Premier: akcje rosyjskie, sabotażu lub dywersji, będą się nasilać 

2024-05-14 14:26 aktualizacja: 2024-05-14, 18:07
Premier Donald Tusk podczas wizytacji na granicy Fot. PAP/Paweł Supernak
Premier Donald Tusk podczas wizytacji na granicy Fot. PAP/Paweł Supernak
Akcje rosyjskie, sabotażu lub dywersji, będą się nasilać i będzie to wymagało od nas koncentracji - podkreślił premier Donald Tusk, który zaapelował w tej sprawie do wszystkich służb, w tym także do pracowników ochrony. "Dzisiaj także wy jesteście na froncie ochrony ojczyzny" - mówił. Szef rządu podkreślił, że na razie nie ma żadnych powodów, by sądzić, że pożary z ostatnich kilkudziesięciu godzin były skutkiem działań zewnętrznych. "Ale w żaden sposób nie zmniejsza to zagrożenia ewentualnym sabotażem i dywersją" - stwierdził.

"Chcę żebyście państwo mieli jasność - jasność mają też już także moi partnerzy w Europie, że akcje rosyjskie będą się nasilać i że będzie to wymagało od nas koncentracji" - powiedział we wtorek Tusk, który zaapelował po posiedzeniu rządu do tysięcy pracowników ochrony m.in. fabryk, czy zakładów pracy infrastruktury krytycznej.

"Dzisiaj także wy jesteście jakby na froncie ochrony ojczyzny i naszego bezpieczeństwa wewnętrznego. Chciałbym, żeby wszystkie służby bez wyjątku: prywatne ochroniarskie, a przede wszystkim służby państwowe, samorząd terytorialny, szczególnie tam, gdzie mamy do czynienia z infrastrukturą krytyczną naprawdę musicie być czujni i musicie być gotowi do zwiększonej aktywności" - powiedział Tusk.

"Żeby Polska, tak jak jest w tej chwili, była bezpieczna także ze strony tych, którzy szykują akcje sabotażu, czy dywersji" - podkreślił.

Szef rządu ocenił, że choć jego słowa brzmią dziwnie, jak z podręczników historii sprzed kilkudziesięciu lat, to jednak obecne czasy zmieniły się pod względem bezpieczeństwa.

"Dlatego państwo polskie musi być i będzie przygotowane w sensie organizacyjnym, finansowym, logistycznym do uniemożliwiania tego typu akcji (sabotażowych - PAP)" - zapewnił premier. Dodał też, że w ostatnich miesiącach były podjęte próby przeprowadzenia takich akcji. "Na szczęście dzięki czujności naszych służb i naszych sojuszników zostały one uniemożliwione" - podsumował Tusk. 

Komisja ds. wpływów rosyjskich. Czy raport będzie przed wyborami?

"Kiedy minister Siemoniak (Tomasz, szef MSWiA i koordynator służb specjalnych - przyp. PAP) składał dzisiaj Radzie Ministrów raport o zagrożeniach sabotażem, a to ma bezpośredni związek z wpływami rosyjskimi, to zapadła cisza. Bo do wszystkich ministrów dotarło, że to nie jest polityka, to nie jest propaganda. Mówimy o rzeczy nowej dla Polski i w skali bardzo niepokojącej" - zaznaczył Tusk na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu we wtorek.

W piątek premier informował, że jest już przygotowany projekt nowelizacji ustawy w sprawie powołania komisji do badania wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce. Mówił wtedy, że na 21 maja planowane jest przyjęcie projektu przez rząd i skierowanie na najbliższe posiedzenie Sejmu.

We wtorek Tusk podkreślił, że przy pracach komisji nie będzie spektaklu w oku kamer.

"Nie będzie komisji sejmowej. Powołam komisję rządową, która dostanie termin dwumiesięczny. I w ciągu dwóch miesięcy przygotuje raport, z którego będzie wynikało, kto, gdzie i dlaczego i za ile podlegał takim wpływom. Kto wykonywał zlecenia z Rosji i Białorusi. I przede wszystkim kto podejmował decyzję o ukręcaniu tych spraw" - dodał.

Premier podkreślił, że w komisji nie będzie polityków. Będą za to urzędnicy, eksperci i przedstawiciele służb.

"Nie chcę, żeby efekty pracy tej komisji zaciążyły w jakikolwiek sposób na kampanii wyborczej, więc proszę się spodziewać pierwszego raportu po 9 czerwca, ale na pewno latem, nie później" - przekazał premier, nawiązując do planowanych na 9 czerwca wyborów do Parlamentu Europejskiego.

Tusk zaznaczył, że chce, żeby ludzie w komisji ciężko pracowali i wykryli to, co stanowi zagrożenia dla państwa polskiego.

"Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu kwestie zostaną wyjaśnione i ta komisja rozpocznie pracę od przyszłego tygodnia" - dodał.

"Nie będziemy badać żadnych ostatnich 100 lat czy 15 lat. Na nikogo nie chcę polować. To nie będzie komisja, która poluje na PiS czy opozycję. Musimy natychmiast wyjaśnić kwestie, które teraz zagrażają bezpieczeństwu państwa polskiego" - powiedział Tusk. Dodał, że ma już te nazwiska, które będą dobrze przebadane w zakresie, który dotyczy dzisiaj bezpieczeństwa państwa.

W czwartek premier zapowiadał z mównicy sejmowej, że komisja ds. rosyjskich wpływów zostanie znów powołana, "już w zgodzie z konstytucją", i "zbada bardzo dokładnie wpływy rosyjskie, białoruskie na rządy Zjednoczonej Prawicy". "One nie podlegają dyskusji" – zaznaczył.

Komisja ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007–2022 powstała z inicjatywy PiS. 30 sierpnia 2023 r. Sejm wybrał jej członków, a 29 listopada – już w nowej kadencji – zaprezentowała ona "raport cząstkowy" i przedstawiła rekomendacje, by Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi, Tomaszowi Siemoniakowi i Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa w związku z uznaniem w latach 2010-2014 r. rosyjskiej FSB za służbę partnerską. Tego samego dnia Sejm odwołał członków komisji. 

Tusk: nie ma powodów, by sądzić, że pożary były skutkiem działań zewnętrznych 

Premier powiedział, że podczas wtorkowego posiedzenia, które odbywało się z podwyższoną klauzulą poufności, rząd odebrał komunikat w związku ze zdarzeniami ostatnich kilkudziesięciu godzin.

"Mówię tu o głośnych pożarach zarówno hali targowej tu w Warszawie przy ul. Marywilskiej, czy składowisk odpadów. Bardzo ważne było dla nas, by upewnić się, czy istnieje powód dla tych spekulacji, że te pożary mogą mieć związek z aktywnością służb obcych państw, czy mamy do czynienia z aktami sabotażu czy dywersji" - przekazał.

Premier podkreślił, że "nie ma żadnego powodu sądzić, aby pożary był skutkiem działań sił zewnętrznych".

Dodał, że w żaden sposób nie zmniejsza to zagrożenia ewentualnym sabotażem i dywersją. "W ostatnich kilkunastu tygodniach, także we współpracy z sojusznikami państwo polskie uniemożliwiło przygotowywane próby takich akcji bezpośrednich, dotyczących także sabotażu i próby podpaleń. Sprawa jest bardzo poważna, ten stan podwyższonej gotowości jest konieczny, jest absolutnie niezbędny i w związku z wojną, i w związku ze zwiększoną aktywnością służb, i w związku z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej" - powiedział.

Zapowiedział, że w związku z pożarami z ostatnich dni wyjaśniany będzie "każdy szczegół". "Ale przede wszystkim będziemy musieli zainwestować więcej środków, więcej czasu i więcej akcji naszych służb specjalnych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa - w tym przeciwdziałanie takim zagrożenie jak możliwy sabotaż czy dywersja, a także, czego byliśmy świadkami, na zlecenie rosyjskich służb atakom na osoby fizyczne". (PAP)

Autorka: Anita Karwowska, Marta Stańczyk, Zuzanna Piwek

mar/