Premier Belgii: Rosja płaciła europosłom za rozpowszechnianie treści propagandowych

2024-03-28 19:35 aktualizacja: 2024-03-29, 07:27
Alexander De Croo. Fot. PAP/EPA/OLIVIER MATTHYS
Alexander De Croo. Fot. PAP/EPA/OLIVIER MATTHYS
Podczas czwartkowej debaty w belgijskim parlamencie premier tego kraju Alexander De Croo ujawnił, że niektórzy posłowie do Parlamentu Europejskiego byli opłacani za rozpowszechnianie rosyjskiej propagandy. Nie podał żadnych nazwisk.

"Na przykład wyszło na jaw, że Rosja zwróciła się do posłów do PE, ale także zapłaciła im, aby rozpowszechniali tutaj rosyjską propagandę" - powiedział De Croo podczas debaty na temat zagranicznych ingerencji.

Rzecznik belgijskiego premiera w rozmowie z portalem informacyjnym Politico wyjaśnił, że odnosił się w swoich uwagach do decyzji czeskiego rządu o nałożeniu sankcji na serwis Voice of Europe, który według Pragi był częścią rosyjskiej operacji wywierania wpływu.

Czeski kontrwywiad cywilny, Informacyjna Służba Bezpieczeństwa (BIS), ujawnił w środę zorganizowaną przez Rosjan sieć, która próbowała wpływać na wybory do Parlamentu Europejskiego. Według czeskich mediów zdemaskowana siatka miała wpływać na polityków w sześciu krajach: Polsce, Węgrzech, Niemczech, Francji, Belgii i Holandii.

Premier Petr Fiala po posiedzeniu rządu w środę, w którym uczestniczył szef BIS Michal Koudelka, powiedział, że po otrzymaniu informacji służb gabinet postanowił wpisać na czeską listę sankcyjną dwie osoby oraz jedną firmę.

Czeskie sankcje nałożono na Wiktora Medwedczuka i Artioma Marczewskiego, pochodzących z Ukrainy przedsiębiorców i polityków blisko związanych z Kremlem. Sankcjami została objęta też wykorzystywana przez Medwedczuka firma Voice of Europe zarejestrowana w Czechach na obywatela Polski. Bliższych szczegółów nie ujawniono. Wpis na listę uzasadniono "promowaniem interesów polityki zagranicznej Federacji Rosyjskiej oraz działań politycznych i propagandowych skierowanych przeciwko integralności terytorialnej, niezależności, stabilności i bezpieczeństwu Ukrainy".

Wpisanej na listę sankcyjną firmie zamrożono majątek, nie może także przekazywać za granicę żadnych aktywów. Formalnie jednak jej działalność w Czechach nie została zakazana.

Zastępczyni rzecznika Parlamentu Europejskiego Delphine Colard powiedziała, że Parlament obecnie "analizuje ustalenia" czeskich władz dotyczące Voice of Europe.

Z Brukseli Artur Ciechanowicz, z Pragi Piotr Górecki (PAP)

kgr/