Powodzie sparaliżowały ruch drogowy i życie w dolinie Katmandu, gdzie odnotowano 37 zgonów w regionie zamieszkanym przez ok. 4 mln ludzi. Od piątku do soboty spadło tam 240 mm deszczu w ciągu 24 godzin – podała krajowa agencja meteorologiczna. Są to najobfitsze ulewy od 1970 roku.
Od piątku zalana jest wschodnia i centralna część kraju. Do prac ratunkowych przy użyciu śmigłowców, łodzi i pontonów skierowano ponad 3 tys. osób.
W całym kraju ekipy ratunkowe od piątku pomogły ponad 3 tys. osób. Na nagraniach telewizyjnych widać było policyjnych ratowników w gumowych butach do kolan, którzy za pomocą kilofów i łopat usuwali błoto, by wyciągnąć 16 ciał pasażerów z dwóch autobusów porwanych przez potężne osuwisko na kluczowej trasie do Katmandu - przekazała AFP.
Na skutek osunięć ziemi zablokowanych zostało kilka autostrad łączących stolicę z resztą państwa.
Rząd wydał ostrzeżenie przed powodziami. Zakazano kursowania autobusów nocą, a kierowcy są zachęcani do rezygnacji z jazdy. Siły bezpieczeństwa zostały postawione w stan najwyższej gotowości.
W porze monsunowej, która rozpoczyna się w czerwcu i trwa do września, co roku giną w Azji Południowej ludzie i dochodzi do dużych zniszczeń, a zmiany klimatyczne jeszcze zaostrzają problem. W tym roku z powodu klęsk żywiołowych związanych z ulewami zginęło w Nepalu ponad 260 osób. (PAP)
wr/ akl/ ep/ ał/