Poszukiwania rosyjskiego obiektu powietrznego przerwane do środy

2024-08-27 21:26 aktualizacja: 2024-08-28, 09:01
Szef Wydziału Prasowego DO RSZ ppłk Jacek Goryszewski. Fot. PAP/Piotr Nowak
Szef Wydziału Prasowego DO RSZ ppłk Jacek Goryszewski. Fot. PAP/Piotr Nowak
Poszukiwania rosyjskiego obiektu powietrznego, który wleciał na terytorium Polski i zniknął z radarów, zostały przerwane, będą wznowione w środę rano – poinformował PAP Rzecznik Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) ppłk Jacek Goryszewski.

Żołnierze głównie Wojsk Obrony Terytorialnej, szukają od poniedziałku niezidentyfikowanego obiektu powietrznego na terenie gminy Tyszowce (Lubelskie), położonej w linii prostej ok. 30 km od granicy z Ukrainą.

Dotychczas poszukiwania nie przyniosły rezultatu. „Na dzień dzisiejszy poszukiwania zostały zakończone, jutro będą kontynuowane” – powiedział we wtorek wieczorem ppłk Goryszewski.

W poszukiwania we wtorek zaangażowanych było ponad stu żołnierzy z 19. Nadbużańskiej Brygady Obrony Terytorialnej oraz z 2. Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Jak podał rzecznik DORSZ, przeszukano obszar ponad dwóch tysięcy hektarów na terenie gminy Tyszowce, ale także poza nią na terenie gminy Komarow Osada (powiat zamojski) oraz tereny w powiecie hrubieszowskim.

W poniedziałek w poszukiwaniach uczestniczyło ponad 70 żołnierzy WOT, sprawdzono obszar około 800 hektarów. Do poszukiwań wykorzystywano są też śmigłowce.

Prawdopodobnie bezpilotowy statek powietrzny wleciał w poniedziałek na terytorium Polski o godz. 6.43 na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród. Jak informował dowódca Operacyjnych Rodzajów Sił Zbrojnych generał Maciej Klisz „nie jest to rakieta, nie jest to pocisk ani hipersoniczny, ani balistyczny, ani rakieta kierowana”, a prawdopodobnie „obiekt typu bezpilotowy statek powietrzny”.

Rzecznik DORSZ dodał później, że trajektoria lotu, prędkość i wysokość, z jaką się ten obiekt poruszał pozwala domniemywać, że był to bezzałogowy statek powietrzny, np. typu Shahed, jakiego używają Rosjanie atakując Ukrainę. „Nie doszło do wizualizacji tego obiektu, więc nie mamy stuprocentowej pewności” – zaznaczył Goryszewski.

Wojsko nie wyklucza, że obiekt ten mógł nie spaść na terenie Polski, tylko poleciał dalej lub zawrócił, ale systemy radiolokacyjne nie były w stanie tego zaobserwować.

W nocy z niedzieli na poniedziałek Rosja zaatakowała zmasowanym ostrzałem rakietowym piętnaście obwodów Ukrainy. Wybuchy słychać było w sąsiadującym z Polską obwodzie lwowskim oraz oddalonym o godzinę drogi od granicy Łucku, gdzie w wyniku ataku uszkodzony został m.in. budynek mieszkalny. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w mediach społecznościowych podał, że Rosja wystrzeliła ponad setkę rakiet różnych typów i około 100 dronów-kamikadze Shahed.

Od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. podczas ataków rakietowych pociski kilkukrotnie naruszyły polską granicę. W listopadzie 2022 r. we wsi Przewodów w woj. lubelskim spadł pocisk, zabijając dwie osoby. Z kolei w grudniu tego samego roku rosyjska rakieta Ch-55 spadła w lesie nieopodal Bydgoszczy, a o znalezieniu jej szczątków poinformowano w kwietniu 2023 r. Ponadto kilkukrotnie pociski na kilka-kilkadziesiąt sekund wlatywały w polską przestrzeń powietrzną przy granicy z Ukrainy, ale opuszczały ją nie spadając na terytorium Polski.(PAP)

ep/