Premier Tusk udaje się do Belgradu. To pierwsza taka wizyta od ponad dekady

2024-10-23 13:43 aktualizacja: 2024-10-23, 15:21
Premier Donald Tusk. Fot. PAP/Leszek Szymański
Premier Donald Tusk. Fot. PAP/Leszek Szymański
Premier Donald Tusk udaje się w środę do Belgradu, gdzie w czwartek spotka się z premierem Serbii Miloszem Vuczeviciem oraz prezydentem Aleksandarem Vucziciem. To pierwsza wizyta szefa polskiego rządu w tym kraju od 2013 r., w dodatku zbiegająca się w czasie z organizowanym w Rosji szczytem BRICS.

Podczas wizyty szefowi rządu towarzyszyć będzie delegacja polskich przedsiębiorców.

Podczas swojej ostatniej wizyty w 2013 r. premier Donald Tusk rozmawiał z serbskimi władzami m.in. o kwestii integracji Serbii z Unią Europejską, która status kraju kandydującego uzyskała rok wcześniej. W kwietniu 2018 r. Tusk odwiedzał kraje Bałkanów Zachodnich już jako szef Rady Europejskiej. Proces integracji Serbii z UE w dużej mierze stoi jednak w miejscu, m.in. przez nieuregulowane stosunki z nieuznawanym przez ten kraj Kosowem.

"Upłynęło już kilkanaście lat, Serbowie nie widzą jakichś wielkich postępów na tej unijnej drodze, stąd też naturalnie rodzą się wątpliwości, czy Unia Europejska w ogóle przyjmie kiedyś Serbię" - przyznał w rozmowie z PAP ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Łukasz Kobeszko. "Oddalanie się tej perspektywy - choć prezydent Serbii ciągle podtrzymuje, że dołączenie Serbii do UE jest jej strategicznym celem - siłą rzeczy skłania do poszukiwania różnych alternatyw" - wskazał.

Premier Tusk wylatuje do Belgradu w środę. W czwartek ma się odbyć bilateralne spotkania z premierem Serbii Miloszem Vuczeviciem oraz prezydentem Aleksandarem Vucziciem. Planowane jest również oświadczenie prasowe szefa polskiego rządu i prezydenta Serbii.

Wizyta polskiego premiera zbiega się w czasie z organizowanym w dniach 22-24 października szczytem BRICS, czyli nieformalnej platformy współpracy zainicjowanej przez pięć gospodarek wschodzących (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA), która wciąż poszerza się o inne kraje Globalnego Południa. Na październikowy szczyt zaproszony był również prezydent Serbii, który ostatecznie nie pojawi się w rosyjskim Kazaniu. "W tym czasie mamy ważnych gości z zagranicy" - tłumaczył swoją decyzję we wrześniu, cytowany przez bałkański serwis Radia Wolna Europa. Belgrad reprezentować będzie delegacja złożona z wicepremiera oraz trzech ministrów.

W rozmowie z PAP Kobeszko zwrócił uwagę na długie dyskusje dotyczące tego, czy serbski prezydent powinien pojawić się na szczycie - do tego, by wziąć w nim udział, namawiała go ta "bardziej prorosyjska" część zaplecza politycznego. "Od kilku lat Vuczić hołduje jednak filozofii balansowania między Wschodem a Zachodem, sięgającej jeszcze Josepa Tito (...) Prezydent chce ciągle wysyłać sygnały, które świadczą o tym, że może rozmawiać z każdym, że jest otwarty na dobre relacje zarówno z Rosją i krajami BRICS, jak i Zachodem" - tłumaczył analityk.

Kością niezgody między Warszawą a Belgradem jest przede wszystkim podejście do wojny w Ukrainie - Serbia nie dołączyła do zachodnich sankcji wobec Rosji i zapowiada, że nie ulegnie to zmianie. Na amerykańskiej liście sankcyjnej za kontakty z Rosją znalazł się natomiast m.in. prorosyjski wicepremier Serbii Aleksandar Vulin. "W tej kwestii zdecydowanie stoimy po dwóch rożnych stronach barykady. Nie ma co więc spodziewać się żadnych wspólnych, ostro brzmiących deklaracji w sprawie Ukrainy" - podkreślił ekspert OSW.

Analityk przyznał, że historycznie stosunki polsko-serbskie nigdy nie były zażyłe, a większość Serbów raczej odnosi się do Polski z dystansem. Dodatkowo w relacjach Serbii z Zachodem, Belgrad zazwyczaj skupiał się na wymiarze ekonomicznym - tutaj z kolei prym wiodą Włochy, Niemcy i Francja, nie Polska. Oczekiwania związane z wizytą premiera Tuska są więc "umiarkowane", choć - jak podkreślił Kobeszko - serbski prezydent konsekwentnie przedstawia wizyty zachodnich przywódców w swoim kraju jako dyplomatyczny sukces. 

sno/ mrr/ mow/ grg/