W Polsce od 1989 roku nigdy nie było tylu osób pracujących, zgodnie z danymi GUS w pierwszym kwartale 2024 r. liczba osób aktywnych zawodowo w wieku 15-89 lat wyniosła 17 mln 754 tys., z tego 17 mln 194 tys. stanowili pracujący, natomiast 559 tys. – bezrobotni. W czerwcu stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła 4,9 proc.
Kaźmierczak we wtorek w Studiu PAP pytany był o perspektywy przedsiębiorców dotyczące rąk do pracy. Ocenił, że są one "dość słabe", nic nie zapowiada, by bezrobocie miało wzrosnąć - Polska ma bardzo dobrą sytuację gospodarczą za wyjątkiem wskaźnika poziomu inwestycji krajowych. "To nasza jedyna zła dana ekonomiczna" - dodał.
"Nigdy w historii nie byliśmy tak bogaci jak teraz (...). Tak dobrze nigdy nie było i nie zapowiada się, by przez najbliższe lata coś w tym zakresie miało się zmienić" - powiedział.
Prezes ZPP zaznaczył, że brak rąk do pracy jest głównym problemem przedsiębiorców, niezależnie od wielkości biznesu a wyzwaniem dla rządzących są dwie kwestie. To demografia, gdzie politycy powinni się zastanowić w jaki sposób zachęcić Polki do posiadania drugiego dziecka, a druga to kwestia imigracji. "Główne siły polityczne boją się o tym rozmawiać" - stwierdził rozmówca PAP.
💬 Brak rąk do pracy jest głównym problemem przedsiębiorców. Wyzwaniem dla rządzących są demografia i kwestia imigracji - mówi @C_Kazmierczak z @ZPPnetpl
— Adrian Kowarzyk (@AdrianKowarzyk) August 6, 2024
🎥cała rozmowa na https://t.co/gGhW95RytJ@PAPInformacje pic.twitter.com/oYMbLQlcCE
"Proste rezerwy bliskich kulturowo emigrantów z Białorusi czy Ukrainy są już na wyczerpaniu. (...) To jest kwestia decyzji politycznej i ogólnonarodowej debaty o tym, w jakim kraju chcemy żyć. Jeśli nie będzie w Polsce imigrantów, przestaniemy się rozwijać, przestaniemy gonić Zachód, bo nie będzie rąk do pracy" - ocenił.
Kaźmierczak powiedział, że w sytuacji, gdy w Polsce płace stanowią 80 proc. średniej europejskiej, możemy "mieć tylu imigrantów ile zechcemy". W jego ocenie jest to "wyłącznie decyzja polityczna".
"Trzeba zdobyć się na odwagę i wywołać ogólnokrajową debatę o tym, czego Polacy chcą (...), potrzebujemy otwartej debaty, ale główne siły polityczne boją się o tym rozmawiać" - powiedział.
Rozmawiał Adrian Kowarzyk (PAP)
pp/