Polski kościół w Rzymie stał się punktem informacyjnym i pomocy po wprowadzeniu stanu wojennego

2023-12-13 07:19 aktualizacja: 2023-12-13, 11:21
Widok na bazylikę św. Piotra. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Widok na bazylikę św. Piotra. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Kiedy w Polsce 13 grudnia 1981 roku wprowadzony został stan wojenny, Polacy przebywający wtedy w Rzymie i okolicach masowo ruszyli do polskiego kościoła niedaleko Placu Weneckiego. Przybyły tam wtedy zarówno osoby na stałe mieszkające już we Włoszech, by dowiedzieć się, co dzieje się w Polsce, jak i ci, którzy przyjechali tylko na krótko i szukali pomocy.

Polski kościół w Wiecznym Mieście stał się punktem niesienia i szukania pomocy oraz kontaktów – powiedziała PAP prezes Związku Polaków we Włoszech Urszula Stefańska Andreini, która mieszka w Rzymie od ponad pół wieku.

W rozmowie w związku z 42. rocznicą wprowadzenia w komunistycznej Polsce stanu wojennego przez generała Wojciecha Jaruzelskiego działaczka polonijna opowiedziała o pierwszych chwilach po ogłoszeniu tej wiadomości. Jak dodała, gdy włoskie radio i telewizja podały informację o stanie wojennym, wielu Polaków pragnąć dowiedzieć się czegokolwiek o sytuacji w kraju udało się do kościoła św. Stanisława Biskupa i Męczennika.

Przyszło tam wiele zrozpaczonych, przerażonych osób, które nie wiedziały, co mają zrobić. Byli to ludzie, którzy przyjechali do Włoch na krótko, na przykład do pracy czy do rodziny i szukali pomocy oraz rady, czy mają próbować wrócić do kraju, czy też zostać na stałe. Zdezorientowani i przestraszeni spotkali w kościele tych, którzy wyciągnęli do nich pomocną dłoń.

„To były różne osoby, od działaczy 'Solidarności' po zwykłych ludzi, których stan wojenny zastał za granicą. Do polskiego kościoła przyszli też włoscy dziennikarze, bo i oni szukali informacji i chcieli rozmawiać z Polakami w tym dramatycznym momencie”- powiedziała Stefańska Andreini.

Zwróciła uwagę na ogromne zaangażowanie w pomoc księdza Mariana Burniaka, który od 1970 do 2003 roku był duszpasterzem Polaków we Włoszech. To on także w rzymskim kościele organizował akcję pomocy.

Jak wspomniała prezes Związku Polaków, rozpoczęła się akcja szukania pracy dla potrzebujących.

„O znalezienie pracy poprosiła mnie kobieta, która postanowiła zostać we Włoszech z 4-letnią córką. Udało mi się też załatwić pracę dla osoby, która zaczęła sprzątać w biurze parlamentarzysty” - dodała.

Przypomniała również, że w Rzymie przeznaczono część hoteli dla Polaków, którzy postanowili zostać we Włoszech. W Latinie niedaleko stolicy utworzony został ośrodek przejściowy, z którego Polacy trafiali potem do Kanady, Australii i USA.

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)

jc/