje, że obaj liderzy 'Trzeciej drogi' stawiają na kontynuację tego projektu politycznego" - powiedział PAP dr Maciej Onasz, politolog, adiunkt w Katedrze Systemów Politycznych Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego.

Dodał, że w sytuacji obu partii (Polski 2050 i PSL) to racjonalne podejście. "Nieopłacalna w ich sytuacji byłaby dekonstrukcja. Obie partie są za słabe, żeby rywalizować samodzielnie. Poparcie dla Hołowni oznacza więc poparcie dla działania obu partii w ramach 'Trzeciej drogi'" - dodał Onasz.

Wystąpienie Szymona Hołowni dr Maciej Onasz ocenił, jako: bez fajerwerków. "Wszyscy kandydaci mówią o prezydenturze niezależnej od liderów partii politycznych, czy o tym, że będą podpisywać dobre ustawy, a tych złych podpisywać nie będą. Trudno o większy truizm. Natomiast w samej wizji prezydentury przedstawionej przez Szymona Hołownię widzę wyraźny duch Pawła Kukiza. Kreował się jako kandydat wbijający się w dwa najsilniejsze obozy, mówił o otwartym pałacu prezydenckim, demokracji bezpośredniej i inicjatywach referendalnych" - powiedział PAP politolog z UŁ.

Jak mówił, w Polsce jest elektorat, który w każdych kolejnych wyborach chce głosować na kogoś innego, nowego świeżego. "Takim wyborem był Kukiz, ale też Nowoczesna, Wiosna, wreszcie Hołownia. Problemem Szymona Hołowni jest, że on już pięć lat temu składał podobne propozycje. Wejście w te same buty, przedstawienie siebie jako nowej jakości jest dla polityka bardzo trudne. Dlatego teraz podkreśla swoją niezależność od jednego czy drugiego ośrodka władzy. Niemniej trudne będzie utrzymanie obrazu świeżości w polityce. Każdy polityk w podobnej sytuacji będzie miał ten sam problem" - zaznaczył Onasz.

Oceniając zapowiedzi Szymona Hołowni, że jego prezydentura będzie otwarta i aktywna, dr. Maciej Onasz powiedział, że każdy z kandydatów mówi o aktywnej prezydenturze, naciskaniu na rząd, inspirowaniu do działania.

"W realnej polityce władza w Polsce nie leży w Pałacu Prezydenckim. Można rządzić i to relatywnie skutecznie także bez prezydenta. Prezydent ma słabą pozycję w systemie władzy, co bardzo się kłóci z tym, jak to stanowisko odbierane jest społecznie - nie tylko 'ojca narodu', ale też istotnego decydenta politycznego. Być może nawet istotniejszego niż każdy inny. Tymczasem władza w Polsce skupia się w rządzie i w sejmowej większości. W polskim systemie politycznym zarówno Senat, jak i prezydent nie mają dużego pola manewru po stronie konstruktywnej. Mogą wspierać albo działać destrukcyjnie, co już widzieliśmy w naszej polityce" - dodał Onasz.

Na pytanie, czy Hołownia może wygrać wybory, dr Maciej Onasz powiedział, że kampania właśnie temu służy. Zaznaczył jednak, że kandydaci, którzy raczej nie mają szansy na zdobycie fotela prezydenckiego, stawiają przed sobą inne cele.

"Interesem Szymona Hołowni i 'Trzeciej drogi' jest utrzymanie pozycji trzeciej siły politycznej w Polsce. Spodziewam się ostrej rywalizacji między Szymonem Hołownią i Sławomirem Mentzenem oraz środowiskiem Konfederacji. Będą oni chcieli 'okopać się' na trzecim miejscu po wyborach prezydenckich i dotrwać tam do najbliższych wyborów parlamentarnych" - ocenił Maciej Onasz.

Politolog z UŁ dostrzegł, że Szymon Hołownia "wbił szpilkę" w politykę Platformy Obywatelskiej, mówiąc o tym, że Polska nie powinna być krajem siedmiu metropolii. "Uwaga polityczna PO skupia się na największych ośrodkach miejskich. Teza jest taka: inwestujmy w największe ośrodki, a bogactwo będzie się rozprzestrzeniać. To się nigdzie na świecie nie sprawdziło. Trzeba sobie zdawać sprawę, że struktura wyborcza w Polsce jest taka, że głosami mieszkańców największych miast nie wygrywa się wyborów. Trzeba uzyskiwać poparcie średnich i małych ośrodków. Jeśli nie przedstawia się oferty skrojonej przed tych wyborców, ogranicza się swoje szanse na zwycięstwo" - ocenił Onasz.

Zdaniem politologa z wystąpienia Szymona Hołowni przebijał wyraźny kierunek poszukiwania elektoratu w wyborach. To są średnie i małe ośrodki miejskie oraz wieś. "Tam Hołownia i Ludowcy widzą elektorat, ale moim zdaniem już myślą o wyborach parlamentarnych, więc wybory prezydenckie są wstępem do wyborów parlamentarnych za trzy lata" - powiedział.

Dodał, że widzi pewien "tragizm" postaci Szymona Hołowni, jako kandydata na prezydenta. "W podobnej sytuacji pięć lat temu był Władysław Kosiniak-Kamysz. Widzieliśmy, że największe szanse na pokonanie Andrzeja Dudy miał właśnie on. Tylko był jeden problem - nie istniała możliwość, żeby spotkał się z Andrzejem Dudą w drugiej turze wyborów, bo było oczywiste, że w pierwszej turze kandydat PO zbierze większe poparcie niż kandydat PSL-u" - powiedział Maciej Onasz.

Dodał, że przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi niektóre analizy wskazują, że Szymon Hołownia miałby większe niż kandydat PiS-u szanse na wygraną, gdyby w drugiej turze spotkał się z Rafałem Trzaskowskim. "Ale szanse na takie starcie są znikome" - dodał, zaznaczając, że w wyborach jednak wszystko jest możliwe, o czym świadczy porażka Bronisława Komorowskiego z Andrzejem Dudą.

Na sobotnim posiedzeniu Rada Naczelna PSL, na wniosek lidera partii Władysława Kosiniaka-Kamysza i Komitetu Wykonawczego partii, zdecydowała o poparciu Szymona Hołowni jako kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich. "Zasługuje na to, żeby dać mu szansę i go wspierać" - mówił Kosiniak-Kamysz. (PAP)

Marek Juśkiewicz

grg/