Prezydent Korei Płd.: ogłaszając stan wojenny broniłem narodu, to nie zamach stanu

2024-12-12 06:14 aktualizacja: 2024-12-12, 12:41
Obywatele Korei Płd. oglądają przemówienie prezydenta. Fot. PAP/ EPA/YONHAP
Obywatele Korei Płd. oglądają przemówienie prezydenta. Fot. PAP/ EPA/YONHAP
Prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol powiedział w czwartek, że ogłosił stan wojenny w ubiegłym tygodniu w celu obrony porządku konstytucyjnego, zaprzeczając jednocześnie oskarżeniom o zamach stanu. Partia opozycyjna planuje poddać wniosek o jego impeachment pod głosowanie w najbliższą sobotę.

Jun oznajmił w przemówieniu telewizyjnym, że wykorzystał swoje prezydenckie uprawnienia do ogłoszenia stanu wojennego "w celu ochrony narodu i normalizacji spraw państwowych" przeciwko opozycji, która stała się "potworem niszczącym konstytucyjny porządek liberalnej demokracji".

"Skorzystanie przez prezydenta z prawa do ogłoszenia nadzwyczajnego stanu wojennego jest aktem sprawowania rządów, który nie podlega kontroli sądowej, podobnie jak korzystanie z prawa do ułaskawienia i wykonywanie uprawnień dyplomatycznych" - mówił Jun, argumentując, że jego decyzja nie może być interpretowana jako akt zamachu stanu.

Jun jest pierwszym urzędującym prezydentem Korei Płd. z zakazem opuszczania kraju. Środek ten został zastosowany po objęciu go śledztwem w związku z zarzutami m.in. zamachu stanu i nadużycia władzy. Jun ogłosił 3 grudnia wieczorem stan wojenny, który po sześciu godzinach zniósł pod naciskiem Zgromadzenia Narodowego.

"Niezależnie od tego, czy zostanę postawiony w stan oskarżenia, czy też zostanie wszczęte dochodzenie, nie uchylę się od (swojej) prawnej i politycznej odpowiedzialności za ogłoszenie stanu wojennego" - powiedział, dodając, że będzie "walczył do ostatniej chwili".

Główna opozycyjna Partia Demokratyczna (PD) błyskawicznie uznała przemówienie Juna za "wyraz skrajnej obłudy" i "wypowiedzenie wojny narodowi".

PD zapowiedziała przedstawienie drugiego wniosku o impeachment Juna, który miałby zostać poddany pod głosowanie 14 grudnia. Pierwsza próba postawienia głowy państwa w stan oskarżenia przepadła w ubiegłą sobotę w związku z bojkotem ze strony deputowanych Partii Władzy Ludowej (PWL), z której wywodzi się Jun.

Aby wniosek obozu opozycji, który ma 192 mandaty, został przyjęty, wymaga poparcia co najmniej ośmiu deputowanych PWL. Agencje i lokalne media zwracają uwagę, że w ostatnich dniach w szeregach PWL rośnie poparcie dla impeachmentu Juna, a szef tego ugrupowania Han Dong Hun zaapelował do deputowanych o zagłosowanie "zgodnie ze swoim przekonaniem".

Autor: Krzysztof Pawliszak (PAP)

krp/ zm/kgr/