"Stan rannego w zamachu premiera Słowacji Roberta Ficy jest stabilny; pacjent komunikuje się z otoczeniem, a parametry wskazujące na stan zapalny spadają" - poinformował szpital uniwersytecki w Bańskiej Bystrzycy.
Słowacki premier został postrzelony 15 maja w mieście Handlova, gdzie na wyjazdowym posiedzeniu zebrał się rząd. Do Ficy kilka strzałów oddał 71-letni Juraj C. Jego czyn został uznany za motywowany politycznie.
"Zawiodła ochrona premiera. Nie może być tak, że ktoś oddaje kilka strzałów do tak ważnej osoby. Premier podszedł za blisko, bo prawdopodobnie nie obawiano się o jego bezpieczeństwo. Człowiek, który to zrobił, nie był najpewniej uznawany za osobę o ekstremistycznych poglądach, chociaż przekazy w tym zakresie nie są jednoznacznie. Miał być poetą rozżalonym stosunkiem rządzącej partii do wojny na Ukrainie. Na pewno po tym wydarzeniu będą koniecznie większe środki bezpieczeństwa. Dotyczy to nie tylko polityków słowackich" - powiedział dr Tomaszewski, ekspert od spraw Europy Środkowo-Wschodniej.
Zdaniem politologa, sytuacja w tej części świata jest "napięta". Do tego "pojawiają się prowokacje", a dodatkowo "nie brakuje osób żyjących nienawiścią bądź z problemami psychicznymi".
"Moim zdaniem po tym zamachu na życie premiera wzrośnie pozycja zarówno jego, jak i jego obozu politycznego. Ofiary zawsze budzą współczucie - także wśród przeciwników politycznych. Taka sytuacja daje także napęd do działań wymierzonych w przeciwników. Władza ma zawsze więcej narzędzi m.in. w postaci wpływu na media publiczne. Smer wyeskaluje przekaz, że to opozycja namawia do przemocy. Odbicie przez opozycję piłeczki nastąpi, ale ten głos będzie dużo słabszy" - ocenił ekspert.
Jego zdaniem, sporo zależy od wyborów europejskich, które odbędą się w czerwcu. "Zobaczymy jak Smer i jego koalicjanci - SNS - Słowacka Partia Narodowa - wypadną. Oba środowiska są bowiem eurosceptyczne. W mojej ocenie ta cała sytuacja umocni rządzących - przynajmniej krótkookresowo. Nie spodziewajmy się zmiany kursu politycznego naszego południowego sąsiada" - powiedział dr Tomaszewski.
Politolog z UMK stwierdził, że na Słowacji od lat nastroje prorosyjskie były jednymi z najsilniejszych w tej części Europy. "Nawet są one silniejsze niż na Węgrzech. To także dotyczy eurosceptycyzymu. Partia Victora Orbana jest co prawda centroprawicowa, a tutaj mamy socjalistów, ale podobieństw w sposobie rządzenia trochę jest. Analogicznych trendów szukałbym na Bałkanach - bardziej niż u sąsiadów Czechów, którzy są zdecydowanie bardziej prounijni" - podkreślił dr Tomaszewski.
Dodał, że Fico jest trybunem ludowym - takim połączeniem Piotra Ikonowicza i Andrzeja Leppera, który całą swoją politykę opierał na kontakcie ze zwykłymi ludźmi. "Dalej pewnie tak będzie, ale środki bezpieczeństwa muszą być mocniejsze. To następuje po każdym zamachu. Premier zapewne wyzdrowieje i będzie dalej rządził, więc sam też na pewno będzie to miał na uwadze" - ocenił ekspert.
Dr Tomaszewski zapytany o politykę Smeru w najbliższym czasie mówił m.in. o budowaniu szeregu przeszkód dla opozycji, jej dyskredytacji - także na bazie "przyczynienia się do zamachu". "Opozycja będzie natomiast chciała pokazać, że konieczna jest współpraca w ramach UE, a Fico będzie przedstawiała jako propagatora uwstecznienia gospodarczego i izolacji w Europie" - analizował.
Pytany o wpływ tych wydarzeń na stosunki polsko-słowackie dr Tomaszewski ocenił, że współpraca w ramach Grupy Wyszehradzkiej jest obecnie "totalnym marazmem".
"Współpraca jest zawieszona, bo optyka patrzenia na wojnę na Ukrainie jest zupełnie inna na Węgrzech, jeszcze nieco inna na Słowacji, a odmienna w Polsce i w Czechach. Nawet patrzenie na tę sprawę Polski i Czech nie jest symetryczne. Do tego Polska przesuwa się w stronę Trójkąta Weimarskiego i współdziałania w ramach osi Francja-Niemcy-Polska" - podsumował dr Tomaszewski. (PAP)
Autor: Tomasz Więcławski
kh/