Posłowie PiS: Tusk wiedział o zagrożeniu powodziami już 10 września

2024-09-24 18:17 aktualizacja: 2024-09-25, 08:32
Powódź (zdjęcie ilustracyjne). Fot. PAP/Lech Muszyński
Powódź (zdjęcie ilustracyjne). Fot. PAP/Lech Muszyński
IMGW przekazało premierowi Donaldowi Tuskowi ostrzeżenia o niebezpiecznych zjawiskach pogodowych już 10 września; gdyby Tusk wtedy zareagował, można byłoby ograniczyć tragedię mieszkańców - ocenił poseł PiS Kacper Płażyński. Dodał, że nie ma decyzji ws. wniosku o powołanie komisji śledczej w tej sprawie.

Posłowie PiS: Kacper Płażyński i Jan Mosiński na konferencji prasowej poinformowali, że w poniedziałek odbyli kontrolę poselską w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) w Warszawie, gdzie rozmawiali z dyrektorami instytucji o powodziach w południowo-zachodniej Polsce.

Jak przekazał Płażyński, z kontroli wynika, że 10 września "już przed godziną 15:00 takie ostrzeżenia o bardzo niebezpiecznych zjawiskach pogodowych, które szykują się w Polsce, były przekazywane bezpośrednio do premiera Donalda Tuska, a każdego kolejnego dnia po tej powodzi ostrzeżenia trzeciego stopnia i metrologiczne, i hydrologiczne, były przekazywane i do Tuska, i do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, i do całego szeregu ministrów służb państwowych".

Dodał, że 10 września "również europejskie służby przekazały pierwsze komunikaty o tym, że grozi nam powódź na południu Polski". Mosiński powiedział, że "europejski system ostrzegania przed zagrożeniami powodziami (działający w ramach systemu satelitarnego Copernicus - PAP) przekazał stosowne notyfikacje dotyczące pięciu rzek w Polsce". Płażyński podkreślił, że 10 września także IMGW "w swoich kilkunastu komunikatach prasowych informowała media o tym, że grozi Polsce poważna powódź na południu".

W ocenie Płażyńskiego, zarządzanie kryzysowe, które nadzoruje Tusk, "zupełnie nie tylko nie zdało egzaminu, ale wręcz nie działało". Wymienił m.in brak alertów RCB i planów ewakuacji. Podkreślił, że premier "naraził dziesiątki tysięcy ludzi na dodatkowe straty i materialne, i zdrowia".

"Gdyby premier podjął działania, które miał przepisane już 10/11 września, można byłoby ograniczyć wymiar tragedii, nieszczęść mieszkańców" - ocenił Płażyński. Poseł PiS powiedział, że Tusk miał świadomość powagi sytuacji i dokumenty ją potwierdzające. Pytał, dlaczego czeskie służby "już od ponad tygodnia przygotowywały się do nadejścia tego bardzo trudnego sprawdzianu, kataklizmu, którego nie dało się w pewnym sensie uniknąć, bo nie mamy wpływu na pogodę, ale tam już wojsko, służby działały od tygodnia".

Płażyński przytoczył w tej sprawie wypowiedzi premiera z początku kryzysu powodziowego. 13 września Tusk podkreślił, że nie można lekceważyć potencjalnych zagrożeń związanych z prognozowanymi intensywnymi opadami. "Chcę jednak powiedzieć, że dzisiaj nie ma powodu, aby przewidywać zdarzenia w jakiejś skali, która by powodowała zagrożenie na terenie całego kraju. Jeśli się można czegoś spodziewać - i na to chcemy być przygotowani - to oczywiście lokalnych podtopień czy tzw. powodzi błyskawicznych, a wiec zlokalizowanych w jakimś miejscu" - powiedział premier. Szef rządu zapewnił wtedy, że prognozy pogody "nie są przesadnie alarmujące". "Nie lekceważymy oczywiście żadnego sygnału" - zaznaczył, nawiązując do sytuacji z 1997 r.

W zeszłym tygodniu wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak (Konfederacja) apelował o powołanie komisji śledczej w sprawie poczynań rządu względem powodzi. "Wydaje mi się, że mamy do czynienia z dużymi zaniedbaniami w związku z powodzią. To materiał na jakąś komisję śledczą, która powinna powstać po tej powodzi. Mamy kilka wątków" - podkreślił Bosak.

Pytany przez PAP, czy klub PiS również rozważa wniosek o powołanie komisji śledczej, Płażyński odpowiedział, że "takiej decyzji politycznej po naszej stronie jeszcze nie ma, nic mi o tym nie wiadomo". Dodał jednak, że "przeszło mu to przez myśl".

Poseł PiS podkreślił, że biorąc pod uwagę, jak w obecnej kadencji wyglądały komisję śledcze, PiS nie chciałby wykorzystywać publicznych pieniędzy do ogrywania "kolejnej medialnej szopki". W jego ocenie, potrzeba wyciągnąć polityczne i prawne konsekwencje, ale nie wie, czy forma komisji śledczej sprawdziłaby się "na tym etapie, kiedy jeszcze za mało wiemy, choć wiemy już dużo, żeby podejmować tak ostre decyzje". 

kl/ mrr/ grg/