Kiszyniów dąży do politycznego rozwiązania konfliktu wokół separatystycznego Naddniestrza, jednak nie powinien to być warunek wejścia do UE, ponieważ w ten sposób Rosja "uzyskałaby prawo weta" w procesie mołdawskiej eurointegracji - zauważyła prezydent.
"Przyznajemy, że w najgorszym przypadku integrację europejską przeprowadzimy w dwóch etapach - najpierw prawobrzeżnym, a potem lewobrzeżnym. Kiedy ludzie zobaczą, jak podnosi się poziom życia, jak zwiększają się płace i emerytury, jak poprawia się życie w naszych miejscowościach, z pewnością oni również będą chcieli podążać tą samą drogą" – mówiła Sandu w wywiadzie dla mołdawskiej telewizji.
8 listopada Komisja Europejska rekomendowała Radzie Europejskiej rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych z Republiką Mołdawii i Ukrainą. Rada Europejska podejmie decyzję o ewentualnym rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych podczas szczytu w dniach 14-15 grudnia.
We wrześniu o możliwości wejścia do UE bez Naddniestrza mówiło mołdawskie MSZ.
"Lewa strona Dniepru stanowi część Republiki Mołdawii, a władze w Kiszyniowie chcą pokojowego uregulowania konfliktu w Naddniestrzu, przy zachowaniu europejskiej drogi kraju. Naszym najważniejszym celem jest wejście do UE jako zreintegrowane państwo (tzn. z kontrolą Kiszyniowa nad całością terytorium – PAP)" – informował wówczas resort spraw zagranicznych. Zaznaczył przy tym , że "drugim wariantem mogłaby być akcesja do UE tylko tej części terytorium, którą kontrolują legalne i posiadające legitymację władze Kiszyniowa, z późniejszym uregulowaniem konfliktu".
Władze resortu powołały się na wypowiedź szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella, który w czerwcu br. oświadczył, że konflikt w Naddniestrzu nie jest przeszkodą do wejścia Mołdawii do Unii. Borrell przypomniał, że podobne sytuacje już miały miejsce. W jego ocenie chodziło o Cypr, przyjęty do UE pomimo nieuregulowanego sporu terytorialnego z Turcją.
Justyna Prus (PAP)
sma/