Były szef polskiej dyplomacji, poseł PiS Zbigniew Rau powiedział na środowej konferencji prasowej, że w Unii Europejskiej ruszyła procedura zmieniająca traktaty, czyli - jak mówił - fundament prawny funkcjonowania UE. Według niego, "skala tych zmian jest tak wszechstronna, że będzie dotyczyć zarówno życia prywatnego, jak i publicznego każdego bez wyjątku obywatela Unii Europejskiej, każdego państwa członkowskiego".
W tym kontekście poruszył kwestię planowanych zmian w prowadzeniu polityki zagranicznej w UE. "Zmiany te sprowadzają się do tego, że do dzisiaj obowiązująca zasada konsensusu rządów państw narodowych w polityce zagranicznej ma zostać zastąpiona zasadą jednomyślności. Oznacza to, że podmiotem decydującym o polityce zagranicznej wszystkich bez wyjątku państw unijnych nie będą ich rządy, lecz Komisja Europejska. To oznacza odrzucenie starej, polskiej zasady, która dzięki naszej aktywności dyplomatycznej faktycznie stała się znaną zasadą po obydwu stronach Atlantyku: nic o nas bez nas" - powiedział Rau.
Dodał, że oznacza to, iż w kwestiach zarówno polityki zagranicznej, ale także bezpieczeństwa, wyborów, strategii polityki zagranicznej, polityki obronnej, "my w Polsce już nie będziemy mieli nic do powiedzenia". "W tych sprawach będą za nas decydować inni, a zatem najpotężniejsze państwa unijne, przede wszystkim Niemcy, a w mniejszym stopniu Francja i ci, którzy będą ich wspierać. Niezależnie jednak zawsze będzie dominować zasada jednomyślności" - ocenił.
Rau stwierdził, że PiS uznaje propozycję zmian traktatowych za nieakceptowalną m.in. dlatego, że - jak mówił - polityka zagraniczna jest sztuką empiryczną, "to znaczy, że są pewne zaszłości, pewne rzeczy niezmienne, które określają najbardziej żywotne interesy każdego państwa". W tym kontekście zaznaczył, że nasze interesy mocno się różnią od interesów innych, szczególnie zachodnich, Europejczyków.
"Zupełnie inaczej postrzegamy, przykładowo, relacje Europy, w tym UE, z Rosją. Inną wrażliwość przedstawiamy przede wszystkim w kwestiach bezpieczeństwa w naszych relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. Jeszcze inaczej patrzymy na relacje UE, w tym także Polski, chociażby z Chinami. To są wszystko rzeczy, które potwierdzają tezę, że polityka zagraniczna powinna pozostać atrybutem suwerennych państw narodowych w Unii Europejskiej, a wspólne wysiłki w tym kierunku, wspólne koncepcje powinny być podejmowane, tak jak dotychczas, na zasadzie konsensusu" - podkreślił Rau.
Inny polityk PiS, były minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk powiedział, że w maju 2022 r., z inicjatywy rządu ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego powstało wspólne stanowisko 13 państw "sprzeciwiających się pochopnym zmianom traktatowym", bo - dodał - to wówczas docierały pierwsze sygnały o planach zmian traktatowych, które miałyby "pozbawiać części kompetencji państw członkowskich, przekazywała je na rzecz instytucji UE, a także znosiła w wielu obszarach zasadę jednomyślności, także w tym jednym z podstawowych obszarów, czyli polityce zagranicznej".
Szynkowski vel Sęk zaznaczył, że ostatecznie w PE zbudowano niewielką większość popierających zmiany traktatowe. "Niestety składająca się również z polskich eurodeputowanych" - powiedział. "Gdyby nie głosowanie dziewięciu polskich eurodeputowanych reprezentujących dzisiejszą +koalicję 13 grudnia+, to ta propozycja zmian traktatowych w PE nie uzyskałaby większości, bo wielu europarlamentarzystów, wiele rządów nabrało wątpliwości także w wyniku aktywnych działań dyplomatycznych rządu Zjednoczonej Prawicy i pracy polskich eurodeputowanych" - mówił vel Sęk.
Zdaniem polityka PiS obecny rząd lekceważy kwestię zmian traktatowych. "Jeżeli proponowane zmiany traktatowe miałyby wejść w życie, nawet w części (...), to takie elementy jak ceny energii, które dotyczą każdego obywatela, czy to osoby fizycznej, czy przedsiębiorcy; dotyczące polityki klimatycznej, obrony naszych granic, ale także dotyczące edukacji naszych dzieci, to byłyby elementy decydowane na poziomie unijnym" - przekonywał.
"Jakikolwiek polski rząd na te elementy nie miałby właściwych narzędzi oddziaływania (...) te zmiany traktatowe dotkną więc każdego, dlatego to jest tak fundamentalna kwestia" - dodał vel Sęk. "Musimy nad tą kwestią czuwać; rząd winien tej kwestii nie tylko się bacznie przyglądać, ale podejmować aktywne działania dyplomatyczne, a mamy wrażenie, że tych działań dyplomatycznych zupełnie brakuje, zarówno u ministrów tego rządu, jak i u polskich eurodeputowanych" - ocenił.
Szynkowski vel Sęk, podsumował, że propozycja zmian traktatów w kontekście wyborów do PE musi być akcentowana, "bo ma znaczenie nie tylko dla państwa polskiego, ale przede wszystkim ma fundamentalne znaczenie dla każdego polskiego obywatela".
Rzecznik PiS Rafał Bochenek zaznaczył, że środowa konferencja PiS inauguruje cykl tematycznych konferencji prasowych związanych z tematyką europejską.
Propozycja PE ws. zmian traktatów przewiduje m.in. rezygnację z zasady jednomyślności w głosowaniach w Radzie UE w 65 obszarach i transfer kompetencji z poziomu państw członkowskich na poziom UE, m.in. poprzez utworzenie dwóch nowych kompetencji wyłącznych UE - w zakresie ochrony środowiska oraz bioróżnorodności (art.3 TFUE) - oraz znaczne rozszerzenie kompetencji współdzielonych (art.4), które obejmowałyby osiem nowych obszarów: politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ochronę granic, leśnictwo, zdrowie publiczne, obronę cywilną, przemysł i edukację.
W listopadzie ub.r. Parlament Europejski w przyjętej rezolucji opowiedział się za zmianą traktatów unijnych. W głosowaniu 291 europosłów było za, 274 przeciw, a 44 wstrzymało się od głosu. (PAP)
gn/