"Polska nie zasługuje na opozycję, która w czasach wojny wprowadza chaos". Szef MON o PiS

2024-02-19 07:05 aktualizacja: 2024-02-19, 12:26
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, fot. PAP/Piotr Nowak
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, fot. PAP/Piotr Nowak
Polska nie zasługuje na opozycję, która w czasach wojny wprowadza chaos. Opowiadanie, że nasz rząd tnie budżet na obronę i będzie likwidować jednostki, to fałszywa propaganda PiS - mówi w rozmowie z "Newsweekiem" wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.

Minister obrony zapytany został m.in. o to, czy przewiduje możliwość przywrócenia w Polsce powszechnego poboru do wojska.

"Pobór w Polsce jest zawieszony, a nie zlikwidowany. Dobrze funkcjonuje dobrowolna zasadnicza służba wojskowa i aktywna rezerwa. Te formy będziemy intensywnie rozwijać. Wszystkie elementy na czele z żołnierzami zawodowymi tworzą całość do działań operacyjnych" - odpowiedział Kosiniak-Kamysz.

Pytany o realny stan polskiej armii, który zastał po 8 latach rządów PiS, odparł: "Nie o wszystkim mogę mówić, w resorcie obrony trwa audyt, ale nie ma wątpliwości, że musimy inwestować w bezpieczeństwo. Finalizacja wielu umów podpisanych przez naszych poprzedników będzie mieć miejsce nie za miesiąc, czy dwa lecz za kilkanaście lat i moim zdaniem więcej było chwalenia się tym niż realnych efektów poprawy polskiej obronności".

Zarzucił opozycji, że "przyjęła postawę chaosu i prowadzi swoją partię na manowce". "Akurat to ostatnie mniej mnie martwi, ale Polska nie zasługuje na opozycję, która w czasach wojny wprowadza chaos. Opowiadanie, że nasz rząd tnie budżet na obronę i będzie likwidować jednostki, to fałszywa propaganda PiS. Budżet na obronność jest największy w historii. Razem z Funduszem Wsparcia Sił Zbrojnych to ponad 4 proc. PKB" - mówił szef MON.

Wicepremier pytany, czy będzie korekta decyzji podejmowanych przez rząd PiS, podkreślił: "Nie potępiam wszystkiego, co robiło PiS w dziedzinie obronności. Tym właśnie się różnimy od tych, którzy uważali, że do 2015 r. Polska nie istniała, że nie było żadnej polityki, ani strategii. My podtrzymamy to, co dobre, ale tam, gdzie jest możliwość renegocjacji, polepszenia warunków, przyspieszenia czegoś, będę do tego dążył. Sam zakup sprzętu nie kończy modernizacji armii. Jest ważny, jednak potrzeba jeszcze infrastruktury i przygotowania żołnierzy, by z tego sprzętu mogli skorzystać. A przede wszystkim indywidualnego wyposażenia żołnierzy, a tego brakuje".

Zapowiedział, że do końca czerwca będą znane efekty pracy zespołu, który ma ocenić "zasadność, gospodarność i efektywność podkomisji Macierewicza, która przez prawie osiem lat kosztowała podatników ponad 30 milionów zł". (PAP)

nl/

Prasa