Premier o ograniczeniu dostępu dzieci do "widowisk freak-fightowych"

2024-10-29 17:10 aktualizacja: 2024-10-29, 21:29
Dziecko z komputerem (zdjęcie ilustracyjne). Fot. PAP/Marcin Bielecki
Dziecko z komputerem (zdjęcie ilustracyjne). Fot. PAP/Marcin Bielecki
Nie wykluczam, że jakiś pomysł, który ograniczyłby dostęp dzieci do tego typu widowisk, czyli tzw. walk freak-fightowych, będzie niezbędny - powiedział premier Donald Tusk. Dodał, że będzie o tym rozmawiał z liderami partii rządzącej koalicji.

O kwestię tzw. walk freak-fightowych szef rządu został zapytany na wtorkowej konferencji prasowej. Chodzi o pseudosportowe walki celebrytów i patostreamerów m.in. emitowane w internecie. "Nie jestem fanem freak-fightów. Mamy wiele takich zdarzeń, nie nazwę tego do końca sportowych, które promują w sposób spektakularny brutalność i wulgarność. (...) To nie jest fajne widowisko" - odpowiedział Tusk.

"O gustach się nie dyskutuje. Nie będę oczywiście zwolennikiem żadnych form cenzury. Trudno, taki jest świat, ludzie oglądają co chcą. Chociaż nie mam żadnych wątpliwości, że narażamy nasze dzieci" - mówił Tusk.

Dlatego - jak podkreślił - trzeba robić wszystko, aby "chronić dzieci, żeby nie miały jakiegokolwiek kontaktu z tego typu widowiskami, bo one są jeszcze gorsze niż pornografia". "Uważam, że to co jest takim patosportem i patostreamerką w internecie powinno być ograniczone, jeśli chodzi o dostęp najmłodszych do tego typu widowisk" - dodał premier.

"Natomiast będę rozmawiał o tym też z liderami partii rządzących, czy takie najbardziej brutalne formy nie powinny być tak traktowane, jak ostra erotyka, czy reklamy alkoholu, gdzie są jakieś godziny" - zaznaczył Tusk.

Podkreślił, że obecnie żadne prace nie są prowadzone, "bo przed jakąkolwiek formą cenzury będę się strzegł z oczywistych względów". "Nie wykluczam jednak, że jakiś pomysł, który ograniczyłby dostęp dzieci do tego typu widowisk będzie niezbędny" - zapowiedział szef rządu.

RPO o patostreamingu i gal tzw. freak-fightów

Temat patostreamingu i gal tzw. freak-fightów w poniedziałek w rozmowie w Polsat News poruszył Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek.

"To jest kwestia moralnych granic wolności działalności gospodarczej. Te gale są organizowane przez osoby fizyczne, osoby prawne, które czerpią z tego zysk. W warunkach swobody, wolnego rynku trudno wyobrazić sobie całkowity zakaz tego typu imprez czy towarzyszących im działań. Natomiast organy władzy publicznej odpowiedzialne za poszanowanie prawa powinny się przyjrzeć temu zjawisku i zastanowić, czy nie dochodzi tam do działalności przestępczej, czy nie dochodzi tam do demoralizacji dzieci i czy nie powinny być wprowadzone pewne ograniczenia. Takie, które uniemożliwiłyby dostęp do tych treści w szczególności dzieciom" - mówił RPO.

Wiącek dodał, że "rolą państwa jest dostrzeżenie tego typu zjawiska i wprowadzenie odpowiednich restrykcji". "Tak, żeby pogodzić z jednej strony, wolność działalności gospodarczej i pewne zainteresowanie - bo te gale odwiedzają dziesiątki tysięcy ludzi - ale też należy mieć na względzie to, że obowiązkiem państwa jest zapobieganie demoralizacji dzieci i młodzieży. To jest rola prokuratury, rządu i ustawodawcy" - zaznaczał Rzecznik.

RPO już pod koniec sierpnia br. sygnalizował, że "gale freak-fightowe" mogą promować przemoc i inne patologiczne zachowania. Wtedy w tej sprawie zastępca RPO Stanisław Trociuk skierował wystąpienia do przewodniczącego KRRiT, Ministerstwa Aktywów Państwowych, dyrektora Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej oraz Prokuratury Okręgowej w Warszawie. (PAP)

mja/ par/ grg/