Prezydent podczas Forum w Krynicy-Zdroju uczestniczył razem z prezydentem Litwy Gitanasem Nausedą w panelu dyskusyjnym "Polska i Litwa – szaniec przeciw tyranii ze Wschodu. Dziedzictwo, współpraca przyszłość". Podczas konferencji prasowej prezydent Duda został zapytany m.in. o to "kiedy dowiedział się o procederze handlowania polskimi wizami i czy na ten moment ma zaufanie do ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua".
"Nie mogę ujawnić szczegółów dotyczących mojej wiedzy na temat podejrzeń takiego procederu. Mogę powiedzieć tyle, że moje decyzje, które były podejmowane, o których nie tak dawno informowały media dotyczące obsady polskich placówek dyplomatycznych i decyzji, które w tym zakresie mogłyby być podejmowane, nie były uwarunkowane jakimiś moimi osobistymi ambicjami, tylko interesami państwowymi, obiektywną wiedza państwową, którą na etapie artykułowania moich decyzji w tym zakresie, posiadałem" – podkreślił Andrzej Duda.
"Bardzo proszę, żeby starać się uniknąć spekulacji, a zwłaszcza bezpodstawnych oskarżeń, których pojawia się ostatnio sporo. Według mojej wiedzy przynajmniej część informacji, które pojawiają się w mediach, jest informacjami nieprawdziwymi" - zaznaczył prezydent. "Jakieś sugerowanie przez niektóre media rzekome próby szantażu wobec mnie, nie miały nigdy miejsca" - dodał. "Chcę to jasno i wyraźnie podkreślić. Nie wiem, dlaczego ktoś takie informacje rozprzestrzenia" - mówił Duda.
Prezydent zaapelował również o "odrobinę obiektywizmu, zwłaszcza że są to sprawy państwowe". "Odpowiednie służby prowadzą w tej sprawie postępowanie, ja również czekam na wyniki tych postępowań. Widzę, że te postępowania są prowadzone skutecznie" - podkreślił Duda. Ocenił, że "dopiero wtedy będziemy mogli mówić o podejmowaniu konkretnych decyzji, w szczególności decyzji personalnych".
W minionym tygodniu "Gazeta Wyborcza" napisała, że Piotr Wawrzyk był w MSZ odpowiedzialny za sprawy konsularne i wizowe. Dziennik podał, że Wawrzyk okazał się autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla robotników tymczasowych z około 20 krajów, w tym krajów islamskich. "Zakładało ono możliwość zatrudnienia w Polsce do 400 tys. pracowników" - pisze "GW". Dziennik napisał, że "z nieoficjalnych informacji wyłania się jednak obraz afery korupcyjnej, która umożliwiała napływ do Europy dziesiątków tysięcy imigrantów za pośrednictwem międzynarodowych firm rekruterskich". "To one, według informacji +Wyborczej+, stały za projektem rozporządzenia ministra Wawrzyka" - napisała "GW". Podała, że w 2022 r. do Polski przybyło około 200 tys. migrantów, w tym 130 tys. z krajów muzułmańskich.
W czwartek portal Onet podał, że "ściągani przez ekipę Wawrzyka Hindusi udawali ekipy filmowe z Bollywood". "Za przerzucenie do Ameryki każdy płacił 25-40 tys. dol." - czytamy.
31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał Piotra Wawrzyka z funkcji sekretarza stanu w MSZ; powodem tej decyzji - jak podał resort dyplomacji - był "brak satysfakcjonującej współpracy".
Kilka dni później premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej w Tomaszowie Mazowieckim zapytany został o odwołanie Wawrzyka i doniesienia medialne wskazujące, że dymisja związana jest z działaniami CBA. Szef rządu odpowiedział, że toczy się podstępowanie wyjaśniające i odpowiednie służby będą mogły przedstawić informacje, jeśli uznają to za stosowne. "Wiem o takim powstępowaniu wyjaśniającym, które trwa i stąd ta dymisja" - dodał.(PAP)
Autorzy: Anna Kruszyńska, Rafał Grzyb
mar/