"Z wielkim bólem żegnamy profesora Kajetana Hądzelka. Wiadomość o jego odejściu osobiście bardzo mną wstrząsnęła. Profesorze, byłeś dla nas wielkim nauczycielem, nieodżałowanym i jedynym w swoim rodzaju człowiekiem, pełnym dobroci i uśmiechu. Tytanem pracy, kochającym sport i koszykówkę, tak bliską mojemu sercu. Wierzyłeś w idee olimpijskie, propagowałeś je, przekazywałeś te wartości nam, młodszym kolegom i swoim uczniom, i spełniłeś swą rolę doskonale" - powiedział prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego i Polskiego Związku Koszykówki Radosław Piesiewicz.
"Czym byłby sport bez zasad fair play, czystej gry, rywalizacji w duchu przyjaźni? To ty nauczałeś, że sport bez tego nie może istnieć. Dziękujemy ci za te wszystkie lekcje, rozmowy, sugestie, porady oraz wsparcie. Zawsze mogliśmy na Ciebie liczyć. Za to wszystko serdecznie dziękuję w imieniu własnym, jak i całej polskiej rodziny olimpijskiej, którą osierociłeś. Twoje życie było piękne, pełne pasji, sukcesów, wiary w ideały. Ogromnie zasłużyłeś się dla koszykówki - do końca byłeś i zawsze będziesz honorowym prezesem PZKosz" - dodał.
"Żegnaj Profesorze i Prezesie. Byłeś wielkim człowiekiem, z ogromnym sercem dla koszykówki i olimpizmu, którym byłeś oddany całkowicie. Na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci" - podsumował Piesiewicz.
Środową ceremonię żałobną w kaplicy Domu Pogrzebowego na Powązkach Wojskowych uświetniły m.in. poczty sztandarowe PKOl, PZKosz, warszawskiej AWF, GTK Gdynia, straży miejskiej i klubu sportowego "Venetia" z Ostrowa Wielkopolskiego, rodzinnego miasta zmarłego.
Kajetan Jan Hądzelek urodził się 26 maja 1930 roku. Sportem, a szczególnie koszykówką, interesował się od młodości. Jako uczeń należał do Gimnazjalnego Klubu Sportowego "Venetia", w latach 1948-50 pełnił funkcję jego prezesa.
Był absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Łodzi, Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie i Wydziału Pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego. W okresie studiów grał w koszykówkę w zespołach Spójnia Łódź i AZS AWF Warszawa. W 1952 roku był powołany do szerokiej, 60-osobowej kadry narodowej, która w czterech ośrodkach przygotowywała się do igrzysk w Helsinkach - decyzją władz politycznych polscy koszykarze ostatecznie na turniej olimpijski nie pojechali. W 1957 roku w Igrzyskach Uniwersyteckich w Paryżu Hądzelek zdobył brązowy medal z akademicką reprezentacją kraju, w której grali m.in. koledzy z bielańskiego klubu, późniejsi srebrni medaliści ME 1963 Andrzej Nartowski i Marek Sitkowski.
W 1954 roku został pracownikiem dydaktyczno-naukowym AWF w Warszawie. Równocześnie grał też w prowadzonej przez Walentego Kłyszejkę drugiej drużynie koszykarzy "Czarodziejów z Bielan", która była kuźnią znakomitych trenerów koszykówki. Występowali w niej m.in. Wiesław Piwowar, Janusz Mróz, Andrzej Gmoch czy Zenon Jaźwierski. Był też kierownikiem żeńskiej drużyny AZS AWF, m.in. z Romą Olesiewicz, Niną Chłodzińską-Urbaniak czy Haliną Beyer-Gruszczyńską.
W pracy na uczelni w kolejnych latach pełnił funkcje kierownicze: prodziekana, dziekana i prorektora. Był autorem wielu cennych publikacji na temat historii polskiego sportu i ruchu olimpijskiego.
W PZKosz pełnił funkcje sekretarza generalnego (1963–68), a następnie wiceprezesa (1968–78). W latach 1979–80 i 1993–2000 był prezesem krajowej federacji.
Hądzelek był obecny przy wszystkich największych sukcesach polskiej koszykówki. W 1963 roku z rekomendacji swojego przyjaciela i rówieśnika, wówczas już trenera reprezentacji Witolda Zagórskiego został sekretarzem komitetu organizacyjnego mistrzostw Europy we Wrocławiu. Wiązało się to z ogromem pracy, licznymi wyjazdami na Dolny Śląsk, szczególnie latem 1963, gdy we Wrocławiu wybuchła epidemia ospy, miasto ogłoszono strefą zamkniętą, wprowadzono kwarantannę i masowe szczepienia. Turniej doszedł jednak do skutku i skończył się spektakularnym srebrnym medalem, najcenniejszym w historii męskiej reprezentacji.
Przed ME kobiet organizowanymi w Polsce w 1978 roku profesor Hądzelek przeforsował w FIBA, gdzie był szefem najważniejszej komisji - ds. rozgrywek, modyfikację regulaminu, by gospodarz turnieju bezpośrednio kwalifikował się do fazy finałowej, obok sześciu drużyn wyłonionych z trzech grup eliminacyjnych. Określono to nawet później tzw. systemem polskim. Okazało się, że biało-czerwone zajęły w Poznaniu rozczarowujące piąte miejsce.
Jednak już w 1980 i 1981 roku prezes Hądzelek witał na lotnisku w Warszawie srebrne medalistki europejskiego czempionatu wracające z Banja Luki i Ankony, gdzie drużyna trenera Ludwika Miętty-Mikołajewicza dwukrotnie zajęła drugą lokatę. Dało jej to prawo pierwszego w historii startu w mistrzostwach świata (1983, Brazylia).
Jego niespełnionym marzeniem pozostawał olimpijski występ koszykarek. Droga do nich wiodła przez mistrzostwa Europy 1999, o których organizację się postarał. Mimo początkowych problemów i konieczności przeniesienia finałowej fazy turnieju z Torwaru (remontująca go firma nie dotrzymała terminu) do katowickiego Spodka, drużyna trenera Tomasza Herkta spisała się rewelacyjnie, zdobywając jedyny w dziejach polskiej seniorskiej koszykówki złoty medal mistrzostw Europy, co dawało też historyczny awans na igrzyska w Sydney 2000.
Jedną z czołowych zawodniczek "złotej" drużyny z Katowic była Elżbieta Trześniewska-Nowak, obecna na uroczystości pogrzebowej.
"Pan profesor był zawsze w moim sportowym życiu. Miałam przyjemność pisać u niego pracę magisterską na temat sportu w powojennej prasie Łodzi. 'Nakarmił' mnie wtedy wartościami olimpijskimi, ideą fair play. O czasach starożytnych mówił, jakby opowiadał o wczorajszym dniu. Mówił pięknie, wyczerpująco, zachęcił nas wszystkich do tego, by odwoływać się do tych uniwersalnych, antycznych wartości. Miałam też przyjemność współpracować z nim w PZKosz i PKOl, gdzie otwierał nam świat, pokazywał inne nacje i kultury. Miał kontakt ze wszystkimi na świecie" - powiedziała PAP znakomita koszykarka.
Wiceprezes PZKosz Grzegorz Bachański, którego prezes Hądzelek przyjmował do pracy w krajowej federacji, podkreślił w swym wystąpieniu zalety charakterologiczne zmarłego.
"Był człowiekiem niezwykle miłym, o ujmującym sposobie bycia, zawsze otwartym na drugiego. Pan Prezes łagodził spory, zawsze dążył do pojednania, potrafił znaleźć wyjście z najtrudniejszej sytuacji. (...) Dlatego dziś - kochany Panie Prezesie - pragniemy Ci bardzo podziękować za te lata posługi koszykarskiej, organizacyjnej. Za to, że zawsze byłeś do naszej dyspozycji, za Twój wielki szacunek zarówno dla pracy działacza klubu zawodowego, ale również tego małego, znajdującego się na peryferiach koszykówki. Pozostaniesz na zawsze w naszej pamięci" - zaznaczył Bachański.
Po olimpiadzie w Sydney nie ubiegał już się o prezesurę w Polskim Związku Koszykówki, otrzymał tytuł Prezesa Honorowego. Pozostawał aktywnym działaczem FIBA, gdzie za wieloletnie zasługi dla międzynarodowej koszykówki został w 2007 roku wyróżniony tytułem Honorowego Członka Zarządu FIBA-Europe. Udzielał się też w Polskim Komitecie Olimpijskim, gdzie m.in. pełnił funkcję wiceprezesa (1997-2005), od roku 2004 był członkiem Rady Międzynarodowego Komitetu Fair Play, a w ostatnich latach prezesem Fundacji Centrum Edukacji Olimpijskiej.
W 1999 roku został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 2005 roku Krzyżem Komandorskim. W 2010 r. otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Miasta Ostrowa Wielkopolskiego. W Krakowie w 2013 na Uniwersytecie Jagiellońskim został uhonorowany medalem Kalos Kagathos.
Był erudytą i człowiekiem wielkiej kultury osobistej, co podkreśla każda wspominająca go osoba.
"Kajetan Hądzelek to wielka osobowość polskiej koszykówki, mistrz zachowania i elegancji. Nawet gdy zwracał komuś uwagę, to z taką łagodnością, że krytykowanemu od razu było przykro, że zrobił coś, co zmusza go do interwencji. Był lubianym przez wszystkich, oddanym działaczem. Człowiekiem, który na nikogo się nie gniewał. Kochał koszykówkę i sport. Zawsze był z nami" - przyznał w wypowiedzi dla PAP Janusz Kotulski, były sędzia najwyższego szczebla ze Stalowej Woli i wieloletni kierownik reprezentacji Polski juniorów i seniorów.
Po ceremonii żałobnej w kaplicy Domu Pogrzebowego na Powązkach Wojskowych, urna z prochami zmarłego została przewieziona na cmentarz w Pyrach, gdzie odbył się pochówek. Ta uroczystość miała charakter rodzinny. (PAP)
kno/