Politolog o zmianach w rządzie: Tusk sięga po osoby, które będą mu lojalne [STUDIO PAP]

2024-05-13 09:45 aktualizacja: 2024-07-31, 15:22
Politolog Olgierd Annusewicz. Fot. PAP/Marcin Obara
Politolog Olgierd Annusewicz. Fot. PAP/Marcin Obara
Donald Tusk już w przeszłości sięgał po osoby z politycznego i eksperckiego zaplecza; ma świadomość, że należy inwestować w nowe twarze, które będą mu lojalne - mówił w Studio PAP dr hab. Olgierd Annusewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Premier Donald Tusk w piątek ogłosił zmiany w rządzie. Ze stanowisk ministrów zrezygnowali politycy, którzy wystartują w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Marcina Kierwińskiego w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji zastąpi Tomasz Siemoniak, Bartłomieja Sienkiewicza w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego - Hanna Wróblewska, Borysa Budkę w Ministerstwie Aktywów Państwowych - Jakub Jaworowski, a Krzysztofa Hetmana w Ministerstwie Rozwoju i Technologii zastąpi Krzysztof Paszyk.

Zdaniem politologa Hanna Wróblewska i Jakub Jaworowski to osoby z politycznego i eksperckiego zaplecza. Ale jak przypomina ekspert, Donald Tusk jako premier robił tak w przeszłości.

"Donald Tusk ma taki styl dobierania kadr, żeby poza znanymi nazwiskami, takimi politycznymi czy partyjnymi, włączać do pracy w rządzie osoby trochę z politycznego zaplecza, trochę z zaplecza eksperckiego" - mówił.

Jego zdaniem premier Tusk ma świadomość tego, że należy inwestować w nowe twarze.

"Z jednej strony Tusk istotne resort obsadza osobami, których polityczna legitymacja opiera się na premierze, oni będą lojalni wobec niego. Z drugiej jako lider partii, ma świadomość, że należy inwestować w nowe twarze. Bo partia polityczna potrzebuje odświeżania kadrowego" - podkreślił.

Annusewicz pytany, dlaczego rekonstrukcja nie objęła większej liczby resortów np. tych, w których zasiadają politycy Lewicy czy Polski 2050, przyznał, że takie decyzje mogłyby się odbić negatywnie na trwałości koalicji rządzącej.

"To nie jest tak, że ma (Tusk - przyp. PAP) daleko idącą wolną rękę jaką posiada premier. (...) To nie jest tak, że premier może wszystko, nawet jeżeli jest tak silnym premierem, jakim chce być Donald Tusk. Cały czas potrzebne są głosy koalicyjne" - przyznał.

Ocenił, że odchodzący ministrowie mogą być niemal pewni, że dostaną się do Parlamentu Europejskiego, jednak to oni najwięcej ryzykują, bo słaby wynik może mieć wpływ na ich pozycję polityczną w partii.

"Nawet jeżeli dziś w wyniku tych zmian spadną sondaże rządowi, to nie będzie miało żadnego znaczenia. Dlatego, że w Polsce skład parlamentu nie jest ustalany na podstawie sondaży tylko na podstawie wyborów, które odbywają się co cztery lata. A w polityce cztery lata to jest kilka epok. Jak Polacy będą głosowali za 3,5 roku w wyborach parlamentarnych to dla nich nie będzie miało znaczenia, że Marcin Kierwiński, Borys Budka i Bartłomiej Sienkiewicz zostali europosłami po pięciu miesiącach. Największe ryzyko podejmuje tych trzech panów z KO, bo jak oni będą mieli słaby wynik (...) to ich pozycja polityczna spada" - ocenił dr hab. Annusewicz.

Rekonstrukcja rządu ma związek z wyborami do Parlamentu Europejskiego, w których o mandat europosła ubiega się czterech dotychczasowych ministrów: Marcin Kierwiński, Bartłomiej Sienkiewicz, Borys Budka oraz Krzysztof Hetman. Budka będzie "jedynką" listy KO w okręgu śląskim, Kierwiński otworzy listę KO w okręgu obejmującym Warszawę i osiem powiatów okołowarszawskich, a dotychczasowy minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz wystartuje z pierwszego miejsca w okręgu obejmującym województwa małopolskie i świętokrzyskie. W wyborach europejskich kandyduje też jeden z ministrów wywodzących się z PSL - Krzysztof Hetman, który kierował resortem rozwoju i technologii. (PAP)

Autor: Jarema Jamrożek

kh/