"Nasz wywiad szacuje, że zajmie to od trzech do pięciu lat, a w dużej mierze zależy to od tego, jak uda nam się utrzymać jedność i stanowisko wobec Ukrainy" - zaznaczyła premier Kallas.
"Rosja chce przerwy, a ta przerwa ma na celu zgromadzenie zasobów i sił. Słabość prowokuje agresorów, więc słabość prowokuje Rosję" - dodała.
Premier Kallas przyznała w wywiadzie, że utrzymanie jedności NATO staje się coraz trudniejsze i że widoczne są oznaki zmęczenia wojną w kilku krajach zachodnich. Oceniła, że "możliwość powrotu Donalda Trumpa na fotel prezydenta USA osłabia efekt odstraszania NATO".
Estońska premier zaznaczyła, że "w dłuższej perspektywie NATO musi przyjąć strategię powstrzymywania Rosji w stylu zimnej wojny, przy wydatkach na obronność na poziomie 2,5 proc. PKB rocznie jako minimum dla krajów zachodnich".
Kaja Kallas powołała się na raport estońskiego wywiadu, z którego wynika, że Moskwa uważa Estonię za jedną z najbardziej bezbronnych części NATO, a tym samym za najbardziej prawdopodobne miejsce potencjalnego ataku.
Z Tallina Jakub Bawołek (PAP)
kno/