Premiera spektaklu "Wiara nadzieja miłość" w reż. Agnieszki Glińskiej już w poniedziałek w TVP

2024-11-03 20:00 aktualizacja: 2024-11-04, 13:54
eżyserka Agnieszka Glińska (2L) oraz aktorzy: Anna Moskal (L), Michał Pawlik (2P) i Łukasz Szczepanowski (P) na pokazie prasowym spektaklu Teatru Telewizji "Wiara Nadzieja Miłość". Fot. PAP/Radek Pietruszka
eżyserka Agnieszka Glińska (2L) oraz aktorzy: Anna Moskal (L), Michał Pawlik (2P) i Łukasz Szczepanowski (P) na pokazie prasowym spektaklu Teatru Telewizji "Wiara Nadzieja Miłość". Fot. PAP/Radek Pietruszka
Ödön von Horváth pokazuje pewien rodzaj uwikłania w społeczne hierarchie. W tym tekście jest to podkręcone do poziomu absurdu - mówi PAP Agnieszka Glińska, reżyserka spektaklu "Wiara nadzieja miłość. Taniec śmierci w pięciu obrazach". Premiera w TVP1 - w poniedziałek.

Polską prapremierę napisanej na początku lat 30. XX wieku sztuki Ödöna von Horvátha wyreżyserowała Grażyna Kania w 2005 r. w Teatrze Dramatycznym im. Gustawa Holoubka w Warszawie.

Agnieszka Glińska podkreśliła, że "ta sztuka jest bardzo rzadko wystawiana". "Decyzja, że ją zrealizuje dla Teatru Telewizji, była dla mnie naturalna, od dawna o niej myślałam. Ja jakoś te teksty von Horvátha noszę w sercu. Cieszę się bardzo, że w 2012 r. w wydawnictwie ADiT ukazało się dwutomowe wydanie 'Dramatów zebranych', w którym znajduje się większość jego teatralnych tekstów, często wracam do ich lektury" - powiedziała PAP reżyserka.

Przypomniała, że "kilkakrotnie na przestrzeni ostatnich trzech dekad sięgała po tego autora”. "Pomyślałam, że aktualność i konstrukcja '"Wiary nadziei miłości', a także oryginalność tego tekstu, dają szansę, by jakąś cząstkę od siebie dołożyć do budowania nowego repertuaru Teatru Telewizji" - wyjaśniła.

"Ödön von Horváth pokazuje pewien rodzaj uwikłania w tryby społecznych uwarunkowań, bezsilność jednostki, tu dodatkowo młodej kobiety, wobec machiny systemu. W tym tekście to uwikłanie w system jest jednocześnie tragiczne i podkręcone do poziomu absurdu. Horváth opisuje silnie zhierarchizowany, klasowy świat, albo należysz do jakiejś grupy społecznej i pełnisz w niej jakąś istotniejszą lub mniej istotną funkcję albo nie istniejesz.

Zwróciła uwagę, że "ta sztuka dzieje się w świecie silnego rozwarstwienia - na tych, którzy są tymi 'nadpreparatorami', w pewnym sensie nadludźmi i mają pełną możliwość istnienia, kierowania innymi jednostkami, decydowania, jak ten świat ma wyglądać". "Środkowa warstwa to ci, którzy się dowalczyli pewnego statusu i mają zapewnione podstawy egzystencji, drżą ze strachu, by tego elementarnego bezpieczeństwa nie stracić. I jest ta trzecia, nader liczna grupa osób wykluczonych, poza systemem, gdzie znajduje się Elżbieta, główna bohaterka naszego przedstawienia. To ludzie, których system wypluł, porzucił, odstawił na boczny tor. Z obrzeży nie ma już powrotu” - wyjaśniła Agnieszka Glińska.

"Ja tę opowieść, może przez tak brawurowo świadomą główną postać kobiecą, bardzo głęboko czuję. Myślę, że jakoś poprzez moją naturę i niechęć do systemów wszelkiej maści, przez to, że mam ciekawość badania tych obszarów granicznych w różnych dziedzinach - ta sztuka bardzo we mnie rezonuje i bardzo ją cenię" - zaznaczyła reżyserka.

Sztuka Ödöna von Horvátha nosi podtytuł "Taniec śmierci w pięciu obrazach". Pytana, czego doświadcza w niej główna bohaterka Elżbieta, Agnieszka Glińska powiedziała: "przede wszystkim deziluzji i to w każdej z części spektaklu". "Właściwie Elżbieta wchodzi w kolejne pętle uwikłań, a wokół niej coraz bardziej opadają zasłony, które osłaniały to, co jest najbezwzględniejsze w świecie" - mówiła. "W tej sztuce człowiek konfrontuje się z ogromną samotnością wobec narodzin i wobec śmierci. To jest jak ten cytat z 'Opowieści Lasku Wiedeńskiego', że „człowiek jest sam i zawsze sam”. Kiedy się rodzi, jest sam, i kiedy umiera" - wyjaśniła twórczyni przedstawienia.

"To jest również opowieść o samotności wobec tych systemowych uwikłań. Ja bardzo wierzę w międzyludzkie relacje, w to, że się można razem wspierać" - mówiła. "Ale jednocześnie mam w swoim doświadczeniu ten rodzaj ogromnej samotności wobec struktur i wobec systemu" - tłumaczyła Agnieszka Glińska.

Pytana o język dramatu, o rolę powagi i ironii w utworach von Horvátha, Agnieszka Glińska powiedziała: "myślę, że jakoś dobrze czuję ten język von Horvátha, bo to nie jest tylko w tej sztuce, ale we wszystkich jego tekstach". "Widać w nich taką potrzebę konfrontowania, zderzania i obnażania. Nie nazwałabym tego groteską, ani ironią. Myślę, że tu mamy do czynienia z rodzajem takiego dotykania bolesnej prawdy, która śmieszy nas w nie do końca radosny sposób. Napotykamy tu na bardzo gorzki śmiech, w momencie, kiedy objawia nam się goła prawda, odarta z romantyzowania. To jest chyba ta jakość humoru u von Horvátha" - podkreśliła reżyserka.

Pytana o filmowy montaż i narrację w przedstawieniu, Agnieszka Glińska powiedziała: "poszłam tu za Horváthem". "Myślę, że on pisał te sztuki jak scenariusze filmowe. Sądzę, że bardzo wyprzedził swój czas i że od strony dramaturgicznej sposób konstruowania scen, dialogów etc., jest bardzo filmowy" - oceniła.

Spektakl będzie pierwszą realizacją tekstu von Horvátha w Teatrze Telewizji.

"To historia oskarżonej o oszustwo kobiety, która zderza się z machiną wymiaru sprawiedliwości i systemem społecznym, w którym pojedyncza osoba łatwo staje się ofiarą, pozostając bez wsparcia" - czytamy w zapowiedzi przedstawienia.

Jak wyjaśniono, "indywidualny dramat głównej bohaterki zostaje zestawiony z bezdusznością instytucji oraz społecznym brakiem empatii". Dramat tragiczny, ale niepozbawiony groteski oraz bazującego na absurdzie humoru, okazuje się boleśnie aktualny" - napisano na stronie Teatru Telewizji.

Zaznaczono, że "realizacja filmowa utrzymana będzie w teatralnej estetyce, a naturalne przestrzenie potęgują atmosferę zagubienia i bezsilność bohaterki".

W 1932 r. do Ödöna von Horvátha zgłosił się reporter sądowy, Lukas Kristl, który zwrócił uwagę pochodzącego z Węgier austriackiego dramatopisarza na sprawę Klary Gramm, młodej sprzedawczyni gorsetów, oskarżonej i skazanej "za oszustwo". Jej historia stała się punktem wyjścia do napisania "Wiary, nadziei, miłości" - sztuki, którą publiczność zobaczyła pierwszy raz w 1936 r. w wiedeńskim Theater für 49.

Sztukę Ödöna von Horvátha przełożył Jacek St. Buras. Reżyseria - Agnieszka Glińska. Zdjęcia zrealizował Maciej Edelman. Scenografię zaprojektowała Jagna Janicka, a kostiumy - Katarzyna Lewińska.

Występują: Maria Kania (Elżbieta), Krzysztof Stroiński (Nadpreparator oraz Księgowy), Michał Pawlik (Policjant Alfred Klostermeyer), Roman Gancarczyk (Preparator), Anna Moskal (Żona Robotnika), Dorota Pomykała (Irena Prantl), Zbigniew Kaleta (Wicepreparator oraz Inwalida), Łukasz Szczepanowski (Policjant-kolega), Maciej Miszczak (Joachim, brawurowy wybawca), Marcin Sztabiński (Baron w żałobie oraz Nadinspektor), Weronika Krystek (Maria) i Barbara Wypych (Żona Radcy Sądu Okręgowego).

Agnieszka Glińska powróciła po kilku latach do pracy w Teatrze Telewizji. Jej ostatnim spektaklem telewizyjnym były "Pożegnania" na podstawie książki Stanisława Dygata (prem. 4 czerwca 2018).

Reżyserka kilkukrotnie realizowała sztuki Horvátha na scenie. W Teatrze Ateneum im. S. Jaracza w Warszawie wyreżyserowała "Opowieści Lasku Wiedeńskiego" (prem. 7 listopada 1998), w stołecznym Teatrze Współczesnym wystawiła "Nieznajomą z Sekwany" (prem. 3 grudnia 2004), a 2 lutego 2010 r. w Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza odbyła się premiera dyplomu aktorskiego "Opowieści Lasku Wiedeńskiego" w jej reżyserii. Z kolei w Teatrze Studio im. S. I. Witkiewicza w Warszawie zrealizowała "Sąd ostateczny" (prem. 31 grudnia 2012).

Premiera spektaklu telewizyjnego "Wiara nadzieja miłość. Taniec śmierci w pięciu obrazach" - 4 listopada o godz. 20.30 w TVP1.(PAP)

autor: Grzegorz Janikowski

grg/