Prezydent: wcześniej moja obecność zakłócałaby proces ratowania mienia i życia

2024-09-20 09:58 aktualizacja: 2024-09-20, 20:27
Andrzej Duda. Fot. facebook/Terytorialsi zawsze gotowi
Andrzej Duda. Fot. facebook/Terytorialsi zawsze gotowi
Wcześniej moja obecność na terenach objętych powodzią zakłócałaby proces ratowania mienia i życia ludzkiego - ocenił w piątek prezydent Andrzej Duda w Głuchołazach. Tłumaczył, że od pierwszych godzin kryzysu powodziowego na miejscu byli obecni przedstawiciele rządu, którzy koordynowali pracę służb.

Duda odniósł się do zarzutów, że powinien był pojechać na tereny dotknięte klęską żywiołową już w pierwszych dniach powodzi.

Prezydent zaznaczył, że jego wizyta kilka dni wcześniej zakłócałaby "proces ratowania mienia i życia ludzkiego", ponieważ policja i straż pożarna miałaby obowiązek pilnowania bezpieczeństwa prezydenta.

Podkreślił, że od początku kryzysu na miejscu był premier wraz z ministrami, którzy odpowiadają bezpośrednio za pracę służb. "Prezydent konstytucyjnie jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej, jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, ale swoje zwierzchnictwo wykonuje poprzez ministra obrony narodowej" - tłumaczył. Jak dodał, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz był cały czas na posterunku, podobnie jak szef BBN Jacek Siewiera.

"Dzisiaj czeka nas ciężka i niezwykle kosztowna praca związana z tutaj przywróceniem ludziom normalnego życia i tutaj jestem dzisiaj ja po to, by tego doglądnąć z jednej strony, po to, by też przyjąć zobowiązania, które zostaną zrealizowane, po to, by też wysłuchać, co mieszkańcy mają do powiedzenia na ten temat" - dodał prezydent.(PAP)

andr/ ann/ ał/