Według wiceminister funduszy i polityki regionalnej, pełnomocnik rządu ds. polsko-ukraińskiej współpracy rozwojowej Jadwigi Emilewicz na Ukrainie działa około 660 polskich firm. Mimo wybuchu wojny pozostały aktywne na tamtejszym rynku. Ich przekrój sektorowy jest różnorodny, od branży meblarskiej przez budowlaną po odzieżową - wskazała PAP.
"Trzeba się liczyć tym, że Ukraina jest w stanie wojny" - zaznaczył szef PAIH. Paweł Kurtasz dodał, że firma Fakro "poniosła dotkliwą stratę".
Nowosądecka firma poinformowała we wtorek, że w wyniku rosyjskiego ataku na Lwów spłonęła hala produkcyjna Fakro, w tym 2 tys. gotowych okien, a także magazyn częściowo udostępniony dla Caritas Lwów.
W ocenie Kurtasza, "wybór Fakro nie jest przypadkowy".
"To była wiadomość dla nas, żebyśmy się przestali starać. Tak nie będzie, będziemy się starać jeszcze bardziej" - stwierdził, odnosząc się do obecności polskich firm na ukraińskim rynku.
Zwrócił uwagę, że "sama firma Fakro twierdzi, że jest w stanie suplementować potrzebne produkty z innych fabryk, jakie ma na terenie Polski, z innych aktywów produkcyjnych".
Po rosyjskim ataku rakietowym na Lwów straty Fakro szacowane są na ok. 30 mln zł - poinformował PAP w środę prezes nowosądeckiej firmy Ryszard Florek. Dodał, że trudno teraz mówić o planach na przyszłość, to zależy od rozwoju sytuacji na Wschodzie.
Podczas ataku nie ucierpieli pracownicy Fakro. Firma zakomunikowała, że produkcję w ukraińskich zakładach produkcyjnych przejęły polskie podmioty, które będą w dalszym ciągu obsługiwać rynek ukraiński.
Rosyjski atak na Lwów dokonany w nocy z poniedziałku na wtorek przy pomocy dronów kamikadze skutkował śmiercią mężczyzny, który pracował w ostrzelanym magazynie przemysłowym. Po uderzeniu ogień rozprzestrzenił się na powierzchni niemal 10 tys. metrów kwadratowych. Łącznie zniszczono trzy magazyny, w tym magazyn fabryki okien, a także produkty chemiczne i pomoc humanitarną zgromadzoną przez Caritas. (PAP)
autorka: Magdalena Jarco